Późną nocą dojechaliśmy do małego domku gdzieś poza miastem, ale ciężko określić mi gdzie dokładnie z pozycji leżącej, gdzie jedyne co widzę to niebo i mijane latarnie. Choć teraz i światła latarni już nie widziałam, a praktycznie same korony drzew. Nie wróży, to nic dobrego. Domek pośrodku niczego, nigdy nie wróży dobrze. Samochód zatrzymał się, kierowca wysiadł, obszedł samochód, otworzył moje drzwi, po czym wyciągnął mnie z pojazdu. Oparł plecami o zimną blachę i schylił się, aby rozciąć więzy na nogach. W międzyczasie rozglądałam się dookoła, starając wyłapać jak najwięcej szczegółów. Nie za duża drewniana, parterowa chatka otoczona leśną gęstwiną. Nawet całkiem niezłe wtapia się w otoczenie, ale to akurat mnie martwi, że ktoś z daleko mógłby spokojnie przejść koło niej, nawet jej nie dostrzegając. Ciekawe czy ona również należy do Jeylen'a, czy to któregoś z jego pomocników, których tożsamość swoją drogą też bym chętnie poznała. Może ich również kojarzę. Albo może lepiej, że nie znam. Jeszcze by się okazało, że jego przyjaciel z Californii jest w to bardziej zamieszany, niż nam się wydaje. Dojrzałam jeszcze jeden szczegół, który mnie dość zmartwił, a raczej wizja, która może się z nim wiązać. Za domem jest zaparkowany drugi samochód. Wystaję mu przód maski zza rogu. Oby tylko, to nie była wspomniana niespodzianka.
Mężczyzna przeciął więzy, nóż schował za pasek i chwycił mnie pod ramię, prowadząc w stronę budynku, w którym w oknie po prawej stronie tliło się światło, prawdopodobnie należące na jakiejś małej lampki nocnej.
Po przekroczeniu progu momentalnie atakował mnie zapach wilgoci, mokrego drewna, w każdym razie wszystko wskazuje na to, że dom nie był długi czas użytkowany. I wcale się nie dziwię, patrząc na miejsce, w jakim się znajduję.
Porywacz zamknął za nami drzwi na klucz i od razu podszedł do niego zamaskowany mężczyzna. W oddali widziałam drugiego, który spoglądał na coś przez otwarte do drugiego pokoju drzwi. Mam złe przeczucia. Nieznajomy szepnął mu coś na ucho, po czym odszedł, a on natychmiast zaprowadził mnie do pokoju przed nami. Oswobodził z więzów moje nadgarstki i wepchnął siłą do pomieszczenia, które po chwili zamknął na klucz. Odruchowo podbiegłam do nich, przykładając z nadzieją ucho, że coś usłyszę. Właściwie chciałam się chyba tylko upewnić, że nie mają Nils'a, lecz byłam prawie pewna, że intuicja mnie nie mylili i w pokoju obok jest on.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Dopiero po jakimś czasie, usłyszałam fragmenty niewyraźnej rozmowy, przeplatane z odgłosami jakby szarpaniny, jakieś pukanie, uderzenia czegoś o coś itp. Nie muszę chyba mówić, że moja wyobraźnia już sobie dorobiła odpowiedni scenariusz do tego i wcale mi się on nie podobał.
Pomyślałam, że muszę coś zrobić. Jeśli faktycznie mają Nils'a, to dzielą nas sekundy od jego krzywdy. Zaczęłam nerwowo rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu czegoś, co nadałoby się do...hm, właśnie do czego? Ataku, obrony, ucieczki? Sama nie wiem, czego szukałam w tym czasie, ale czegoś na pewno. Niestety mężczyźni przygotowali się chyba wcześniej na naszą wizytę, lub wykorzystywali to miejsce nie raz do swych niecnych celów, ponieważ nie znalazłam niczego użytecznego. Nawet okno było szczelnie okratowane i zasklepione na stałe.
Postała mi ostatnia opcja. Podbiegłam do drzwi i zaczęłam w nie nawalać, nawołując zdrajcę klubu. Gdy usłyszałam coraz głośniejsze kroki, świadczące o tym, że ktoś się zbliża, odsunęłam się od drzwi. Po chwili usłyszałam zgrzyt zamka, a przede mną w progu stanął mój oprawca.-Czego nawalasz?! - syknął niezadowolony.
-Nie możesz mnie tak tu zamknąć i pójść sobie nie wyjaśniając nic! - powiedziałam oskarżycielskim tonem.
-Niemożliwe - powiedział sam do siebie. -Jesteś niesamowita. Nie powinnaś się bać, czy coś, zamiast jeszcze prawić mi kazania? - spytał sarkastycznie.
-Chrzań się - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Chodź - chwycił mnie na ramię i zaczął prowadzić do pokoju obok, z którego nie dawno dochodziły niepokojące dźwięki. - Swoją drogą nie dziwię się już czemu go kręcisz - puścił mi oczko, wpychając przed siebie do pomieszczenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/341714137-288-k961976.jpg)
CZYTASZ
Podróżując stalowym rumakiem
ActionRyk silników, wiatr we włosach, uciekający pod stopami asfalt - poczucie wolności, buntu, niezależności okraszone wspólną pasją, braterstwem oraz wzajemną pomocą. Powoli zagłębiasz się w ten świat. Wpierw podziwiasz z zachwytem z oddali. Potem zaczy...