Rozdział 10 Najcenniejsza osoba

478 62 1
                                    

Rozdział 10 Najcenniejsza osoba

Rhea wielokrotnie próbowała sobie przypomnieć, co się stało podczas audiencji. Bezskutecznie. Nawet Kaladin i Alor nie mogli dostać się do tych wspomnień. Ostatecznie obydwaj zgodnie uznali, że cesarz musiał je zapieczętować jedną z relikwii, którą aktywował dzięki mocy kapłanki. Nie odebrano ich, a więc powrócą, ale dopiero w momencie, gdy warunek postawiony przez pieczętującego zostanie spełniony.

— Kaladin...

Rhea westchnęła, widząc, że mag wciąż studiuje księgi. Był uparty i wytrwały tak bardzo, że zasługiwało to na podziw. Sama działała podobnie, ale w tym wypadku nie wiedziała, co jeszcze można by zrobić.

— Kaladin — zawołała głośniej, chcąc przykuć uwagę maga. Nic z tego. Księgi całkowicie go pochłonęły.

Wiedźma nagle wstała, podeszła do przyjaciela i niespodziewanie zakryła jego dłoń własną. Ciało maga zesztywniało, ale Rhea osiągnęła to, czego chciała. Kaladin był skupiony w pełni na niej, nawet jeśli jego oczy spoczywały na tekście. Nie potrafiłby go czytać. Nie, gdy osoba, którą tak bardzo kochał, była tuż obok. Wyprostował się, zachowując kamienny wyraz twarzy.

— Powinieneś to zostawić — stwierdziła Rhea. — Wiem, że się martwisz, ale nie odmienimy tego, co się stało.

Miała rację i mag doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Po prostu nie potrafił odpuścić. Jego lewa dłoń nagle się zacisnęła.

— Mogli ci tam zrobić wszystko, Rheo, a ja nie jestem w stanie upewnić się, że jesteś cała i zdrowa.

Kobieta pokręciła głową.

— Wiem, że to nieprawda. Alor wspomniał o zaklęciach ochronnych. Gdyby zrobili mi krzywdę, byłbyś pierwszym, który by się dowiedział — zauważyła, zabierając rękę. — Posłuchaj, mi też nie podoba się to, że nie pamiętam tego spotkania, ale sądzę, że musiał być ku temu większy powód. Cesarz i książę w coś grają, ale nie sądzę, by byli wrogami.

Tłumaczenie Rhei nie było niczym odkrywczym dla Kaladina. Sam wysnuł takie wnioski. Zastanawiał go powód, ale dotarł tylko do kilku możliwości. Jego wysokość Arcanus mógł wpaść w sidła potężnych sił, zawarł z kimś umowę albo czegoś chciał. Rhea mogła być teraz cała i zdrowa, ale chodziło o coś innego. Nie miał kontroli i nie wiedział, czy to jej ostatecznie nie zabije.

— Kaladin... Musisz odpocząć — nalegała. — Są tutaj jakieś przyjemne miejsca? Albo w okolicy? — spytała nagle.

Kaladin przymknął oczy.

— Są.

— Zabierz mnie do jednego. Spędźmy razem czas — poprosiła, uśmiechając się.

Kobieta wiedziała, że istniał tylko jeden sposób na oderwanie Kaladina od ksiąg. Był to czas razem. Nie dopuszczała do głosu powodu, dla którego miała tak wielki wpływ na maga. Tłumaczyła to przyjaźnią, przywiązaniem i zależnością, ale podświadomie wiedziała też inne znaki. Po prostu umiejętnie wmawiała sobie, że to wcale nie tak.

— Tęsknisz za lasem?

Rhea nie spodziewała się pytania, dlatego nie odpowiedziała od razu. Zamiast tego zatrzymała się w pół kroku, bo właśnie chciała ruszyć w stronę wyjścia.

— Tak.

Nie kłamała. Nie mogła nie tęsknić, gdy chodziło o życie, które wiodła od początku. Kiedyś po wstaniu widziała trawę, drzewa, dzikie rośliny, a teraz podnosząc głowę były ściany Wieży Magów.

List MagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz