25. 𝑾𝒔𝒑𝒐𝒎𝒏𝒊𝒆𝒏𝒊𝒂.

1.1K 59 157
                                    

Dojechaliśmy. Ratownik medyczny otworzył drzwi karetki. Szybko z niej wyszedłem a kolejnych dwóch ratowników wyciągnął Felixa z ambulansu.

—Proszę iść głównym wejściem. Zaraz prześle recepcji wszystkie wiadomości, które zostaną panu przekazane ale teraz musimy ratować chłopaka. A i jeszcze jedno. Jak się nazywa poszkodowany?— Zapytał facet ubrany w czerwono biały mundur.

—Lee Felix.— Odpowiedziałem bez zastanowienia a ratownik spisał to na małym tablecie po czym wsiadł do karetki i wiechał wjazdem dla karetek.
Ja wbiegłem do szpitala. Od razu przed oczami pojawiła mi się recepcja więc szybko do niej podbiegłem.

—Dzień dobry. W jakiej sali leży Lee Felix?— Zapytałem zdyszany.

—Kim pan jest dla pana Lee Felixa?— Zapytała młoda kobieta.

—N-Narzeczonym.— Zawahałem się lecz wolałem powiedzieć że jestem narzeczonym niż naprzykład chłopakiem.

—Pan Felix jest w stanie krytycznym... Z raportu ratownika wynika że chłopak stracił bardzo dużo krwi.. Nie wiadomo...czy przeżyję do jutra..— Powiedziała kobieta urywając zadanie.

—Dobrze dziękuję.— Z rozszerzonymi oczami odszedłem od lady. W tym samym momencie zadzwonił do mi telefon.

Kociarz😻

—H-Halo.—

—Hyunjin. Będziemy za dwie godziny. Wyślij nam adres szpitalu.—

—Minho on... bo.. nie wiadomo czy Felix przeżyje do jutra. Japierdole. To wszystko moja wina.—

—Jezus Maria... Boże Hannie nie płacz.— słychać było że Minho zwraca się do Jisunga.

—Japierdole. To przeze mnie. Gdyby nie ja Felix by był cały i zdrowy.—

—Hyunjin. To nie była twoja wina. Nie załamuj się teraz. Nie możesz rozumiesz? Musisz być przy nim. Nie wieże w boga ale odmawiam pacierz i błagam go aby Felix przeżył. Tobie radze to samo. Ja kończę bo wjeżdżamy na lotnisko. Trzymaj się.—

—Narazie.—

Co ja teraz miałem zrobić. Właśnie sobie uświadomiłem że osoba, którą kocham może umrzeć. Tak. Kochałem Felixa i byłem ślepy i głupi. Nie zauważałem tych wszystkich sygnałów i dotego mu nie uwiezyłem a powinienem bo to on był moim przyjacielem i to jego wtedy powinienem posłuchać. Gdybym tak zrobił nie stał bym obok OIOMU i to w Sydney. Biłem się w pierś za to co zrobiłem i jeżeli to co mówi recepcjonistka dojdzie do skutku... Nigdy w życiu sobie nie wybaczę.

Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić... Z OIOMU co chwilę wychodziły pielęgniarki z różnymi workami. Nagle wybiegł lekarz.

—Siostro Kim!! Defibrylator szybko!! Zaburzona akcja serca!!— Nie.. Nie nie nie nie nie. Tylko nie to. Kurwa. Zacząłem się modlić do wszystkich świętych jakich znałem. Pielęgniarka podbiegła z wózkiem i weszła do sali. Ja cały zapłakany odmawiałem kolejny raz modlitwę. Musiałem być dobranej myśli. Starałem się odganiać złe emocje na bok. Musiałem się uspokoić.

Musiałem pomyśleć o jakim miłym wspomnieniu.

Pierwsze co mi przyszło do głowy to śpiew Felixa wtedy u Seungmina. Taki piękny i melodyczny a zarazem głęboki i niski. Następnym wspomnieniem było to jak poznałem Felixa na zawodach i późniejsze Afterparty. Nasze pierwsze spotkanie. Wtedy na mnie wpadł. Pamiętam to jak dzisiaj. Te wszystkie wspomnienia. Już teraz wiedziałem że pieniądze to nie wszystko. Pieniądze nie dają szczęście. Szczęście jest wtedy gdy ma się kochających przyjaciół i .... Milość. Tak. Miałem nadzieję że powiem prosto w oczy Felixowi co do niego czuję. Miałem świadomość tego że mi nie wybaczy ale musiałem mu to powiedzieć. Jezu Chryste. Ile bym oddał żeby Felixowi nic nie było i szybko doszedł do siebie.

—Co ja zrobiłem.— Zapłakalem łapiąc się za głowe.

Stałem tak przy tych jebanych drzwiach do OIOMU już z trzecią godzinę. Już nawet nie miałem czym płakać. Nagle z sali wyszedł lekarz, od razu do niego podbiegłem.

—Panie doktorze. Co z nim?— Zapytałem przerażonym głosem.

—Kim pan jest dla Lee Felixa?— Zapytał jakoś tak marnie.

—Jestem jego narzeczony.— Odpowiedziałem bez zastanowienia.

—No dobrze. Pan Felix żyje ale jest w śpiączce. Został znaleziony bardzo szybko więc zdołaliśmy go uprawiać. Dosłownie gdyby znalazł pan go 3 minuty później to przekazał bym okropną nowinę.— Kamień spadł mi z serca. Dosłownie poczułem że mogę normalnie oddychać.

—I jeszcze jedno pytanie. Czy zauważył pan że Lee Felix się tnie? Stwierdziliśmy to po bliznach, które znajdują się na rękach, brzuchu i udach pacjenta. Jest tego bardzo dużo. Niektóre rany to już blizny lecz jest kilka nowych. — Zadębiałe. Wiedziałem że Felix się ciął kiedyś ale tego że teraz też był epizod z samookaleczeniem. Może... O Jezu... Może wtedy co go nie było w szkole i co nagadałem mu tych głupot to... Boże... To wszystko moja wina i nikt mi nie wmówi że tak nie jest.

—N-Nie... Nie widziałem żeby się ciął.— Stwierdziłem.

—No dobrze. Będzie mógł pan do niego wejść ale to dopiero jutro. Teraz niech pan jedzie się przeprać.— Wskazał na mnie. Dopiero teraz zorientowałem się że jestem cały we krwi.

—Jak coś to proszę zostawić numer telefonu w recepcji. Jakby się coś działo zadzwonimy.—

—Dobrze.—

—Hyunjin!— Usłyszałem za sobą. Obróciłem się w stronę hałasu. Po korytarzu biegło sześciu chlopaków. Od razu do mnie podbiegli. Wszyscy byli zapłakani. Nawet Minho, który dosłownie nigdy nie płacze.

—Co z Lixem?— Zapytał płaczący Han.

—Wszystko dobrze. Uratowali go w ostatnich chwili. Muszę jechać się przebrać bo jestem cały we krwi.— Odpowiedziałem wskazując na swoje ciuchy i dłonie.

—Jade z tobą.— Powiedział Minho stając obok mnie.

—Ja też.— Dołączył się Han.

—My zostaniemy.— Zapewnił Chan.

—Niech któryś poda się za kuzyna Felixa, może wtedy wam powiedzą co i jak.—

☆꧁Let's Remember This Day꧂☆  ♡⁠Hyunlix♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz