Rozdział 22

221 19 32
                                    

- Nie mogę jej założyć - mówię, przymierzając suknię od Ezio. - Jest wspaniała, ale...

- Mm, rozumiem. Facet może sobie zrobić zbędne nadzieje. - Amina wiąże swoje warkoczyki w niski kok. - Ale z drugiej strony, co z tego? Załóż po prostu tą, która ci się najbardziej podoba.

- Pozostanę przy zielonej. - Przebieram się w suknię zakupioną wcześniej. Choć wtedy zdawało mi się, że wyglądam jak milion dolarów, to w porównaniu z kreacją od Ezio, moja suknia blednie. Niemniej, czułabym się dziwnie w tak bogatej i mimo elegancji jednak seksownej kreacji. Poza tym... Nie powinnam przyjmować tak drogich prezentów. - No, to chyba jestem gotowa.

- Chcesz, żebym zeszła na zawał? - Amina rzuca mi oceniające spojrzenie z łazienki. - Co z włosami i makijażem?

- Em... Nie znam się na tym i szczerze to...

- Skończ pierniczyć - mówi i każe mi usiąść na krześle. - Zaraz cię doprowadzę do ładu.

- Może najpierw pomaluj siebie, co? - Patrzę na jej oczy, z których jedno ozdobione jest złotym cieniem, a drugiego nawet nie zaczęła malować.

- A w życiu, żebyś mi zdążyła uciec? - Śmieje się. - Obiecuję, zrobię coś co pasuje do ciebie.

Po pół godzinie wszystko jest gotowe. Amina sprawnie i szybko robi makijaż, który faktycznie jest prosty, ale zadziwiająco dobrze podkreśla moje oczy ciemnymi cieniami. Delikatna szminka w beżowym kolorze wygląda naturalnie, ale optycznie moje usta wydają się większe. Włosy pozostawiła w naturalnym stanie, ale pasma z przodu spięła z tyłu wsuwkami, które są niemal niewidoczne.

- Wow - mówię, oglądając się w lustrze. - Niby nic takiego, ale jednak...

- Robi efekt, co? - Wypina dumnie pierś. - Dobra, wracam do mojego makijażu.

- Idziesz na całość?

- A jak! Ale nie mamy już dużo czasu, więc muszę się pospieszyć.

Notorycznie sprawdzam telefon, ale żadnych wiadomości o Olavim. Planuję pójść na bal na jakąś godzinę, a potem wrócić do pokoju. Mimo wszystko chciałabym zobaczyć, jak nasza brama wypada na tle innych ozdób.

Kiedy jesteśmy już gotowe, idziemy pod główną aulę. Rozglądam się dookoła i patrzę na uczniów. Wszyscy wyglądają wspaniale. Makijaż Aminy, który zdawał mi się zbyt mocny, nagle okazuje się zupełnie na miejscu.

Zauważam Nariko w czarnej sukni do ziemi, wykonanej z pół prześwitującego, koronkowego materiału. Na szyi ma choker z pereł, którego sznury oplatają także jej ramiona. Trzyma pod rękę Sorena w butelkowo-zielonym garniturze i czarnej koszuli. Melania, wyglądająca jak beza w kremowej, tiulowej kreacji, wraz z całym fanklubem Ezio stoi na schodach. Zdaje się, wypatrują nieszczęśnika.

Przewodniczący rady uczniowskiej otwiera drzwi i wszyscy możemy wejść na salę.

Wygląda... Obłędnie.

Nasz brama idealnie wpasowała się w całość. Przechodzimy przez nią i widzimy magiczną, zimową scenerię. Kryształki lodu i śnieżynki lewitujące w powietrzu. Duże, piękne gwiazdy błyszczące przy suficie wyglądającym jak niebo. W rogach pomieszczenia są nawet zaspy ze sztucznego śniegu, a ściany zapełnia ręcznie malowany widok na zorzę polarną. Kolorowe materiały falują na końcu sali i dzięki temu, że są podświetlane, tworzą niemal prawdziwą zorzę. Pomieszczenie wypełniają szklane stoły, wieże z kieliszków i figury ze sztucznego lodu, które odbijają kolorowe światła. Wow...

Podchodzę do stołu z ponczem i nalewamy sobie z Aminą po kieliszku. Podchodzą do nas koleżanki Aminy i zaczynają radośnie plotkować.

Na salę wchodzą chłopaki z Korpusu. Pośród nich jest Rodin. Ma na sobie mundur galowy wojsk Boharii - kobaltową marynarkę ze złotymi, ozdobnymi pagonami i grubym złotym sznurem na piersi. Do tego również złote spinki, szaroniebieska koszula, czarny krawat i czarne rękawiczki. Wygląda bardzo poważnie z włosami zaczesanymi do tyłu i stalowym spojrzeniem. Już mam do niego podejść, gdy zauważam Polę.

SPARKLESS [W EDYCJI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz