Pani Jennifer, nalała nam do szklanek czerwonego wina. Lała powoli do kryształowych szklanek. Z fascynacją obserwowałam jak, przezroczystą szklankę napełniała fala czerwieni. Miło się na to patrzało. Jennifer postawiła, pustą butelkę wina na blat.
- Emmo, chcę cię ostrzec i żebyś się tą osobą nie przejmowała. - Wzięła lokówke i zaczęła kręcić włosy.
Przed czym ona chce mnie ostrzec?
- Na kolację, przyjeżdża, Betty. Ciocia Nathana i Charlesa. Czyli moja rodzona siostra. Jednak ona bywa taka.. - Poprawiła swój kosmyk włosów za ucho. - Wścipska dla każdego, nawet dla nas, więc nie przejmuj się tym. - Zabrała się za dalsze kręcenie włosów, bardzo sprawnie jej to szło.
- Dziękuję, że mnie pani ostrzega. - zaczęłam z uśmiechem na twarzy. - Lecz wydaje mi się, że nie będę jej się dawać, ponieważ nikt nie jest chodzącym ideałem, a pani też nie powinna się tak dawać. - Stwierdziłam. Jednak, nie wydaje mi się, że te słowa dały jej, chociaż troszkę otuchy. Resztę, siedzenia w łazience spędziłyśmy w ciszy, bardzo nie zręcznej.
Po pofalowaniu, mi każdego włoska. Ledwo odkleiłam się od krzesła, dosłownie. Poprawiłam parę kosmyków, tak jak zawsze mam ułożone, a Jennifer spryskała mi włosy, najlepszym lakierem do włosów.
- Chcesz jakieś kosmetyki ? - zaproponowała, zaglądając do jednej z szuflad pod zlewem.
- Może, pani mi dać tuż do rzęs i korektor ? - zapytałam, chcąc brzmieć miło, ale nie wiem czy w moim wydaniu to tak zabrzmiało.
- Oczywiście, już ci daje. - zaczęła szukać po szafkach rzeczy, które sobie zażyczyłam. Patrzałam, jak przestawia organizery i inne duperele.
- Jeśli pani, nie ma to nie ma problemu, niech pani nie robi sobie bajzlu. - Czułam, zażenowanie, że taka osoba jak Jennifer szukała mi teraz kosmetyków.
Jaka ja głupia, po chuj ja ją proszę o takie rzeczy ?
- Znalazłam. - powiedziała, wyłaniając się zza drzwiczek szafki. Uśmiechnęła się szeroko. - Weź na ile chcesz, nawyżej kupię sobie nowe. - Trzymała słynny włoski tuż do rzęs, w ekskluzywnym opakowaniu, a obok niego równie ślicznie zapakowany korektor.
Piękne są te opakowania
Nie mogłam uwierzyć, że tak bardzo podobają mi się te walone opakowania, od kosmetyków.
- Bardzo dziękuję pani. - Uśmiechnęłam się i nawet się zastanawiałam czy jej nie przytulić, jednak szybko zrezygnowałam z tego pomysłu.
- No dobrze, to pomaluj się, a ja poszukam Nathana, żeby zobaczył jaką piękność mamy w łazience. - Puściła do mnie oczko i chwyciła za srebrną klamkę drzwi i wyszła z tego pomieszczenia. Po patrzałam w lustro. Nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę ja. Bardzo rzadko falowałam sobie włosy. Ostatnio pofalowane miałam w liceum, na zakończeniu ostatniej klasy.
Po chwili, drzwi od łazienki się odtworzyły, zobaczyłam w nich Nathana stojącego z zakrytymi oczami.
- No dobrze, więc możesz otworzyć. - poinformowała go łagodnym tonem kobieta. Nathan osłonił dłonie z twarzy. On zagwizdał, co było dla mnie nie co żenujące, ale nie skomentował tego, dałam mu się nacieszyć chwilą. Ponieważ nie codziennie ma się widok Emmy Evens w falowanych włosach. Zaśmiałam się w duchu.
- No, no diabełku prezetujesz się, kurewsko ładnie. - Posłał mi piękny uśmiech. Nathan stanął przede mną i wyciągnął dłoń.
- Czy raczysz uczynić mi ten zaszczyt, Emmo i pójdziesz ze mną na rodzinną kolację ? - Zakryłam dłonią usta, żeby ukryć parsknięcie. Założyłam mu pokłon jak wszystkie księżniczki, z bajek.
- Oczywiście, za uczynię ci ten zaszczyt i pójdę z tobą na kolację. - I podałam mu mą dłoń, ruszyliśmy w stronę kuchni, a za nami szła jego mama.
Jednak cholernie miła atmosferę, musiała zepsuć. Ciotka, która akurat w tym momencie zadzwoniła do drzwi. Skąd wiedziałam, że to ta ciotka ? Ponieważ Jennifer i Henry stali się bardziej spięci. Jednak Nathan został, ze mną. Odsunął mi krzesło, a ja grzecznie usiadłam i podziękowałam. On usiadł obok mnie, a po mojej drugiej stronie usiadł Charles. Nie zbyt mi się to podobało, lecz nie chciałam psuć sobie dobrego humoru, który i tak mnie opuścił kiedy zobaczyłam Betty.
Była to grubsza kobieta po pięćdziesiątce, ubrana była w dopasowanej bordowej sukience i w srebrnym łańcuszku. Ta dopasowana sukienka, nie dawała jej nic prócz pokazania wszystkich jej fałd.
- Czemu, ty Nathanie Barkerze, nie przyszłaś się ze mną przywitać, co było cholernie ważniejsze ode mnie? - mówiła te słowa póki nie zobaczyła mnie. Patrzyła na mnie wścipsko, chyba bardziej się nie dało.
- Przepraszam, lecz w kolacji będzie nam jeszcze towarzyszyć moja przyjaciółka Emma i na niej aktualnie chce skupić cała moją uwagę. - powiedział, a pod stołem poczułam jak jego ręka wylądowała na moim udzie.
Faktycznie wścipskie babsko.
Siedziała, centralnie przede mną i wpatrywała się we mnie bez przerwy, jednak po paru chwilach zachciało jej się odezwać.
- Więc co studiujesz dziecko ? - wzięła serwetkę, wkładając ją sobie pod sukienkę tak, żeby jej nie ubrudzić. Jednak cały czas była skupiona na mnie.
- Ja studiuje medyc.. - nawet nie dała mi dokończyć bo zaczęła gadać swoje widzimisię.
- O matko medycynę, nie wyglądasz na osobę, która zna się na takich rzeczach, ja patrząc na ciebie powiedziała bym, że jesteś na prawie. - odezwała się kurwa nie proszona.
Wdech, wydech zaraz mnie coś strzeli.
- Nie obrażaj, się dziewczyno ja tylko wiesz stwierdzam tak po twoim, wyglądzie i ubiorze. - Nie wytrzymałam.
- Z całym jebanym szacunkiem, panno Betty jednak ja stwierdzam, po pani wyglądzie i sposobie ubioru, że jest pani puszczalska dziwką, więc niech pani się przymknię. - wstałam z krzesła i oparłam ręce o stół, przykryty białym obrusem. Czułam wzrok wszystkich tu zebranych teraz ja mnie. Słyszałam, jak Nathan mówił, żebym opanowała emocje, a Charles ledwo co śmiech umiał powstrzymać.
- Matko, Nathanku Nathali, była zdecydowanie o niebo lepsza od tej, dziewuchy. - parsknełam, i przewróciłam oczami.
Że co proszę ? Ktoś lepszy ode mnie ? To już było za wiele na moje nerwy
- Bo co? Nie potrafiła pani powiedzieć, że ma pani tłustą dupę? Zapewne od tego pani majątku po przewracało się już w główce? - Zrobiłam ironiczne smutne oczy. Nie mogłam wytrzymać jak ktoś mówił do mnie w taki sposób. Czułam jak pulsujące mi krew w żyłach.
- Jeśli tak, ta twoja mila atmosfera Jennifer ma wyglądać. - spojrzała się na nią przelotnie wstając z krzesła, o mało go nie wywracając swoją tłusta dupą. - To ja tu nie będę dłużej siedzieć, z tą suką. Teraz do rozmowy dołączył się Nathan.
- Betty, do kurwynędzy przyszłaś tu komentować jak zawsze? Czy spędzić z nami miło czas i poznać Emme ? Jedyną suką jaka tutaj z nami siedzi to napewno nie Emma, prędzej ty. - Zmierzył ją swoim oschłym spojrzeniem. Następnie wstał Henry.
- Proszę, opuścić ten budynek, albo osobiście cię z niego wyjebie. - widziałam jak Nathan buzuje się, ze złości.
Natomiast, Betty ruszyła w stronę wyjścia. Najwyraźniej oburzona.
Dobrze jej tak.
Nagle usłyszałam żeński głos.
- Brawo Emmo, to ty jako pierwsza, odwarzylaś się odegrać na Betty. - Widziałam na jej twarzy szczery uśmiech, szczerszego nie widziałam. Skinęłam jej głową.
Jestem z siebie dumna.
CZYTASZ
Czarna Suknia
Teen FictionEmma Evens to 20-latka, która ma przyjaciół, chłopka. Prowadzi wspaniałe życie. Jednak pewnego dnia dostaje, okazję na wymianę studencką. Od razu się zgadza, po krótkiej na mówię swoich rodziców. Od pierwszych minut spędzonych, na lotnisku wszystko...