Rozdział 11 Tajemnica Reno

358 31 2
                                    


Siedziałam wieczorową porą na kanapie w domu Roger'a i po części też moim. Przeglądając kanały oraz zajadając się, typowo amerykańskim daniem, jakim jest mac and cheese. Swoją drogą najlepsza na poprawę humoru, rozładowanie stresu, czy przypomnienie sobie dziecięcych latach. Z tego względu często nazywana jest comfort food. Pamiętam, jak wujek zawsze mi ją przyrządzał, gdy w szkole coś mi popsuło humor, przy moich miłosnych problemach, czy też kiedy zbliżała się rocznica śmierci taty i szargały mną wszelkie nieprzyjemne emocje. Siadaliśmy wtedy również na sofie przed telewizorem i oglądaliśmy najróżniejsze komedie, aż do późnych godzin. Nie raz zdarzyło nam się usnąć podczas takiego seansu i obudzić się rano całym obolałym z powodu niezbyt wygodnego mebla oraz pozycji, w jakiej spaliśmy. Wujek zawsze miał najgorzej, bo potem cały dzień marudził, że barku nie czuje wraz z ramieniem, a to dlatego, że zazwyczaj zasypiałam oparta o jego klatkę piersiową, a on obejmował mnie ramieniem, zatem gorzej wychodził na tym układzie. 
Usłyszałam zgrzyt przekręcającego się zamka, odłożyłam miskę z jedzeniem na średnich rozmiarów stolik do kawy znajdujący się przede mną, po czym odwróciłam się, opierając rękoma o oparcie kanapy, chcą przywitać wujka. Jednak prócz niego towarzyszących mu trzech mężczyzn przechodzących przed drzwi domu. Poczułam się lekko zmieszana, a przede wszystkim zdezorientowana, gdyż nie znałam jego gości. Czyżby nowi członkowie, których nie zdążyłam jeszcze poznać? 

-Cześć wujku - wydukałam nieśmiało, bacznie obserwując ruchy nieznajomych, którzy aktualnie lustrowali mnie wzrokiem.

-Cześć córa - rzucił, podchodząc do mnie. -To dawni znajomi - szepnął, nachylając się nade mną i całując w czubek głowy. 

-Mam wyjść? - spytałam półszeptem, jednak Roger zaprzeczył. 

Wiking wrócił do nieznajomych, po czym zaprowadził ich w stronę kuchni. Jednak zanim kompletnie zniknęli z moich oczu za zakrętem, zdążyłam wyłapać skrawek ich rozmowy, prawdopodobnie dotyczący mojej osoby, ponieważ usłyszałam, jak wujek rzucił zdaniem, że lepiej dla nich, jakby jego córką się nie interesowali. Nie próbowałam się nad tym głębiej zastanawiać. Sprawy klubowe, to sprawy klubowe. Dlatego nigdy nie pytam, jeśli wujek będzie mógł i chciał mi coś więcej zdradzić o swoich zajęciach, to sam to zrobi. Ja na pewno naciskać nie zamierzam. 
Zatem wróciłam do wcześniejszego zajęcia. Grzecznie w ciszy wertowałam kanały w oczekiwaniu na zakończenie przez Roger'a swojego spotkania.

-Ty jesteś Ann, prawda? - spojrzałam w stronę dobiegającego zza moich pleców męskiego głosu. 

Nie udzieliłam odpowiedzi na pytanie, odłożyłam pilot na oparcie jasnobrązowej kanapy, po czym zlustrowałam mężczyznę od stóp do głów, zawieszając finalnie swój wzrok, na jego pionowej bliźnie na twarzy, która przechodziła przez całą jej powierzchnię łącznie z okiem. 

-Rozumiem, że tak - obszedł mebel z lewej strony, zatrzymując się tuż obok mnie. -Przyjechałaś na rocznicę śmierci Axela? - spytał po chwili.

-Znał pan mojego ojca? - zapytał podejrzliwie, nie spuszczając przy tym z niego oka, ani na chwilę.

-Znałem to mało powiedziane - zaśmiał się szyderczo. -Ale widzę, nowy tatuś dobrze się spisuje  - rzucił ironicznie, siadając obok mnie.

-Nie twój interes - wycedziłam przez zęby.

-Grzeczniej - złapał mnie za nadgarstek, ponownie pociągając w stronę kanapy, kiedy próbowałam wstać. - Nie uczyli cię szacunku? - spytał z niepokojącym spokojem w głosie, mocniej zaciskając dłoń, gdy starałam się oswobodzić rękę z uścisku. -Całe życie ochrony mieć nie będziesz - nachylił się, drastycznie zmniejszając odległość między nami. -Dlaczego chcesz mnie zdenerwować? - spytał, prawie że z czułością w głosie. Natomiast ja szybko pokiwałam przecząco głową na boki. -Więc przeproś - podsumował dość rozkazującym tonem, drugą ręką gładząc mnie po włosach. 

Podróżując stalowym rumakiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz