Nie udało nam się, ustalić komu zależy na odzyskaniu rzeczy należących do taty, ale zdecydowałam, że to chyba najwyższy czas odszukać Sheila'e. Coś kluczem do tej zagadki musi być, dodatkowo. Tylko nie pasuje mi jedna rzecz, a mianowicie fakt, że ktoś chce odzyskać rzeczy, o których jedynie wiedziała Merry, jej rodzice, syn, Jayden, a teraz ja.Carson City oddalone jest zaledwie półgodziny drogi od Reno.
Nikt nie zauważy, jeśli zniknę na jakiś czas. Szczególnie że obiecałam sobie samotna przejażdżkę z moim Harlee, jak wszystko się unormuje. Wydaje mi się takowym być. Chciałam z początku zabrać ze sobą Nils'a, bądź Roger'a, ale doszłam do słusznego wniosku sama ze sobą. Jeśli to moja biologiczna matka, będzie chciała poznać mnie choćby z czystej ciekawości i raczej swobodniej będzie się czuła, rozmawiając, zemną sam na sam, niż w towarzystwie potencjalne obcych dla niej mężczyzn. Ja wiem, że obiecałam, iż sama nie będę nic kombinować, ale chciałam zauważyć, że samą by mnie nie puścili, a raczej wszyscy wiemy, że na osobności można się czasem dowiedzieć więcej, niż z kimś u boku. I nie zamierzam ukrywać, że bardzo zależy mi na poznaniu, choćby zaledwie cząstki życia taty sprzed lat, kiedy jeszcze o niczym nie wiedziałam.
Nie ukrywam, boję się tego spotkania. Nie wiem, czego mogę się po nim spodziewać i ta świadomość nie wiedzy przeraża mnie chyba najbardziej. Jednocześnie czuję swego rodzaju podekscytowanie. Ciekawi mnie jak wygląda kobieta, która mnie urodziła. Gdzie i jak mieszka. Czy może ma partnera nowego, dziecko, czy wciąż mieszka sama? Mam tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Wszyscy ostrzegają mnie, że mogę się nią zawieść. I zapewne tak będzie, o ile w ogóle zechce, zemną porozmawiać, bo równie dobrze może wyrzucić mnie za drzwi, odpychając tym samym potencjalnie niewygodną dla niej przeszłość. Bo szczerze wątpię, aby te czasy były wartymi zapamiętania - przelotny romans ze świadomością, że nigdy nie będzie kimś istotnym w nim i późniejsza ciąża, w której można by pokusić się o mało przyjemne stwierdzenie, że posłużyła jedynie, jako inkubator, bo zaraz po urodzinach odebrano jej dziecko. Ciekawe, czy w ogóle miała szanse mnie poznania, czy miała wpływ na moje imię i czy naprawdę prosiła, żeby nie zabrać? Ponieważ Marry mogła powtórzyć i to, co usłyszała, bądź powiedziano jej, a tymczasem nie dano Sheila'i wyboru. Równie dobrze mogła zostać postawiona przed faktem dokonanym o decyzji odebrania mnie jej. Nie mam żalu, że wcześniej nie było mi dane poznanie biologicznej matki. Boli mnie jedynie, że nie poznałam prawdy wcześniej, gdy tata jeszcze żył, ponieważ wtedy może wszystko inaczej, by wyglądało, lecz mówi się trudno i żyje dalej, nawet jeśli wymaga to od nas bardzo dużo wysiłku oraz walki z samym sobą.
Najwidoczniej skoro tata uznał za słuszne zabranie mnie z domu matki, musiał mieć ku temu dobre powodu. Jeśli przyczyny, które podała Marry o rozwiązłym, przepełnionym używek życiu Sheila'i są prawdziwe, to jestem wdzięczna, że nie musiałam wychowywać się w takim środowisku, bo dla dziecka to nie jest odpowiednie miejsce. Potrafi wyrządzić więcej szkód, niż dobra, nawet jeśli rodzice faktycznie darzą miłością takie dziecko. Jednak nie potrafią zapanować nad swoimi demonami i, mimo że chcą dobrze, krzywdzą. Dlatego, gdy nie podarunek od Jayden'a i tajemniczy w nim klucz, który legendami nawiązuje do kobiet, nie zainteresowałbym się przeszłością. Pogodziłabym się w końcu z faktem oszukiwania mnie przez tyle lat, a poszukiwania biologicznej matki odpuściłabym. Jednak nie dziś, nie tym razem.Zjedliśmy z Nils'em wspólnie śniadanie. Mężczyzna jechał załatwić kilka spraw klubowych, które mieli już dawno rozwiązać z Roger'em i pozostałymi klubowiczami, ale przez ostatnie wydarzenie wszystko się pokomplikowało. W końcu, gdy nieco się uspokoiło, trzeba powrócić do rzeczy ważnych, a najważniejszy jest klub. Zatem nie zamierzam wtrącać się w tę część życia wikinga. Zresztą nigdy tego nie robiłam, czy tyczyło się to taty, Roger'a i teraz Nils'a. Można by pokusić się tutaj o ciut uwłaczające stwierdzenie, mianowicie że znam swoje miejsce w tej nietypowej hierarchii. I jakby to źle nie brzmiało, taka jest prawda. Ponieważ jeśli chce być z wikingiem, muszę się tego nauczyć. Nauczyć się momentami żyć pod niego. Zapewne, gdybym postanowiła zawrzeć związek, z kimś niezwiązanym z klubem nie musiałbym żyć, wyznaczonymi zasadami. Zresztą co tu dużo mówić, większość jednoprocentowych klubów nie przyznaje kobietom pełnego członkostwa, ale może im przyznać specjalny status, na który powoli pracuje w nowej roli. Inaczej byłam postrzegana, jako córka V-ce Presidenta ich przyjaciela i brata, inaczej też postrzegają mnie jako przyszywaną córkę Presidenta, a jeszcze inaczej jestem postrzegana, jako kobieta sekretarza (Secretary) klubu.
Bo tak naprawdę, wszystko zależy od przypisanej nam roli w świecie. I na ważne jako kto się urodziliśmy, jak wychowaliśmy, bądź gdzie pracujemy, mieszkamy - wszystko zależy od nas i tego, jak dobrze odegramy rolę, w której aktualnie się znaleźliśmy, lub też jak wyjdziemy poza jej schematy.
CZYTASZ
Podróżując stalowym rumakiem
AcciónRyk silników, wiatr we włosach, uciekający pod stopami asfalt - poczucie wolności, buntu, niezależności okraszone wspólną pasją, braterstwem oraz wzajemną pomocą. Powoli zagłębiasz się w ten świat. Wpierw podziwiasz z zachwytem z oddali. Potem zaczy...