Proces

1.6K 40 15
                                    

Leżałam na łóżku, wtulona w poduszkę. Płakałam, szlochałam i wszystko inne. Czułam jak pod moją twarzą robi się wielka, mokra plama. Nagle, ktoś zapukał do drzwi. Byłam pewna, że to Charles przyszedł mi powiedzieć jak potoczyła się rozmowa z drugim Barkerem. Jednak, szybko otarłam łzy gdy zobaczyłam Nathana.

- Płaczesz. - Zapytał, ze zmartwieniem w oczach. Wpatrywałam się w niego, zastanawiając się czy mu powiedzieć, że tak. Czy może mu odpyskować ? Wiadomo, że mu odpyskuje.

- Nie kurwa. Rzęsy podlewam. - Odwróciłam się ku ścianie. On spuścił powietrzę z płuc i zamknął za sobą drzwi. Obróciłam się w stronę okna, dając mu znak, że nie mam zamiaru z nim rozmawiać.

On podszedł do łóżka i usiadł na skrawku. Zapadła grobowa cisza. Nathan przetarł dłońmi twarz.

- Słuchaj, ja nie to miałem na myśli. Nie przemyślałem tego dwa razy. Nie pomyślałem, że tak sformułowane zdanie może cię tak zaboleć. Naprawdę cię przepraszam. - Wziął głęboki oddech i poprawił się na łóżku, ja też powstałam do pozycji siedzącej. - Ja naprawdę przepraszam.. Po prostu nie chce, żeby jakiś facet zrobił ci krzywdę albo co gorsza zabrał mi ciebie z przed nosa. Jesteś dla mnie bardzo ważna... Najważniejsza. - Siedziałam i czułam jak moje serce się topi. Nigdy nie usłyszałam od nikogo tak miłych słów. Może on nie był takim śmieciem ?

Podeszłam do załamanego Nathana ( Ten widok łamał mi serce ) i złożyłam krótki pocałunek na jego szyi i wtuliłam się w jego, w chuj gorące ciało. Ja nie wiem co on robi, że jest taki gorący. Kurwa. Coś mi nie wyszło z tym stwierdzeniem. Podkuliłam nogi i tak sobie leżałam, chwilę z załamaniem nerwowym, ponieważ nie opatulił mnie swoimi rękoma, a to było bardzo dziwne. Jednak po bardzo długiej chwili to zrobił. Jednakże mój wibrujący telefon musiał zepsuć scenę pojednania. Moja mina z wkurwionej zmieniła się w zdezorientowaną. Dzwoniła... Mama. O KURWA MAĆ, JA PIERDOLĘ.

Drżącą ręką odebrałam połączenie, Nathan kiwnął głową, żebym dała na głośnik. Przewróciłam oczami.

-Cześć mamo! Jak tam? - Mówiłam, ze sztucznym optymizmem w głosie. Mam nadzieje, że nie słyszała. Nathan prychnął pod nosem, a ja go trąciłam łokciem po czym od razu się zamknął, ale uśmiech mu nie schodził z twarzy. Idiota. Po prostu id-io-ta.

- Cześć Emmo. - Zaczęła, a ja już wiedziałam, że mam przejebane. - Czemu do nas nie dzwoniłaś, przez tak długi czas? - Brzmiała spokojnie, chociaż wiedziałam, że jakby chciała to by się na mnie wydarała i powiedziała jaką to ja jestem gówniarą. Odetchnęłam i wymyśliłam jakąś chujową wymówkę.

- No... Em nie miałam czasu. Wiesz nauka i nauka. - Jakby to po części prawda, dobrze się uczę i wszystko inne, nawet chodzę na zajęcia dodatkowe, ale przecież nie powiem jej, że jestem narzeczoną typa z mafii, który jest w cholerę przystojny oraz, że rozjebałam butelkę wódki na głowię jakiejś dziwki. Dowie się tego wszystkiego później, jak wszystko potoczy się dobrze i weźmiemy ślub. Nie, żeby coś no, ale kto by nie chciał ślubu z takim seksiakiem ?

- Słyszałam, że w twojej okolicy podpaliła się jakaś fabryka ? Wiesz coś o tym? - Nie, żebym wiedziała. Ja to zrobiłam. No, ale do tego też nie ma powodów, żebym się przyznawała. Ona nie musi o wszystkim wiedzieć, a zwłaszcza o tym, że jej grzeczna dziewczynka podpala budynki i bije ludzi.

- Em no słyszałam, dziewczyna, która to zrobiła musiała być wariatką. - Zaśmiałam się patrząc na rozbawionego Barkera. Przy telefonie zapadła cisza. Kurwa mać. Czemu to jest takie stresujące?

- To była dziewczyna ? Skąd to wiesz ? - No i kurwa super. Cholera ty to Evens musisz zawsze coś palnąć. Nathan się roześmiał i pocałował mnie w czubek głowy. Ja od razu szturchnęłam, żeby się nie odzywał. - Jesteś z kimś ? - Zapytała nagle kobieta. Dzięki skarbie, kocham cię po prostu.

