Osobnik wśród obcych

1.4K 43 12
                                    

Dom był wspaniały, ale osoby, ktore starały się być miłe, już nie powiedziałabym, że są wspaniałe. Cały czas Nicole, próbowała zacząć " po tajemnie " temat tego jak się ciełam i jak skazalam ją na dwa lata siedzenia w kiciu. Jednak, zapomniała, że nie rozmawia już z tą samą Emmą Evens. Nie miała pojęcia, że nie jestem już tą sama osoba, z którą miała doczynienia 4 lata temu. Do tamtej 16- lateniej Emmy mam nadzieję, że nigdy do mnie nie powrócisz.

PARĘ DNI POŹNIEJ, PO UŻERANIU SIĘ Z TYMI JEBENIĘTYMI SZMATAMI.

Melody, zadzwoniła do mnie, że planuje zrobić babski wieczór. Bardzo podekscytował mnie ten fakt, ponieważ dawno się z nikim nie spotykałam. Cały czas miałam coś na głowie. Albo coś William nam dał, albo coś innego. Nigdy czasu dla siebie lub czasu dla nas. Oczywiście, to nie tak, że nie rozmawialiśmy ze sobą, na przy ziemskie tematy. Jednak brakowało mi tej takiej, jakby swobody ? Tęskniłam, za tymi wypadami, gdzie niczym, ani nikim się nie przejmowałam. No, ale cóż teraz moje życie jest nie co zagrożone. Bynajmniej w taki sposób to wygląda. Może to ja przesadzam. Chociaż, kto normalny pali jakąś, randomową lampucere w fabryce, albo rozbiła butelkę wódki na głowie jakiejś suki.
Zauwarzyłam, że cały czas, kręcą się obok mnie i Nathana jakieś dziwki. Chociaż nie dziwię się, gdybym była Nathanem to bym się sama w sobie zakochała.
- Kochanie wychodzę. - Krzyknęłam, do Nathana, który był w łazience. Otworzyłam drzwi od jego pokoju i wzięłam torebkę z komody. Ostatnio, często bywałam u niego w domu.
- Ale gdzie idziesz? - Zapytał, ale jego głos był jednak lekko niższy niż normalnie. Myślał, że wywrze na mnie jakieś wrażenie ? Tak udało mu się to. Kochałam, jak starał się nie być zazdrosny, ale jego mina zdradzała wszystko i te delikatnie zmrożone oczy.
I LOVE
- No mówiłam Ci dziś rano, że wychodzę do Melody na babski wieczór, ponieważ mnie zaprosiła. - Uśmiechnęłam się i oparłam się o ścianę. Założyłam ręcę na piersi i wpatrywałam się w jego reakcje.
- Naprawdę nie mogę iść z tobą ? - Zapytał z oczami zbitego szczeniaka. Wiedział, że nie potrafię mu odmowić, ale nie mogę wszędzie go brać. Trochę zaufania.
- Mówiłam ci, że nie to jest ba-pski wieczór i nie będzie tam facetów. - Uśmiechnęłam się, a on sposcil głowę, jednak szybko ja wziął do góry i rzucił się na moją szmaragdową sukienkę. Zaczął zdejmowac szare spodenki i czarną przylegającą koszulkę. Nie mogłam się napatrzeć na jego umięśnione plecy.
- Wiesz, że jak założysz sukienkę, to nic ci to Nathanie Barkerze nie wniesie do życia codziennego. - Uniosłam brew.
- No, mi to wniesie dużo. Będę super królowa, tego pierdolonego wieczoru. - Usiadł na łóżku i strzelił focha. Jak mały naburmuszony chłopczyk, który nie może kupić swojego autka.
- Proszę. - Kontynował
- Nie.
- Błagam cię Emmo.
- Nie.
-  Kwiatuszku.
Zmiękłam. Przegryzłam dolną i spojrzałam gdzieś w kąt. Jak on to robił, że nie umiałam mu się oprzeć.
- Jak, będzie trzeba to zadzonie. - Wskazałam na niego palcem i wyszłam z pokoju i oddetchenłam z ulgą. Jeszcze chwila, z tymi jego maślanymi gałami, a serio bym go wzięła, ale nie ja muszę być stanowcza.
Wyszłam z domu i po prosiłam Chase, żeby podwiózł mnie do małego baru. Tam właśnie czekała na mnie Melody i reszta jej koleżanek. Bardzo byłam podekscytowana, ponieważ to babski wieczór z osobami, które najwyraźniej mnie polubiły. Czy ja właśnie, mówię to samo znowu ?
Być może.
- Jak ci dzień minął? - Zapytałam się, gdy Chase patrzył przed siebie. Nawet nie drgnął kiedy przerwałam, nie wygodna dla mnie ciszę.
- Bardzo dobrze, Panno Evens, a Pani jak minął ten wspaniały dzień ?
Spojrzałam na dłonie i zastanowiłam się czy mój dzień był dobry czy zły. Jakby to powiedzieć, ja jeszcze go tak dobrze nie zaczęłam. Nie chciałam go kłamać, nawet w tak małej kwestii. Matko. Czy ja się właśnie przejmuje co odpowiedzieć uberowi ? Zdecydowanie tak.
- No wiesz, jeszcze go tak jakby nie zaczęłam. - Powiedziałam, ponieważ było to zgodne z prawdą.
On skinął głową i wyślił się na jakiś uśmiech. Chociaż nie był prawdziwy, to go odwzajemniłam.
Stanęliśmy, przed budynkiem zbudowanym z cegieł. Wyglądał na dosyć stary. Wysiadłam z samochodu i stanęłam przed wejściem. Zrobiłam głęboki oddech i wyszłam do środka.
Całe wnętrze było w kolorach białych i różowych. Komponowało to się  niesamowicie. Podczas gdy przyglądałam się w między czasie pomieszczeniu to podbiegła do mnie niższa rudo włosa dziewczyna.
- O już jesteś właśnie miałyśmy polewać. - Zaśmiała się.
- Bardzo dobrze, wiesz beze mnie nie zaczyna się imprez, ponieważ ja je tutaj rozkręcam. - Puściłam do niej oczko, ona się delikatnie zarumieniła i zaśmiała się głośno.
- No jakby inaczej.


Parę godzin poźniej ( zaczął się ostry melanż )

Siedziałam przy barze, czekając na mojego miliardowego drinka. Naprawdę, dużo dziś się napiłam. No chyba o ciupinke za dużo. Będzie potężny kac. Nagle dosiadła się do mnie schlana Lisa.
- Idziesz do nas ? - Zapytała, chociaż ledwo ja słyszałam tak bełkotała. Spojrzałam w stronę rozbawionych dziewczyn, które grały w butelkę całowaną. Tak właśnie widziałam jak Melody pocałowa się, znaczy nie. Przelizała się z Sophią. Potem spojrzałam przed siebie i przemyślałam, czy napewno chce tam iść i lizać się z seksownymi dziewczynami.
Kto by odmówił ?
- Dobra idziemy. - Machnęłam ręką w stronę bawiących się lasek i poszłam w ich stronę. Jak się bawić to się bawić. Usiadłam u boku Melody, a Lisa obok Rihanny.
- Dobra jako nasza, osoba, która dopiero zaczyna super przygodę lizana się z dziewczynami. To damy ci zakręcić pierwsza. - Powiedziała Rihanna. Uśmiechnęłam się zadziorsko i chwyciłam za butelkę. Zakręciła się i zatrzymała się na Melody. Spojrzałam na nią ukradkiem, żeby zobaczyć jej reakcje. Jednak gdy się na mnie spojrzała, to jej oczy padły nie na mnie tylko na coś co było  za mną, a może ktoś ? Obrocilam się, a moim oczą ukazała się ogromną sylwetka jakiegoś łysego psychola. Bynajmniej, na takiego wyglądał. Tatuaże i oddychał tak jakby przebiegł właśnie maraton, a w jego oczach było widać złość.
Wszystkie od razu wstałyśmy, a Melody stanęła za nami.
- Dawać mi tutaj Melody. - Warknął.
Wszystkie stałyśmy i watrywalyśmy się w faceta, który wyglądał dosyć groźne, albo bardziej jak patus z osiedla, ale dalej nie zmienia to faktu, że mógłby być groźnym patusem z osiedla.
- Chcę, pogadać z Melody.
- Ty to sobie możesz chcieć, to nie jest koncert, życzeń. - Odpowiedziałam na jego prośbę. On wbił, we mnie wzrok. Jakby on właśnie umiał zabijać wzrokiem, to właśnie bym leżała na podłodze. Chociaż tak czy inaczej, nawet zaraz mogłam na niej leżeć, ponieważ nogi mi się tak trzęsły, że to po prostu hit.
- To nie była prośba paniusiu, tylko rozkaz więc dawać mi tą szmatę, a nie mi tu pierdolisz jakieś kocopoły. - Powiedział i lekko się do mnie nachylił. Aż mnie ciarki przeszły z obrzydzenia. Odeszłam od reszty i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Słuchaj, jak potrzebujesz szmaty, to możesz iść na zaplecze tam jest ich pełno. - Wskazałam na białe drzwi, które w tamtą stronę prowadziły.
Koleś najwrazniej się wkurwił jeszcze bardziej, bo albo mi się wydawało albo on się w pewnym sensie silinił.
- Widzę, że piesek się ślini. Przynieść chusteczkę ? - Parsknełam.
- Emma. - Szturchęnela mnie Lisa.
On mnie chwycił za nadgarstki, tak mocno, że az syknelam z bólu.
- Ej kolego łapy przy sobie. - Warknęłam.
Pamiętamy ja kłotnie to złe połączenie. Dlatego przyszedł czas zadzonić do naszego super ochroniarza.

Czarna Suknia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz