Weszłam, do ogromnej sali bankietowej. Serio była gi-gan-ty-czna i wyobrazić sobie, że ja tu będę mieć, swoją imprezę powitalna, która miała się zacząć za 20 min. Ludzie się schodzili, z niektórymi poznawał mnie Nathan. Byli bardzo, uprzejmi, ale wydaje mi się, że to dlatego, że Barker spoglądał na nich tak, jakbym była ze złota i oni chcieli by mnie ukraść. Zapewne, tak to wygląda. Poznałam parę fajnych dziewczyn. Jedna to zwłaszcza moja ziomalka. Nazywa się Margo i jest śliczną blondynką z piwnymi oczami. No cudo. Cudo.
- I jak, się czujesz nie za dużo osób tutaj dla ciebie ? - Zapytał Nathan, który wisiał nade mną cały czas. To jest właśnie, dobra, a za razem okropna strona tego chłopaka. Fajnie, że się martwi, ale zachowuje się jak totalny tatuś, który stara się upilnować swojej córeczki.
- Nie, jest dobrze. - Odpowiedziałam i szybko się obróciłam w jego stronę. Strzelałam jakieś paprochy z jego czarnej koszuli i poprawiłam srebrny łańcuszek, który znajdował się na jego szyi. Wyglądał obłędnie. Ja natomiast, byłam w ciemno niebieskiej sukience do kostek i białych butach na obcasie. We włosach miałam różowo- białą różę.
- Skarbie, ty idź zajmii się sobą, a ja przywitam, wszystkich gości. Dobrze ? - Spojrzałam na niego błagalnie. Nie chce, żeby on się całą noc za mną uganiał i zmarnował świetną imprezę.
PROSZĘ CIE IDŹ.
- Dobrze, ale uważaj na siebie, jak coś nie będzie szło po twojej myśli, to wychodzimy. - Przewróciłam oczami, powtarzał mi to dziś rano z dwadzieścia razy, że dalej mu się to nie znudziło.
- Dobrze tato nie bij tylko. - Puściłam mu oczko i pocałowałam w policzek. - Baw się dobrze słońce. - Dodałam, a on mi posłał uroczy uśmiech. Odszedł.
Zostałam sama, jeju straszne.
Żart.
Stałam, przed wejściem witając cały czas przychodzących gości. Nie mam pojęcia ile ich William zaprosił, ale napewno sporo.
Jednak, mój entuzjazm znikł, bardzo szybko gdy na progu zobaczyłam Harper.
Co ona do cholery tu robi.
Przewróciłam oczami i na moją twarz wkroczył sztuczny uśmiech. Bardzo wymuszony, ale jest. Podeszłam do niej i myślałam, czy jej nie wypierdolić.
- Oo cześć, nie spodziewałam się ciebie tutaj. - Boże gorzej być nie mogło. Dziewczyna nabrała też sztuczna postawę i mnie przytuliła. Myślałam, że rzygnę. Jej perfumy były tak intensywne, że na kilometr było ją czuć. Odsunęłam się od niej i poprawiłam sukienkę.
- No dobrze, no to widzimy się później.
Ta chyba, kurwa nigdy.
Uśmiechnęłam się, na myśl, że ona już zeszła mi z oczu, bo myślałam, że jeszcze chwila w jej towarzystwie i skończy się to dla niej źle. Albo, może powinnam szukać kolejnej opuszczonej fabryki?
Sprawdzę wieczorem.
Znaczy co ?
Gdy na salę weszli, wszyscy goście postanowiłam wyjaśnić, przybycie tej szmaty do tego budynku. Poszłam szybkim krokiem do małego baru, przy którym siedział William z Alanem. Podeszłam do niego i wcisnęłam się po między dwa krzesełka.
- Słuchaj, kurwa William co tu robi tą kurwa Harper. - Zapytałam dosyć łagodnie. Bardzo łagodnie. On się do mnie uśmiechnął i wziął łyk drinka. Odstawił go na bok i położył ramię na blat.
- No stwierdziłem, że impreza bez sprzeczki to nie impreza. Co nie ? - Tak yhym, pewnie. Oczywiście. Patrzałam się raz na Alana, raz na Williama. Przewróciłam oczami i poszłam do bawiących się ludzi.
Postarajmy się dobrze bawić.NATHAN
Siedziałem przy barze wypatrując wzrokiem Emmy, jednak w tym ogromnym tłumie ludzi nie mogłem jej dostrzec. Kazała mi się nie martwić, ale no ciężko mi to idzie. Wstałem z małego krzesełka, żeby poszukać Thomasa. Miałem sprawę, o którą chciałem się go zapytać, a nigdy nie mogliśmy się zgrać czasowo. To właśnie jest odpowiedni moment na to. Poszedłem w stronę niższego bruneta. Przepychałam się przez tłum i jedna dziewczyna się o mnie potknęła.
- No cześć kociaku, chcesz po tańczyć? - Zapytała.
- Sorry jestem zajęty.
- Boże dziewczyna to nie ściana. - Przewróciła znudzona oczami.
- Tak po pierwsze, nie dziewczyna. - Wskazałem na pierścionek. - Po drugie mówię kurwa, nie to nie więc spierdalaj. - Rzuciłem i poszłam dalej, wspóczuje facetom, którzy mają tak nie wierne dziewczyny.
Podeszłam do Thomasa i szturchnąlem go w ramię.
- Ej chodź przed sale. - powiedziałem i ruszyłem w kierunku drzwi. Na sali było zdecydowanie, za głośno na taką rozmowę. Chwyciłem za klamkę szklanych drzwi i wyszedłem, a za mną brunet.
- No co tam, potrzebujesz Barker ? - Zapytał, a ja oparłem się o ścianę i wyciągnąłem paczkę papierosów. Nigdy tego nie robię przy Evens, bo nie chce żeby to gówno wdychała.
- No pamiętasz, jak dawałem ci te papiery i miałeś je podpisać. - Powiedziałem. On próbował sobie przypomnieć, sytuacje. Po chwili, zaczął kiwać głową.
- No tak, ja je już podpisałem i teraz, czekam, aż coś tam ten nowy jak on miał ? Alan przekaże to Williamowi, bo on coś tam chciał sprawdzić. - Wypuściłem dym z płuc i zerknąłem na ścianę przede mną, a potem znowu spojrzałem na Thomasa.
- No dobra, dob- - Przerwał mi, dźwięk otwierajacych się drzwi.
Nagle wyszła z sali Emma, trzymająca za włosy Harper, która miała siniaka na prawym policzku.
- Widzisz to kurwa. -Powiedziała Emma nachylając się w stronę zmartretowanej Harper.
- Co kurwa? - Zapytała.
- Widzisz te drzwi ?- Spytała i pociągneła, ją za włosy
- No.
- To one każą ci wypierdalać. - Podeszła bliżej drzwi wyjściowych
i wypchnęła ja za drzwi. - Te veré follando en la corte - Wydarła się, a potem pokazała środkowy palec. Kiedy się odwróciła, zobaczyłem, że ma pociętą sukienkę.
Ma rację widzimy się w sądzie.
Podeszła do mnie z roztrzepanymi włosami i wtuliła się. Słyszałem jak ciągnie nosem, chociaż wiedziałem, że chce to ukryć.
- No to może ja już pójdę. - Powiedział Thomas po czym skierował się do drzwi, które prowadzą na salę.
- Co się stało słoneczko ? - Zapytałem i poprawiłem jej kosmyk włosów za ucho.
- Chce do domu, teraz kurwa teraz bo Zaraz mnie rozniesie. - Powiedziała wkuriwonym tonem zaciskając dłonie na mojej koszuli. Przytuliłem ją i ucałowałem w czubek głowy.
- Dobrze, już zaraz, zamówię ubera, albo taksówkę.
- Dobrze. - Odmruczała

CZYTASZ
Czarna Suknia
Novela JuvenilEmma Evens to 20-latka, która ma przyjaciół, chłopka. Prowadzi wspaniałe życie. Jednak pewnego dnia dostaje, okazję na wymianę studencką. Od razu się zgadza, po krótkiej na mówię swoich rodziców. Od pierwszych minut spędzonych, na lotnisku wszystko...