Przez cały poniedziałek nie mogę się na niczym skupić. Na szczęście Ezio omija mnie szerokim łukiem, a na lekcji historii nasze spojrzenia krzyżują się tylko raz na krótką chwilę. Posyła mi lekki, niemal niezauważalny uśmiech. Jestem mu wdzięczna za to, że zachowuje dystans po tym co się stało. Jeszcze tego brakowało, żebym miała jego fanklub na głowie...
Fanklub? Może to któraś z jego fanek mnie zaatakowała? Chociaż to w większości Wybrane, więc nie mają żadnych mocy. No i mimo wszystko, nie wyglądają na morderczynie.
Rozkładam na czynniki pierwsze wszystkie wydarzenia, które zaszły.
Pierwszy atak przy Olavim, kiedy przyłapał mnie na grzebaniu w jego rzeczach. Byliśmy sami, w jego pokoju.
Drugi raz... Podczas snu. Niekoniecznie był to atak, może po prostu bardzo realistyczny sen, ciężko mieć tu pewność.
Trzeci raz podczas pływania. Wtedy pomógł mi Ezio, a dookoła nie widziałam nikogo innego.
Plus kruk, który przebił szybę. To nie może być przypadek, że pojawił się akurat teraz. Niby szkoła stwierdziła, że wszystko jest w porządku, ale czy dyrektorka wie o obecności Asima? Daleki strzał, ale być może łączy się to ze sprawą kruka. Co jeżeli niedźwiedź nie zaatakował mnie przypadkowo? Nie chcę popadać w paranoję, ale...
Czemu, do cholery, ktoś miałby mnie atakować?!
Wiem, że powinnam jak najszybciej iść z tym do dyrekcji szkoły, ale jest jeszcze jedna sprawa, która skręca mi wnętrzności.
Olavi. Ponoć w przeszłości kogoś zaatakował. Z tego co zdążyłam wypytać innych, od naszej kłótni nie przychodzi na zajęcia. Nie kontaktował się też ze mną. Może coś mu się stało? Nie było go przy basenie, więc to nie on mnie zaatakował. Zresztą, po co miałby to robić? Od miesiąca ze sobą nie rozmawiamy... Coś mi umyka. Nie mogę połączyć wątków całej tej sprawy.
Zastanawiam się, co dokładnie powinnam zrobić i w końcu postanawiam pójść w pierwszej kolejności do Olaviego. I tak muszę odzyskać bramę, bo w końcu ktoś musi ją zrobić. Przy okazji sprawdzę co się z nim dzieje, tak dla pewności. A potem od razu pójdę do dyrektorki. Dam im wszystkie informacje jakie mam. Ktokolwiek - lub cokolwiek - to jest, może chcieć zaatakować nie tylko mnie.
Kiedy zajęcia wreszcie się kończą, nie idę na obiad, bo i tak nie jestem w stanie niczego przełknąć. Od razu ruszam do apartamentu Olaviego. Pukam do drzwi, ale nikt nie odpowiada.
- Hej. - Zaczepiam jakiegoś chłopaka, który wychodzi z sąsiedniego apartamentu. - Widziałeś może gdzieś Olaviego?
- Przed chwilą wchodził do siebie do pokoju - mówi znudzony i idzie dalej.
- Olavi! - wołam pukając do drzwi. Serio? Nie chce mi otworzyć? - Mam sprawę!
Kiedy rozważam, czy zacząć masakrować drzwi kopniakami, czy wrzucić mu jakąś notatkę pod nimi, słyszę szczęknięcie zamka.
- Co tu robisz? - Olavi uchyla drzwi. Ma na sobie szeroką bluzę i założony kaptur. Głowę trzyma nisko, więc ledwo widzę jego twarz.
- Musimy pogadać.
- Chcesz... pogadać? - mówi nieprzytomnym głosem. - Myślałem, że...
- Że?
- M-możesz przyjść za godzinę? - pyta szybko.
- To bardzo pilne. - Nie czekając na odpowiedź, robię krok do przodu, a Olavi szybko się odsuwa i wpraszam się do środka.
Uderza mnie silny smród rozpuszczalnika.
CZYTASZ
SPARKLESS [W EDYCJI]
Teen FictionW ciągu kilku dni cały świat Luny legł w gruzach. Najpierw wykryto u niej chorobę przez którą musiała pożegnać się z karierą sportową, a później ziścił się jej najgorszy sen - została wylosowana na Wybraną. Mimo bycia niemagiczką, ma dołączyć do szk...