Wylot

5.2K 98 8
                                    

- Skarbie wstawaj zrobiłam, Ci śniadanie - Usłyszałam ledwo słyszalny ton. Rozchyliłam delitaknie powieki, żeby zobaczyć czy jest jasno, ponieważ mama lubiła mnie budzić szybciej niż słońce. Jednak pozytywnie mnie zaskoczyła, było jasno a ona siedziała na skrawku mojego łóżka, przygniatając moją prawą stopę. Wpatrywała się we mnie swoimi niebieskimi oczami, w drzwiach stał mój ojciec oparty o ścianę. Ciekawe, dlaczego mama go jeszcze nie opieprzyła tak jak zawsze. W pewnym momencie stwierdziłam, że czas podnieść się chociaż do pozycji siedzącej. Poprawiłam koudrę, która nadmiernie zwisała z łóżka.
- Dzień dobry wszystkim - ziewnełam i podrapałam się po głowie, automatycznie poczułam, że mam strasznie rozczochrane włosy. Na twarzy rodziców pojawił się uśmiech, cieszyli się że kontaktuje o tak wczesnej godzinie, właśnie która godzina. Sięgnęłam po telefon z szafki nocnej, była 6:45 to dobrze, że mam czas w zapasie, ponieważ samolot mam o 10:50.
Rodzice wyszli z mojego pokoju. Po chwili dostałam wiadomość, która była od mojego kochanego Arona o treści " Dzień dobry Emmuś " kocham chłopaka zwłaszcza za takie urocze wiadomości. Odpisałam mu w mgnieniu oka, następnie poszłam się ogarnąć przed śniadaniem, które mi przygotowała mama. Ubrałam biały top i szare dresy oraz czarne conwersy. Pobiegłam na śniadanie. Czekał na mnie duży talerz jedzenia. Jajecznica z bekonem oraz pieczywem z oliwą i pomidorami.
- Smacznego, słońce - odezwał się tata popijając poranną kawę. Posłałam mu szczery uśmiech. Zjadłam wszystko było pyszne, zawołałam w duchu.
- Tato pomożesz mi znieść bagaż na dół ? - zapytałam kończąc moją szklankę wody z cytryną. - Jasne tylko skończę moja kawę. - kiwnełam głową pokazując, że zgadzam się na taki układ.
Pobiegłam na górę, lekko się pomalować gdy usiadłam przed toaletką myślałam, że zwymiotuje nie mogłam uwierzyć, aż tak źle wyglądam szybko się zabrałam za poprawienie tego co mi nie pasowało na mojej twarzy. Kiedy zakończyłam jak to ciężki dla mnie proces, do pokoju wparował mój tata w pełnej gotowości pomóc mi z bagażem.
Tata wziął walizkę, a ja wzięłam mój zegarek o mało nie wydarłam się gdy zobaczyłam godzinę
- 9:35 !? Jakim jebanym prawem to tak szybko zleciało. - wyszeptałam bardzo cicho do siebie. Szybkim ruchem założyłam zegarek na lewy nadgarstek, zarzuciłam plecak, w którym już był telefon, słuchawki, ładowarka i jakieś przekąski, które mama wczoraj wieczorem wrzuciła mi nie zauważalnie. Przewróciłam oczami, nawaliła tego jakbym miała lecieć cały dzień a ja będę lecieć tylko 5 godzin to nie tak dużo i nawet nie zdążę zjeść tego wszystkiego. Nim się obejrzałam była już 9:50. Cholerne 15 minut mojego życia wgapiałam się w zawartość się mojego czarnego plecaka. Wyleciałam z pokoju jak z procy, ponieważ usłyszałam jak moja mama mnie woła, żebym wsiadała do samochodu, a dobrze wiem, że mama nie lubi czekać zwłaszcza, że tu chodzi o to żeby być za 20 na lotnisku. Wskoczyłam na tyle siedzenia z prędkością światła. Pożegnałam się z tatą, jak odjeżdżałyśmy z pod garażu to widziałam przez szybę jak tata nam machał z zadziornym uśmieszkiem na twarzy. Mama mu przesłała buziaka przez szybę, a on natychmstowo go przyją, lekko prychnełam pod nosem. Zawsze mnie bawiły te ich słodkie gesty.
