Rozdział 19 Przy stole

471 49 4
                                    

Rozdział 19 Przy stole

Dołączyć do rozgrywki... Deklaracja Kaladina wciąż szumiała jej w uszach. To było jawne wyzwanie wobec Boga i świata. Wielu powiedziałoby, że to bluźnierstwo, za które należało śmiałkowi uciąć język. On jednak nie wydawał się tym przejęty. Dla niej gotowy był wypowiedzieć wojnę światu. Rhea powoli objęła Kaladina od tyłu, wzdychając i przymykając oczy. Mieli spotkać się z Aspen i Alorem, aby przemyśleć dalsze kroki. Małżeństwo już to zmierzało, ale Rhea poczuła, że powinna go objąć. Uczucia tego typu były dla niej nowe, stąd postanowiła nieco zaufać swoim instynktom.

— Niepokoisz się?

Uśmiechnęła się kwaśno, słysząc pytanie maga.

— Tak, niestety. Nie na co dzień dowiaduję się, że mogę być elementem jakiejś pokręconej gry innych — rzekła markotnie.

Drzwi zaskrzypiały, a Rhea odskoczyła od pleców Kaladina jak oparzona. Na nic się to zdało, bo i tak została zauważona, a jej gwałtowna reakcja wywołała śmiech małżeństwa. Uszy Rhei lekko się zaczerwieniły, gdy odchrząknęła, udając, że nie wie, o co chodzi. Chociaż była zła, że przerwali akurat ten moment, to w duchu poczuła również ulgę. W pewien sposób patrzyła na Viltarów jak na przyjaciół. Tylko wraz z tym wrażeniem pojawiło się pytanie, czy naprawdę nimi byli. Dla niej. Chciała, aby tak było. To było dziwne. Nie przeszkadzała jej samotność, wciąż wydawała się kusząca, ale jednak posiadanie tej trójki ludzi przy sobie... Czuła, że to dla niej ważne.

— Przyszliśmy w złym momencie — rzuciła Aspen, poruszając uszami.

— Dość mizgalenia! Nigdy bym nie przypuszczał, że Pan Chłodna Głowa ma takie...

Wokół Alora zakołysały cienie, a gdy wydobyło się z nich warczenie, uniósł dłonie w geście poddania.

— Już nic nie mówię, milczę jak grób — zapewniał.

Rhea przewróciła tylko oczami, siadając przy stoliku, który leżały cztery pergaminy. Na każdy znajdowało się to samo, czyli zbiór posiadanych informacji. Kaladin sporządził je, chcąc, aby każdy miał jasność co do sytuacji. Mieli w końcu o tym rozmawiać. Cztery fotele prędko znalazły swoich właścicieli. Alor i Aspen chwycili za pergaminy, chcąc podsumować wszystko. Jedynie Rhea i Kaladin nie dotykali ich. Pierwszy wiedział wszystko, a druga sądziła, że wie wszystko. W pewnym momencie elfka nawinęła rude kosmyki na palec i zaczęła się nimi bawić.

— Jestem przekonana o tożsamości Rhei — przyznała. — Płynie w niej boska krew. I to faktycznie taka, którą można by wykorzystać do uwolnienia Svara. Jednak to nie jej jedyne zastosowanie. Pod kątem magicznym jest bardzo wartościowa, a dla tego, kto zna się na starożytnej magii, mogłaby stać się kluczem do...

Aspen dziwnie umilkła, jakby to, co chciała powiedzieć, nie mogło przejść jej przez gardło. Zacisnęła wargi, a Alor zaniepokojony na nią spojrzał. Piaskowy kociak zaczął ocierać się o nogi elfki.

— Istnieją pogłoski, że z tronu zrzucić władcę może jedynie jego potomek. Nie przez sam fakt tytułu potomka, a krew. Dlatego wielu bogów mordowało swoje dzieci albo zmuszało je do składania niewiarygodnych przysięg wierności. Tylko to unieważniało scenariusz przewrotu.

Rhea zmrużyła oczy.

— Nigdy niczego takiego nie zrobiłam — zauważyła. — Jeśli Bóg Chwały istnieje, to czy nie powinien mnie odszukać i zmusić do tego? Nie jestem silna, ale jeśli ktokolwiek może wykorzystać moją krew, to stanowię dla niego zagrożenie. Pomimo tego, na jak miłego go każdy maluje, wątpię, by tolerował tego rodzaju ryzyko.

List MagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz