Następnego dnia staram się porozmawiać z Rodinem, ale nigdzie nie mogę go znaleźć. To, że nas "przyłapał" nie daje mi spokoju. Nienawidzi Vendettich... Co musiał sobie pomyśleć, widząc nas w środku nocy? Powinnam mu to wyjaśnić.
Wchodzę do klasy, w której mamy historię i orientuję się, że zapomniałam przeczytać lektury na zajęcia. Tyle się działo, że kompletnie o tym zapomniałam... Szybko szukam w telefonie jakiegoś streszczenia. Udaje mi się przeczytać ledwie kilka zdań, zanim do klasy wchodzi profesor Olena.
- Luna, kochana. - Uśmiecha się, rozkładając rzeczy. - Zawsze jesteś dobrze przygotowana, więc może opowiesz wszystkim co sądzisz o Wielkim Zrzeszeniu Magów z tysiąc siedemset osiemdziesiątego drugiego roku?
- Em... - Zastanawiam się jak z tego wybrnąć.
- Pani profesor - Ezio uśmiecha się szeroko. - Jaki jest sens pytać kogoś, kto jest zawsze przygotowany? Na pewno ktoś jeszcze chciałby się wykazać...
- Ja! - Melania niemal nie wyskakuje z krzesła. - Wiem wszystko o Wielkim Zrzeszeniu!
- Cóż za entuzjazm! - Profesorka aż klaszcze w dłonie. - Proszę, Melanio.
Spoglądam na Ezio. Posyła mi bardzo delikatny, niemal niezauważalny uśmiech. Oddycham z ulgą i reszta lekcji upływa w spokoju. Wychodząc z sali, widzę, jak Melania przymila się do chłopaka, który z szerokim uśmiechem znosi wszystkie jej umizgi. Ktokolwiek jest jej pisanym mężem... Już mu współczuję.
Po zajęciach wracam do dormu i przysiadam się do Poli podczas obiadu.
- Hej - mówię, a ona jak zwykle udaje, że nie zwraca na mnie uwagi. - Jak idzie robienie ozdób z Rodinem?
- Spoko. - Wzrusza ramionami. - Nawet nic nie zepsuł.
- Cieszę się. Wiesz może, gdzie go znajdę?
- Nie. Ale jesteśmy umówieni na jutro po lunchu, więc pewnie uda ci się go złapać.
- Dzięki. - Wracam do swojego jedzenia.
- Czy... - mówi po chwili, ciszej niż zawsze. - Dobrze się czujesz?
- Co? Dlaczego pytasz?
- Hm. Bez powodu.
- Nie pytałabyś bez powodu. - Marszczę brwi. - O co chodzi?
- Ugh... - Wzdycha. - Od jakiegoś czasu czuję coś dziwnego w twojej obecności. Bije od ciebie jakiś zły vibe. Wkurza mnie to.
- Ostatnio ktoś próbował mnie utopić - mówię wprost. - Przy użyciu magii. Nie wiem kto to był. Więc nie, nie czuję się dobrze.
- I nie zgłosiłaś tego nikomu? - pyta, a ja przecząco kręcę głową. - Ta moc którą czuję wokół ciebie... Podobne uczucie mam tylko przy dwóch osobach. Olavim i Nariko.
- Co? Myślisz, że któreś z nich...?
- Nie wiem. Teraz ich tu nie ma, ty jesteś sama. A moc nadal gdzieś czuję. Jesteś pewna, że nie jesteś magiczką?
- Ja? W życiu.
- Czasem zdarza się, że magia objawia się...
- Nie jestem magiczką - powtarzam trochę zirytowana.
- Wporzo. Nie było tematu.
- Myślisz, że powinnam to zgłosić? - dopytuję.
- To już twoja prywatna sprawa - rzuca, po czym wstaje i zabiera tacę. - Po prostu uważaj na siebie.
Pola zostawia tacę z ledwo naruszonym jedzeniem i wychodzi ze stołówki. Czuję, że też nie mam ochoty na obiad. Jej słowa w jakiś sposób związały mi żołądek w supeł.
CZYTASZ
SPARKLESS [W EDYCJI]
Teen FictionW ciągu kilku dni cały świat Luny legł w gruzach. Najpierw wykryto u niej chorobę przez którą musiała pożegnać się z karierą sportową, a później ziścił się jej najgorszy sen - została wylosowana na Wybraną. Mimo bycia niemagiczką, ma dołączyć do szk...