Dojechałam pod lotnisko, jak miałam już wysiadać mama do mnie zawołała z przekręconą głową
- Uważaj na siebie słoneczko, unikaj podejrzanych ludzi - powiedziała bardzo delikatnym głosem, aż za bardzo. Pokiwałam głową i wyszeptałam
- Nie martw się - Posłałam jej lekki uśmiech na dodanie otuchy. Wysiadłam z auta i poszłam w stronę lotniska. Mijałam różne stoiska z jedzeniem, ku mojemu zdziwieniu nie było za wiele ludzi chociaż była 10:20. Poszłam szybkim krokiem na odprawę, żeby mieć to już za sobą. Nie lubiłam tego.
Pan był bardzo miły powiedział mi wszystko co i jak. Później usiadłam na ławce przy jakiejś nie znanej mi kawiarni . Czekałam, aż w końcu będzie mój samolot. Nie lubię czekać, wręcz nienawidzę. Jestem bardzo nie cierpliwa bardzo tego w sobie nie lubię. Wyjełam telefon, ponieważ poczułam jak zaczął mi wibrować w plecaku. Rzuciłam się w poszukiwaniu telefonu, czułam wzrok innych na moich plecach. Ostatecznie znalazłam go w bocznej kieszeni. Na wyświetlaczu, widniało imię Rose moja kuzynka raczyła do mnie zadzwonić. Od naszego ostatniego spotkania minęły jakieś 3 lata..Widac długo się zbierała, żeby znaleźć mój numer. Odebrałam.
- Cześć Emma, jak tam u ciebie ? - zapytała lekko się pod śmiewując. - Cześć Rose, czemu się śmiejesz ? - zapytałam unosząc jedna brew dobrze wiedząc, że ona tego nie widzi. Nagle do telefonu odezwała się inna dziewczyna.
- Jesteś beznadziejna dzwonimy tylko, żeby się z ciebie pośmiać, tak poza tym twój chłopak był na imprezie i całował się z Amber. - Zamarłam. Mój chłopak całujący się z dziewczyną młodszą ode mnie ? Połączenie zostało przerwane. Ledwo usłyszałam, że już mogę zmierzać do mojego samolotu w kierunku Rzymu. Wzięłam plecak i ruszyłam do samolotu. Idąc, czułam jak napływały mi łzy do oczu. Wsiadając do samolotu, powitała mnie stewardessa ubrana w śliczny czerwony komplet. Uśmiechnęła się do mnie na powitanie, ale ja byłam za bardzo zdruzgotana, żeby odwzajemnić jej uśmiech. Przeszłam się przez kadłub samolotu. Po 5 minutach, krótkiego spacerku po samolocie odnalazłam swoje miejsce, było przy oknie. Tyle dobrego. Usiadłam na miejsce, wkładając pomiędzy nogi mój plecak. Schyliłam się delikatnie, żeby wyciągnąć telefon. Na wyświetlaczu była 11:25 i właśnie o tej godzinie, całe moje życie legło w gruzach. Pod godziną oraz dzisiejszym dniem, zauważyłam wiadomość od tego walnego skurwsyna o treści " Byłaś zakładem. założyłem się tylko z Leo, że cię w sobie rozkocham łatwe 500 dolarów    " Nie wierzę co tu się do cholery dzieje ? Poczułam jak gorące łzy spływają mi po policzkach. Dobrze, że w takim momencie siedziałem sama. Jedyne co mnie w tym drastycznym momencie mnie wkurwiało, to było jakieś dziecko co akurat patrzało na mnie z zaciekawieniem. Patrzało się na mnie tak, jakby oglądało nową bajeczkę z ciekawym zakończeniem. Otarłam łzy i przekręciłam się w stronę okna. Dlaczego taka, rzecz musiała się zdarzyć w dzień mojego wylotu. Z całych emocji zasnęłam oparta o ściankę obok okna. Muszę przyznać wygodnie było.

Czarna Suknia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz