Leżałam na zatęchłym materacu, obmyślając jakiś plan, ale pierwszy raz chyba nie wiem, jak się wydostać. Nie ma tutaj okien, światła, niczego prócz materaca, wiadra, obrzydliwego pająka w kącie pomieszczenia, który bezczelnie gapi się na mnie, przez co muszę obserwować, czy się nie rusza. Gdy usłyszałam nagle kroki na korytarzu, poderwałam się pośpiesznie do pozycji siedzącej, podkuliłam nogi i wpatrywałam się w szparę pod drzwiami. Po chwili zobaczyłam w świetle cień, przeraziłam się, gdy zamek wydał specyficzny zgrzyt.
Jeylen wszedł do środka, zanim kroczył Joel. Wzdrygnęłam się, kiedy zdrajca klubu ukucnąłem obok mnie, ponieważ zauważyłam w jego prawej dłoni strzykawkę z przezroczystym płynem. Przestraszyłam się, kiedy złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę, podwijając mi rękaw bluzy. Zbliżył igłę do żyły na zgięciu ręki w łokciu. Wtedy już wiedziałam, że nie ma czasu na dalsze zastanawiania. Trzeba działać, choćby jak bezsensowny plan, by to nie był.-Zaczekaj! - krzyknęłam, wystawiając przed nim drugą dłoń i zasłaniając nią swoją rękę. -Mogę zastąpić Judy, tylko nie rób tego - spojrzał na mnie spod byka, po czym cofnął strzykawkę.
-Jeylen ona kłamie. Nie zostawi tego wikinga - wtrącił się Joel, podchodząc bliżej. -Oszukuję cię - położył dłoń na jego ramieniu.
-Skąd wiesz?! Między nami i tak się nie układa - napastnik przypatrywał mi się podejrzliwie, wciąż trzymając za nadgarstek.
-Jakoś podczas fiesty nie wygląda, to na złe relacje - Jeylen przeniósł wzrok na przyjaciela.
-A ty wiesz co to, gra pozorów? - zapytałam z nie ukrywanym wyrzutem w głosie.
-Teraz, jak mnie obił, też to nie wyglądało na złą relację - kontynuował.
-Właśnie! - zawołałam. -Dla niego liczą się inni oraz władza. Ja jestem dodatkiem - spuściłam wzrok. -Zastąpię ją - zbliżyłam się do Jeylen'a.
-Skoro tak ci z nim źle, czemu z nim jesteś? - spytał były barman, świadomie psując mój plan.
Musiałam sobie przypomnieć, co kilka godzin temu mówił mi o Judy porywacz, ale byłam tak zestresowana w tym czasie, że połowę już zapomniałam. Muszę improwizować i liczyć, że się nie pomylę.
-Bo nie potrafię od niego odejść - spuściłam wzrok. -Poza tym kto weźmie ciężarną, a sama rady nie dam - pokiwałam głową na boki. -Chociaż, czy on mi pomoże? Jak na razie zarzuca, że to moja wina i że kolejna próbuje go na dziecko złapać - Jeylen uniósł brew do góry. -Hm, bo wy nie wiecie? Jestem córką byłego Presidenta, więc panowie zrobili sobie zakład, który pierwszy zaliczy córeczkę Presidenta, mój ojciec nie żyję, więc nic im nie stało na przeszkodzie. Myślałam, że naprawdę się spodobałam, ale byłam zabawką, którą nie pozbył się tylko, dlatego że zaciążyła, a przed innymi zgrywa kochającego, bo nie wypada - westchnęłam, udając, że ocieram łzy.
-Trochę, jak Judy - podsumował, a ja odetchnęłam z ulgą, że trafiłam z historią.
-Nie widzisz, że próbuje cię omotać?! - Joel ukucnął obok, wyrywając przyjacielowi z rąk strzykawkę.
-Nie rób tego! Jeylen pozwolisz mu, odebrać twoją jedyną szansę?! - przyłożył igłę do mojej skóry. -Zastąpię ją, udowodnię Ci, że nie kłamie. Nie skazuj mnie na jej los, jeśli możesz ją znów odzyskać - spojrzał na mnie.
-Judy nie wyglądała tak - pokiwał głową przecząco.
-Powiesz mi jak wyglądała - próbowałam wyszarpać rękę z uścisku mężczyzny. -Będę żyć jej życiem. -Myślisz, że zaboli go moje zniknięcie? On ci jeszcze podziękuję, że wyświadczyłeś mu przysługę - do moich oczy napłynęły łzy. -Ona miała szansę odejścia od niego, a gdzie moja szansa? Od razu mam odchodzić? Nie chcę, proszę, pozwól mi być dla siebie Judy i uwolnij mnie -rozpłakałam się, jąkając coś niezrozumiałego dla mężczyzn pod nosem.
CZYTASZ
Podróżując stalowym rumakiem
AçãoRyk silników, wiatr we włosach, uciekający pod stopami asfalt - poczucie wolności, buntu, niezależności okraszone wspólną pasją, braterstwem oraz wzajemną pomocą. Powoli zagłębiasz się w ten świat. Wpierw podziwiasz z zachwytem z oddali. Potem zaczy...