Rozdział 67 Historia zatacza koło

127 15 3
                                    


PERSPEKTYWA KLUBU

Ann została w domu ze swoimi przyjaciółmi. Obecność Rozy dobrze jej robi w obecnej sytuacji. Sam nie spodziewałem się takiej nowiny i zbliża mnie początkowo z tropu, ale nie zmienia to nic w stosunku do niej. Prawda, nie oczekiwałem, że moje życie potoczy się w tak szybkim tempie. Ba, nie myślałem nawet, że z Ann u boku. Oczywiście pod żadnym względem nie mam co do tego zastrzeżeń. Ta dziewczyna ma coś w sobie, co przyciąga uwagę mężczyzn, ale zawsze skrupulatnie się przed tym broniła, aż w końcu ktoś przebił jej mur obronny, który wytworzyła dookoła siebie. Po śmierci Axel'a coraz rzadziej pojawiała się na klubie. Przychodziła czasem z Roger'em, potem jednak przestała, aż finalnie wyjechała do Los Angeles. Nienawidziła tego miejsca. Gdy przyprowadziliśmy jej naprawiony motocykl ojca, uznała, że zostawi go przykrytego w garażu obok swojego motocykla, by rozsypały się ze starości w samotności. Jej gniew był uzasadniony, a my wszyscy staraliśmy się jakoś ulżyć jej w cierpieniu. Teraz widzę, że dużo lepiej się trzyma, niż kiedyś. Zapewne udało się Ann po tylu latach pogodzić z bolesną przeszłością. Cieszy mnie, to, bo ciężko oglądało mi się ją w takim stanie. Widziałem jej wzloty i upadki, towarzyszyliśmy Roger'owi w jej poszukiwaniach, kiedy popadła w nałogi i uciekała nocami z domu. Ile razy ja, bądź których z moim braci, przyprowadzali ją na wpółprzytomną do domu. Dlatego nigdy nie potrafiłem spojrzeć na nią z innej perspektywy, niż młodszej, nieznośnej siostry. Dopiero po latach się, to zmieniło. Kiedy wróciła po tym czasie załamań odwiedzić klub. Nie widziałem już rozpieszczonego dzieciaka, a dorosłą, ogarniętą życiowo dziewczynę, mocno stąpającą po świecie, według własnych wyznaczonych reguł. Przestała nienawidzić motocyklowy świat, wręcz przeciwnie. Zapragnęła znów być jego częścią. Natomiast ten krótki pobyt w Californii, gdy miałem ją chronić przed Joe, uświadomił mi, że może warto zwrócić na nią uwagę. Miałam okazję poznać ją nieco lepiej, zaciekawiła mnie swoją osobą. I choć początkowo się opierała, pozwoliła się w końcu zbliżyć do siebie. I pierwszy raz od 9 lat, pokonała kolejną zmorę, jaką był zjazd wikingów. Myślę, że pobyt tam, też dużo nam uświadomił. Choć miałem pewne wątpliwości, kiedy uciekła po naszej sprzeczce. Prawda taka, że trochę jesteśmy przeciwieństwami i zgrzyty będą występować, chyba że któreś z nas odpuści i pójdzie na kompromis. Doceniam i podziwiam jej waleczność, ale przysięgam, czasem mam ochotę ją, gdzieś zamknąć na kilka dni, żeby zrozumiała powagę swoich czynów. Bo nawet nie wiecie, jak bardzo muszę się gryźć w język, gdy dowiaduję się o jej nowych wyczynach, dlatego czasem wolę po prostu wyjść, pojeździć motocyklem i pomyśleć, niż miałby ją tam udusić. Obrałem nową taktykę, przemilczeć. Prawda, zaimponowała mi w domku, kiedy nas porwali. Jej opanowanie, spryt, zachowała zimną krew, choć wiedziała, że nikłe ma szanse w starciu z mężczyznami. Obawiałem się o nią, ale nauczyłem się, żeby z jej uporem nie walczyć. Może święty nie jestem, swoje za uszami mam, ale nie zamierzam, zgrywać bóg wie, jakiego samca alfę, narzucając jej cokolwiek, bo tak prędzej ją stracę. Zatem ona zrobi swoje, ja zadbam, żeby się nie powtórzyło i nie musi wiedzieć. Dlaczego Joe dał jej spokój po ich spotkaniu i nie ingerował, póki ona znów go nie ruszyła? Złożyliśmy mu z wikingami wizytę, ponieważ Roger nieco się zdenerwował, a to był najlepszy sposób na jego upust złości. Nie zdarzę, co dokładnie tam się stało, ale naszywka 1% na naszych jupach nie służy, jako ozdoba. Ludzi nie mordujemy, bo gangiem nie jesteśmy, ale pokojowo interesów też nie załatwiamy. Sons of Odin, posiada w swoich szeregach byłych policjantów, wojskowych, mamy też lekarza, chłopaków z ulicy, jak ja, praworządnych obywateli, ludzi z wyrokami. W naszych szeregach są amerykanie, latynosi, norwedzy, jesteśmy otwarci na każdego. Nie interesuje nas jakiej narodowości jesteś, gdzie pracujesz, jakie życie prowadziłeś, czy jesteś karany, czy nie, podzielasz naszą pasję, masz pełne prawo starać się do nas dostać. Nie ma równych i równiejszych w naszym klubie, wszyscy jesteśmy braćmi i wychodzimy na przekór innym, którzy ograniczenia wprowadzają. Jednak taka mieszanina osobowości wiąże się z tym, że każdy inaczej podchodzi do danej sprawy. Jeden będzie rozmawiał pokojowo, a drugi na dzień dobry da w mordę, a dopiero potem będzie rozmawiał. Coś podobnie było w przypadku Joe. I nie będę się tutaj wybielał, że to inni, a ja tylko stałem i patrzyłem. Bo to głównie ja z Mike'iem zostaliśmy wyznaczeni do nauczenia go pokory w czasie, gdy Roger z wyższością oraz pogardą, przyglądał się katowanemu mężczyźnie. Zapewne ktoś by powiedział, że człowiek z taką przeszłością, jak moja powinien wystrzegać się takich działań. Być może, ale jak widać czasem, są słuszne. I nie będę usprawiedliwiał się z nadużywania przemocy, ale nigdy nie podniosłem ręki na kobietę, bądź osobę niewinną i nigdy nie podniosę, bo nie mógłby spojrzeć w lustro. Trzeba mieć swój honor oraz godność. 

Podróżując stalowym rumakiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz