Rozdział 18 Rozgrywka

453 50 0
                                    

Rozdział 18 Rozgrywka

Poranki zawsze oznaczają nowe początki. Tak było i tym razem. Otwierając oczy, Rhea dostrzegła śpiącą twarz Kaladina. Był spokojny, choć wciąż zabrudzony. Trzymała się go tak mocno przez całą noc, że nie mógł się nawet oczyścić. Dopadł ją wstyd. Choć stan Kaladina nie był do niego jedynym powodem. Uległa emocjom, nie zastanawiając się nad konsekwencjami tego czynu. Próbowała mydlić sobie oczy, wmawiać, że łączy ich jedynie przyjaźń, ale wobec przyjaciela nigdy nie miałaby takich uczuć. Rhea czuła się niepocieszona, ale i rozbawiona. Wiedziała, że jej postawa była podobna do dziecka, które odkryło, że ulubiony łakoć robi się ze znienawidzonych owoców. Całe życie mówiła, że nie zamierza kochać, a jednak zakochała się i ujawniła w to najbardziej zawstydzający sposób. Za dużo się stało, a w rezultacie do głosu dotarły pierwotne instynkty i potrzeby.

Rhea przymknęła oczy, zaciskając dłoń na pościeli. Wiedziała, że coś do niego czuje, ale czym to konkretnie było? Jak powinna to nazywać? Miłością? Zauroczeniem? Nie była pewna nazwy, bo jak dotąd bardziej skupiała się na dostrzeganiu wad uczucia niż jego rozpoznaniu. Zagubienie emocjonalne nie było jedynym z czym się mierzyła. W głowie kobiety pojawiało się coraz więcej pytań dotyczących jej matki. Jak doszło do tej ciąży? Skąd wiedziała, że może to sprowokować Svara? I jak się jej udało oszukać tak potężne moce? Pamiętała doskonale twarz tamtego maga. Potrafił stać naprzeciw Kaladina i mierzyć się z nim jak równy z równym. Może gdyby nie była zakładnikiem, sytuacja byłaby nieco inna.

— Obudziłaś się.

Słysząc zachrypnięty głos maga, Rhea otworzyła oczy i od razu zatonęła w bursztynowych tęczówkach. Przeszedł ją delikatny dreszcz, a wszelkie myśli plątały się. Zacisnęła usta, obserwując w ciszy, jak Kaladin unosi dłoń, aby pogładzić ją po policzku.

— Żałujesz? — zapytał szeptem.

Wystarczyła chwila, aby zauważyła, jak niechętnie to powiedział. Milczała chwilę, przedłużając mękę maga, po czym pokręciła głową. Nie była tak wolna z powodu złośliwości, a mętliku. Zamierzała być szczera, powiedzieć, co czuła i jak zagubiona była.

— Nie — wyszeptała. — Nie żałuję.

Na twarzy Kaladina zagościła ulga, a radość zamigotały w tych nieludzkich oczach. Uniósł drugą dłoń, tę zakończoną szponami. Naprawdę były integralną częścią jego ciała. Rhea w ciszy obserwowała, jak odgarnia szponem kosmyk włosów i przesuwa nim po jej skórze.

— Kaladinie — zaczęła, starając się zapanować nad odruchem, aby spojrzeć na bok. — Chcę być z tobą szczera.

Wyznanie doprowadziło do grobowej ciszy. Mag przestał się ruszać, dając znak, że słucha i oczekuje. Rhea odsunęła dłoń na jej policzku i chwyciła drugą za szpony. Zacisnęła szczękę, po czym wzięła głęboki wdech.

— Czuję coś do ciebie — wyznała, po czym odchrząknęła. Była pewna, że jej policzki już stały się czerwone. — Nie wiem tylko, czy jest to tak wielkie, jak twoje uczucia. Ja... Po raz pierwszy coś takiego czuję i nie rozumiem tej całej miłości. Całe życie przed nią uciekałam, a nie...

Umilkła. Rhea miała wrażenie, że z każdym wypowiedzianym słowem gubi się coraz bardziej. Liczyła, że takie wyznanie wystarczy. Skupiła się na twarzy maga, która wyraźnie się rozluźniła. Nawet się uśmiechnął i parsknął. Zawstydzona wiedźma zareagowała odruchowo, odwróciła się plecami. Policzki ją piekły, ale w porównaniu do zaróżowionych uszu były naprawdę jasne. Kaladin zareagował prawie natychmiast, obejmując kobietę od tylu. Rhea wyraźnie czuła chłód szponu na swojej tali. Nie było to przerażające, bardziej uspokajające. Uczucie skóry do skóry to było inne, o wiele głębsze doświadczenie.

— Cieszy mnie to — wyznał cicho Kaladin. — Rheo, nieważne, czy to płomyk, czy też iskra. Coś w tobie płonie dla mnie. Zadbam o to, aby przerodziło się to w pożogę.

Pieczętując swoją obietnicę, złożył pocałunek na tyle jej głowy. Głos Rhei ugrzązł jej w gardle. Naprawdę... Nie potrafiła uwierzyć, że mag jest tak zmotywowany. Miał silną wolę, ale ktoś o słabej nie mógłby sięgnąć po taką władzę. Przymknęła oczy, kładąc dłoń na obejmującej ją ręce.

— Cokolwiek będzie... Wiem jedno. Znaczysz dla mnie więcej niż ja sama.

***

Nim oboje doprowadzili się do porządku, wybiło już południe. Po dawnych dniach chłodu nie było już śladu. Kaladin ciągle trzymał wzrok na czarownicy, co ta zauważyła. Nie była mu dłużna, choć bardzo nie chciała, aby jej ukradkowe zetknięcia zostały zauważone. Kaladin miał na sobie fioletową koszulę z bufiastymi rękawami i czarne, skórzane spodnie. Rhea ubrała się w białą koszulę i brązowe spodnie. Obie te rzeczy należały do maga i magią zostały nieco zmniejszone, aby pasować na drobniejszą posturę.

Na biurku maga pojawiło się sporo pergaminów. Kaladin przeczytał jeden, a reszta spłonęła w czarnych płomieniach. Rhea uniosła brew.

— Dlaczego je spaliłeś?

— Wszystkie są od Alora i dotyczą tego samego — głos Kaladina stał się chłodniejszy. — Zmarnował całą noc na próbach dobicia się do nas. Dziwne, że Aspen mu na to pozwoliła.

Ciemnowłosy usiadł na łóżku, sięgając po buty. Rhea zagryzła wargę.

— Myślę, że Aspen również na tym zależało — przyznała. — Osobiście sprawdziła moje pochodzenie i jest pewna, że jestem córką Boga Chwały.

Wyraźnie Rhea była niechętna do poruszania tego tematu. Usiadła na łóżku z ponurą miną i nerwowo przeczesała ciemne loki.

— Sama nie wiem, co o tym myśleć. Znałam matkę jako prostą kobietę, którą skrzywdziło życie. Wczoraj dowiedziałam się, że mogła być wielką kapłanką, matką przyszłego cesarza i prawdopodobnie wiedziała, co nadchodzi.

Każde słowo wypowiadała ciszej i z coraz wyraźniejszym zmęczeniem. Kaladin zbliżył się do kobiety i ukląkł, czule ujmując jej dłonie. W tych gestach było wiele ciepła, chociaż spojrzenie maga pozostało spokojne i poważne.

— Dlatego sądzisz, że wiedziała?

Rhea przymknęła oczy.

— Tamten człowiek, ten, z którym walczyłeś...

Dłonie Kaladina zacisnęły się, a jego ciało wyraźnie się napięło.

— Przed tym wszystkim opowiadał mi o Svarze. Kapłanka Izelda wspomniała, że moja matka pytała o niego przed zniknięciem. Możliwe, że osoba, która wywołała zarazę, chce wyzwolić brata Boga Chwały i tak naprawdę działa od wielu lat. Nie wiem, dlaczego mama miałaby nikomu o tym nie mówić, ale musiała mieć powód, aby uciec i porzucić własnego syna. Co by o niej nie mówić, wiem, że mnie kochała i wiem, że uważała dzieci za błogosławieństwo.

Alice, Einire... Była tajemniczą postacią. Padało na nią coraz to więcej cieni, ale Rhea była przekonana, że nie była zła. I najwyraźniej sam książę zdawał sobie z wielu rzeczy sprawę. Nie widać jednak było w nim złości, zawiści czy zazdrości. Wręcz przeciwnie. Kochał i szanował matkę. Otworzyła oczy i od razu zatonęła w bursztynowych tęczówkach.

— Możliwe, że ta sprawa sięga dworu królewskiego albo nawet dalej, samych Bogów.

Rhea skrzywiła się, słysząc, co powiedział Kaladin.

— Uważasz, że jestem pionkiem na planszy Bogów? Celem do zdobycia? — spytała z wyraźną niechęcią.

Mag zmrużył oczy i uniósł dłoń, dotykając policzka Rhei. Patrzył na nią w ciszy, po czym uśmiechnął się mrocznie.

— W takim razie pora dołączyć do tej rozgrywki.

~ CDN ~

Wczoraj byłam w Pradze i powiem wam tak, wciąż czuję zmęczenie. Rozdział przez to jest krótszy, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. I cóż, rozpoczyna się gra, w której nasi bohaterowie muszą tak naprawdę pozyskać więcej informacji. W końcu wiedza jest bezcenna. 

Twitter: @___Mefi___

Data pierwszej publikacji: 25.10.2023

List MagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz