Rozdział 30 Poczekaj na mnie

234 23 2
                                    


Dwa tygodnie później

Wróciłam do życia zwyczajnej, nudnej kelnerki. W końcu nie tego chciałam? Od czasu sprzeczki, nie rozmawiałam z Nils'em. Napisał kilka wiadomości, ale nie odpowiedziałam na nie, więc przestał pisać. Psychol wciąż jest moim wiernym fanem, ale nie chwali się zdobyciem wikinga, więc przypuszczam, że jest bezpieczny. Wydaję mi się, że zbliżyłam się też z Presidentem Orłów Sprawiedliwości. Pech chciał, że musiałam się na niego natknąć w najgorszym momencie. Ale zdążyłam przywyknąć do mojego wyjątkowego szczęścia. Nawet nie skomentowałam tego spotkania. Zdołowana, oczy napuchnięte, czerwone od łez, marzę tylko by nie widocznie przemknąć się do pokoju, trafiam na całą watahę. Myślałam, że śnię. Nie chciałam rozmawiać, ale poniekąd zostałam do tego zmuszona. Skoro wynajmuję u nich pokój, niegrzecznie byłoby mu kazać się ode mnie odczepić. Zatem porozmawialiśmy, szczegółów nie zdradziłam, opowiedziałam ogólnikowo, ale wystarczyło, żeby zobrazować sytuację. 
Roza zachowuje się jak zawsze. Joel mnie unika. Ethan rozmowny. Pozostali członkowie klubu rozgadani, jak zawsze. Z przyzwyczajenia zerkam od czasu do czasu na telefon, ale nie wiem czego, ja się łudzę. Nie będę kolejny raz go przepraszać. Tym razem nie w moim biznesie to leży. Z drugiej strony ja go zignorowałam, kiedy on pisał. Bycie kobietą jest takie trudne... Dlaczego zawsze nam się wszystko najbardziej komplikuje?

-Znów zamyślona? - potrząsnęłam głową na boki i ujrzałam Arthur'a.

-A co widać? - zaśmiałam się. 

-Nalewasz wodę zamiast do szklanki to obok - jak poparzona natychmiast odstawiłam dzbanek oraz szklankę na boki. -Przepraszam - zaczęłam wycierać blat.

-Może zrób sobie przerwę - uśmiechnął się do mnie.

-Nic z tych rzeczy - kategorycznie zaprzeczyłam.

-Ale wiesz, że pracą tego nie wyprzesz z podświadomości? - uniosłam brew do góry. -Chodź, przewietrzysz się - puścił do mnie oczko, po czym opuścił tawernę, a ja za nim.

Często rozmawiałam z brunetem, kiedy on wieczorami dłubał przy motocyklach, ja mu wtórowałam. Całe noce potrafiliśmy przegadać o wszystkim i niczym. Brakowało mi takiej osoby? Straciłam taką osobę, prawda? Nie musicie mi odpowiadać na to, znam odpowiedź.

-Pamiętasz, co ci kiedyś powiedziałem? - skinęłam głową. -Więc dlaczego nie walczysz? - spojrzał na mnie pytająco. 

-Boję się stracić - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 

-Strach to najgorszy przeciwnik. Ile ja przez niego straciłem - pokiwał głową na boki, unosząc brwi i ciężko wzdychając. -Poluje na ciebie jakiś wariat, my oczywiście cię obronimy, jak będzie trzeba, ale jakby się nie udało, nie wolałabyś mieć klarownej sytuacji? - posłał mi zadziorny uśmieszek.

-Co ty mi właśnie sugerujesz? - zaśmiałam się pod nosem, spoglądając na niego podejrzliwe.

-Żebyś sięgnęła po swoją własność - puścił mi oczko. -Co ja inna będzie szybsza i przywłaszczy sobie bez pozwolenia? - rozłożył ręce w geście bezradności.

-Mój brat dobrze mówi - obróciłam się w lewo. Do rozmowy włączył się Etan z Malcolmem, którzy właśnie przyjechali na tawernę. 

-Ale ja już im powiedziałam, że wybieram spokojne życie w L.A - wybuchnęli gromkim śmiechem.

-Nie wiem, co w życiu przeżyłaś i kto przyprawia cię o taki ból głowy, ale wiedz jedno - kierownik nachylił się nade mną. -Jeśli minęło tyle czas, a on dalej tam siedzi - puknął mnie delikatnie w czoło. -To już stamtąd nie wyjdzie - dumnie się wyprostował.

Podróżując stalowym rumakiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz