Rozdział 24 Szaleństwo to ucieczko słabych, Aradio

268 42 0
                                    

Rozdział 24 Szaleństwo to ucieczka słabych, Aradio

Jedna, malutka świeca wesoło migotała, walcząc ze wszechstronnymi ciemnościami. Od chwili, gdy Kaladin został zabrany, Rhea nie odezwała się do nikogo choćby słowem. Nie reagowała na tłumaczenia, a dotyk ją obrzydzał. Dosłownie nic do niej nie docierało. Po prostu zeszła do komnat kochanka i zakopała się pod pościelą, która wciąż nosiła ślady jego zapachu. Tylko to dawało jej poczucie bezpieczeństwa.

Rzadko płakała, ale akurat w tej chwili nie potrafiła powstrzymać łez. Pojmali go i jedyne co mogła zrobić, to wyznać mu swoje uczucia.

Rhea uśmiechnęła się gorzko. Cały świat stawał na głowie, musiała ukrywać swoją ciążę, a i tak po prostu mówiła o miłości. To było... Nie, w porównaniu z tym, co się działo, to wydawało się akurat w miarę normalne. Przymknęła obolałe od płaczu oczy, wykopując spod bezpiecznego kokonu torbę, w której miała sztylet. Całkowicie o nim zapomniała, a to przecież był ich as w rękawie. As, za który oboje ponieśli wysoką cenę.

— Rheo? Proszę, wpuść mnie.

Głos Aspen dotarł do wiedźmy z opóźnieniem. Mruknęła niezadowolona coś pod nosem i zacisnęła szczękę.

— Zostaw mnie w spokoju — odkrzyknęła chrapliwie po chwili ciszy.

— Nie powinnaś zostać teraz sama. Pozwól nam to wszystko wyjaśnić.

Było wiele do objaśnienia, ale nie chciała tego teraz. Pragnęła spokoju, jednej cholernej godziny, gdy będzie mogła zwinąć się w kłębek i rozpaczać. Potrzebowała tego.

— Później — zawołała, zaciskając dłonie na kołdrze. — Chcę zostać sama, Aspen. Jakikolwiek to ma sens, chcę poznać go później.

Dobitnie, wręcz dziecinnie zaakcentowała ten fakt. Czuła, że inaczej się już po prostu nie dało. Założyła, że jeśli zachowa się całkowicie inaczej niż zwykle, to dostanie upragnioną przestrzeń. Nawet jeśli potęgowało to niepokój w tych, którzy ją cenili.

Aspen nie odpuszczała. Mówiła, prosiła i zapewniała, że to nie tak, jak Rhea sądziła. Poddała się dopiero po interwencji Alora.

Spotkała się ze Splamionymi, a po powrocie zobaczyła ten chaos. Pozwólmy jej odetchnąć.

Miał rację. Umowy, nieprzyjemne aury i nowa wiedza wręcz wierciły w młodym umyśle dziurę. To mogłoby zabić albo doprowadzić do szaleństwa. Dlatego uznano zachowanie Rhei za dość naturalne.

Zapanowała upragniona cisza, ale nie trwała długo.

— Siostro...

— Wcale cię tu nie ma, to mój umysł płata mi już figle — odparła głośno.

Pamiętała, że książę Ilvo odszedł wraz z żołnierzami. Teraz musiał być na zamku, może nawet towarzyszył Kaladinowi w lochu i go przesłuchiwał. Dlatego nie wierzyła w jego obecność. Była w stanie prędzej dać wiarę, że już do reszty oszalała. W końcu, dlaczego by nie?

— Szaleństwo to ucieczka słabych, Aradio, a ty nie jesteś słaba.

Ciemnowłosa wzięła głęboki wdech i wysunęła się spod kołdry. Powiew świeżego powietrza był dość orzeźwiający. Spodziewała się zobaczyć ciemności, ale pokój był w pełni oświetlony. I nie była w nim sama. Faktycznie przed łóżkiem stała półprzezroczysta sylwetka, przypominająca księcia.

— To... Podróż astralna. Skąd ty...?

W jednej chwili rozsądek wrócił do kobiety. Słyszała o tym sposobie. Umożliwiał każdemu na odwiedzenie innego miejsca duchem, a nie ciałem. Magowie go nie używali, znali ku temu wiele zaklęć, a więc dlaczego Ilvo...?

List MagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz