Rozdział 63 Życie toczy się dalej

170 15 1
                                    

W pełni rozumiem, że moje zachowanie było nieodpowiedzialne oraz lekkomyślne, ale nie ukrywajmy, że jakże przydatne. Oczywiście wersja pierwotna tej historii zostaję jedynie do wglądu dla mnie oraz Darren'a. Wszyscy pozostali mają wiedzieć, że wyszłam na parking sprawdzić, czy nie ukradli mojego motocykla. Tam przysiadłam na chwilę, by porozmawiać z wujkiem i tej części nie zmieniamy. Dopiero druga ulega lekkiej modyfikacji, gdyż to nie ja pierwsza do niego podeszłam, ale on pierwszy mnie zaczepił i zwabił groźbą między samochody, który jeden z nich należał do niego. Dalsza części pozostaje taka sama, a szarpaninę na parkingu potwierdzą świadkowie tego zdarzenia. I nawet jeśli aresztowany będzie chciał się bronić wersją, że specjalnie go sprowokowałam, to kto uwierzy przestępcy, który celowo chciał zaciągnąć mnie w pobliże swojego auta, by potem spróbować do niego wepchnąć. Słowo przeciwko słowu. Z czego jedne z nich jest nic nie warte, a drugie ma całkiem sporą liczbę takich samych potwierdzeń. Zatem werdykt nasuwa się sam - winny. Szczególnie że Darren dostał moją obdukcję, na której jasno stwierdzono gdzie, kiedy i jak zadane zostały obrażenia. Dowód ciężki do obalenia.

Obudziłam się na szpitalnej sali. Znowu. Coś za często w tych szpitalach bywam ostatnimi czasy. Nie podoba mi się to i czas chyba na zmiany. Przy moim łóżku stał wujek Roger, Mike oraz Kevin.

-Jak to jest, że przyjeżdżam do Nils'a, a ląduję w sali córki? - spytał z wyrzutem wiking.

-Wujku, bo to jest tak, że ja po prostu przyciągam problemy - westchnęłam. -Moja definicja szczęścia jest zwyczajnie popsuta i jak widać działa na odwrót - dodałam po chwili, wysilając się na uśmiech.

-Przecież ja przez was wszystkich oszaleję! - wujek zaczął chodzić w kółko po sali. -Osiwieje szybciej, niż myślałem - zmierzył mnie wzrokiem, grożąc mi palcem, kiedy otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz natychmiast je zamknęłam. -Powinienem zakazać ci spotkań z Nils'em, zamknąć w domu czy coś - uniosłam się na łokciach, słuchając wywodu mężczyzny, a pozostali wujkowie podążali za nim wzrokiem. -Ty faktycznie masz jakieś przyciąganie - zaczął energicznie gestykulować rękoma. -Gdy byłaś sama, miałem mniej problemów do rozwiązywania. Złączyłaś się z Nils'em i nie dość, że go zaraziłaś swoim szczęściem - ostatnie słowo wypowiedział z wyraźnym podkreśleniem. Robiąc znak cudzysłowu palcami i kładąc mocny nacisk na jego wymowę. -I teraz mam dwa razy więcej problemów, niż wcześniej - dokończył swoją wypowiedź. -Boże! - zawołał nagle, aż podskoczyliśmy do góry. -A jak to dziecko będzie takie same, w końcu genetyczna mieszanka - rozłożył ręce w bezradności. -Idę po linę do Walmart'a - dodał z bezsilnością, kierując w stronę drzwi.

-Wujku! - wstałam z łóżka, podążając za nim.

-A sio mi stąd, ty siło nieczysta - zaczął mnie odganiać rękoma, jakby próbował odgonić muchę. Z trudem zdusiłam w sobie śmiech. -Przez ciebie mam chyba załamanie nerwowe - złapał się za głowę. -Dzieci mi się zachciało - westchnął. -Do okna życia było mi wepchnąć, jakoś bym upchnął -wymamrotał pod nosem z rezygnacją w głosie, wychodząc z sali. Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem, zresztą wujkowie również.

Uwielbiam wujaszka, jest jedyny w swoim rodzaju. Mike poszedł za nim podnieść go na duchu, gdy już się wyśmiał, gdyż przy nim nie wypada i teraz musi zgrywać poważnego. Ja natomiast z pozostałymi poszliśmy do sali, w której leżał Nils. Nie wymagałam hospitalizacji, więc mogłam tak zrobić. Na łóżko położona zostałam do momentu odzyskania przytomności i możliwego wstrząsu mózgu spowodowanego silnym uderzeniem, ale skoro nie przejawiałam takowych objawów, to prawdopodobnie poszczęściło mi się tym razem. Lecz gdybym coś zauważyła natychmiast mam się zgłosić do lekarza, bądź pielęgniarki. Nos na szczęście złamany nie był. Faktycznie coś w nim chrupnęło i było to zapewne chrząstka, ale lekarz nie wyczuł żadnych zmian. Rozcięcie na policzku zostało odkażone i założona na ranę stripy, które mam sobie zdjąć sama po około 5 dniach. Natomiast rozcięta warga została jedynie odkażona, gdyż rana nie było głęboka i samoistnie się zagoi.

Podróżując stalowym rumakiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz