Jeden z tych rozdziałów, gdzie należy wyjaśnić pewne kwestie i pozwolić postaciom pokazać swoje prawdziwe twarze.
Po ówczesnym zapowiedzeniu do sali narad wszedł Tormod. Przeszedł pod antresolą z białego kamienia i stanął pomiędzy dwoma stołami z hebanu. Przywitał zgromadzonych z niepodobną do niego chłodną uprzejmością.
– Bajarzu, co ty tutaj robisz? Nie masz prawa wstępu na narady! – oburzyła się kapłanka, podnosząc się z miejsca.
– Przybyłem z prośby króla, aby dołączyć do waszego zacnego grona. – Nim z niezadowolonej miny i srogiego spojrzenia Wanory, zrodziły się ostre słowa, dodał: – Słyszałem, że brakowało ci mojego mądrego słowa podczas dysput z naszą drogą królową matką Narią i resztą prawego towarzystwa.
– Nic takiego nie powiedziałam!
– Przyznaj się, że cenisz zdanie pułkownika, Wanoro – wtrąciła się syrena o fioletowych włosach i uniosła kielich w krótkim toaście: – Za nowego radnego!
– Nie świętuj za wcześnie! Najpierw Rada musi zatwierdzić jego apelację. Tak stanowi prawo.
Naria na przekór jej na nowo wzniosła toast i nim sytuacja wymknęła się spod kontroli, strażnik zapowiedział króla. Potężny, ponury, przystojny. Wszedł do środka bocznymi drzwiami prowadzącymi od salonu, gdzie zostawił za sobą słodki zapach kwiatowych perfum i dźwięki harfy. Przeszedł po granatowym marmurze pokrywającym podłogę i nim zasiadł na tronie, wypowiedział słowa:
– Zarządzam rozpoczęcie narady od przyjęcia Tormoda pułkownika Królewskiej Straży na radnego w miejsce jego zmarłego ojca Padraiga.
Wanora już otworzyła usta, aby zaprotestować, ale w ostatniej chwili się rozmyśliła.
– Dziękuję królu. – Pozdrowił go gestem dłoni na sercu i skinieniem głowy.
– Królu! – Wstał Sorin. – Za twoim pozwoleniem pragnę zaproponować nowego radnego w miejsce pułkownika Tormoda.
– Tak? – Norwa wydawał się być zainteresowany, co takiego miał do powiedzenia generał.
– Pragnę, abyście przemyśleli nominację Derwy, jako nowego radnego. Od lat wiernie służy nam jako Mistrz Więzienia, ukazując swój spryt, taktyczny umysł oraz przystosowanie się do najcięższych warunków.
Tormod niespokojnie poruszył się w miejscu. Do tamtej pory aż tak nie zależało mu, aby dołączyć do radnych, a kiedy tak się stało, miało zostać mu to odebrane. Podczas spotkania z samego rana wojowniczka nie zdradziła się ze swoimi zamiarami odebrania mu stanowiska.
– Muszę przyznać, że podziwiam Derwę, ale to niedorzeczne. Radni są wybierani tylko i wyłącznie, kiedy poprzedni z nich nie zostawił po sobie potomka – odezwała się Naria.
– Szanuję pułkownika Tormoda za wygrane bitwy oraz utrzymanie porządku i bezpieczeństwa...
– Bezpieczeństwa?! – Wanora z łoskotem odstawiła kielich, po czym kontynuowała ze znaną wszystkim bezczelnością i brakiem ogłady. – Po śmierci ojca uszanowaliśmy czas żałoby, ale Tormod w odpowiedzi opluł tradycję. Zamiast uczestniczyć w naradach i wesprzeć nasze zebrania zabawiał dwórki i pił wino. To niedorzeczne, abyśmy go przyjęli! Tym bardziej że tkwi w nim ta sama słaba natura, która zabiła jego ojca,
– Matko! Nie potrzebne są zniewagi, aby rozpatrzyć wszelkie kwestie zaistniałej sytuacji.
Wanora spurpurowiała, ale nim zdołała cokolwiek dodać, odezwał się jej syn.
CZYTASZ
MGLISTY MORDERCA
FantastikUWAGA - poprawione rozdziały oznaczam - * - i raczej polecam, aby tylko je czytać, gdyż tekst przechodzi poważne zmiany, więc sporo się nie zgadza i można się pogubić. Mglisty Morderca to pierwszy tom z serii Przekleństwo Ambicji. W tym tomie powol...