- Tak. - Odpowiedziałam jednym słowem, ponieważ co mogłam jeszcze powiedzieć? Spoko ja też nie wiem. Nie mogłam powiedzieć, że to mój narzeczony, jakby. Tak nie wypada.

- A kto to ? Dobrze zadzonie na kamerkę. - No to przejebane. Bardzo rozłączyła się, a ja spojrzałam się na Barkera.
I po co się tak szczżysz?

- No i co ty sobie myślałeś ? - Zapytałam wkurwiona, ale za razem rozbawiona. On się wyszczeżył i pocałował mnie w czoło.

- Rozbawiło mnie to okej ? - Machnął ręką, jakby chciał pokazać swoje paznokcie.
Nagle poczułam ponowne wibrowanie w dłoni.
No to zaczynamy zabawę.

- Halo? Słuchać mnie? - Zapytała mnie blondynka. Widziałam jej małe zmarszczki pod oczami. No piękna kobieta.

- Tak słychać cię mamo. - Powiedziałam, lekko się uśmiechając. Nathan chwycił moją dłoń z telefonem i poprawił kamerkę tak, żeby było go widać.

- Dzień dobry, Panno Evens. - Powiedział, Nathan na co ja przewróciłam oczami. Ten jak zawsze. Musi zwrócić na siebie uwagę. On bez tego to nie przeżyje. Mama wytrzeczyla oczy i postawiła telefon na blat w kuchni.

- Dzień dobry. - Oznajmiła krótko. Widziałam jej zdezorientowanie w oczach, zdecydowanie nie wiedziała co powiedzieć. W sumie też bym nie wiedziała.

- To jest Nathan, kolega. - Nathan się pochylił nad moim uchem i wyszeptał. - Tylko kolega ? - Szturchnąlem go w brzuch dając mu do zrozumienia, że rozmawiamy i nie czas na droczenie się. Moja mama pokiwała głową, mrucząc pod nosem swoje " Yhm, kolega " napewno mi uwierzyła. Od razu widać, że coś jest nie tak.
PROSZĘ NIE PYTAJ SIĘ SKĄD SIE ZNAMY.

- Gdzie się poznaliście ?
No żesz ja pierdole.
- Em, w kawiarni. Tak w kawiarni. Byłam na kawie i tam się poznaliśmy. - Chciałabym, żeby to była prawda, ale prawda była bardziej, żenujaca. Potknęłam się o jego cholerny but. Super, po prostu jest co opowiadać.
Słyszałam, jak Nathan się obrócił w stronę okna i zaczął coś muruczec pod nosem. Dobrze, że nie pyta się mnie dlaczego jest jakaś trzecia w nocy, a my sobie siedzimy. Tyle dobrego.

- Mamo, ogólnie tak średnio, mogę rozmawiać wiesz jestem zmęczona. - Ziewnełam, udając, że faktycznie tak jest. Wcale tak nie było.

- No dobrze, to dobranoc Nathanie i Emmo. - Powiedziała, bardzo oficjalnie, jak nigdy. Rozłączyła się a ja oddetchenłam z ulgą, a Barker przytulił mnie dwa razy mocniej niż wcześniej.

- Czemu nie powiedziałaś, mamie prawdy ? - Zapytał się mnie, na co ja musiałam się wyrwać z transu myślowego. O ile takie gówno istnieje.
Nie wydaje mi się.

- No, a co miałam jej powiedzieć? Słuchaj mamo to jest mój narzeczony i planuje z nim dzieci. - Uniosłam dłonie. No czemu on zadaje mi tak głupie pytania ?

- Planujemy dzieci ? - Zapytał rozbawiony.

- A nie ? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Znaczy no wiesz, zawsze chciałem mieć córkę. - Odpowiedział na co ja Uniosłam brwi.

- Ty chcesz mieć córkę !? - Obrócilam się w jego stronę.
Ciekawie się chłopak bawi.

- No tak. - Powiedział i wzruszył ramionami.
Potem oddrącił mnie od siebie i położył na łóżku. Nachylił się nade mną. Szczerze nie panowałam nad sytuacją więc nie za bardzo mi się to podobało.

- Zawsze możemy, rozpaczać proces. - Zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami. Ten to w głowie to tylko kutasa ma. Nie mogę.
Brak słów.

- Ale co się z tobą dzieje, człowieku. - Zapytałam, bo tak średnio wiedziałam co powiedzieć. On nachylił się nade mną.

- Maybe I just lost control - Na jego, szept przeszły mnie ciarki. Chwyciłam, go za koszule i przyciągnąłem go do swojego ciała.

- No to proces czas zacząć. - Na co on się uśmiechnął i nachylił się nad szafka nocną. Otworzył szafkę i wyciągnął gumkę. Chwyciłam, za rozporek spodni i zaczęłam go zsuwać na dół, czując wzrok Barkera na mnie.

Dalszą część możecie sobie wyobrazić..

Tekst Nathana z piosenki On my Own

Czarna Suknia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz