Rozdział 24

215 22 79
                                    


[Luna & Olavi POV: Broods - Taking You There]

- Lavi! - krzyczę z całej siły. - Gdzie jesteś?!

Kiedy zajechaliśmy na miejsce wypadku, jeden z konwojentów wyjaśnił, co się stało. Ponoć Olavi zaczął niekontrolowanie krwawić z oczu. Wtedy pojazd wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. Jedna osoba jest w ciężkim stanie, druga została przy konwoju i wezwała Korpus Wojskowy z Aurdelis.

Olavi zniknął.

Nie mógł daleko uciec w piętnaście minut. Wszyscy rozdzielili się w małe grupki i przeczesują las. Ja miałam zostać w aucie, ale gdy tylko Dyrektorka zniknęła mi z oczu, wymknęłam się.

Muszę znaleźć go pierwsza.

- Lavi, proszę cię! - Wypluwam płuca, biegnąc co sił po lesie. - To ja, Luna!

Zastanawiam się, gdzie mógł uciec. W lesie nie ma żadnych budynków, w których można by się schować. Jedynie drzewa... Biegnę w stronę gęstych kniei, z dala od latarek widocznych z oddali. Jeżeli gdzieś tu jest, to na pewno nie tam, gdzie go szukają. Nie jest jednak łatwo biec boso nocą i to jeszcze w obcisłej sukience. Często biegałam po polu bez butów, ale nie było tak zimno i ciemno.

- Lavi! Lavi, proszę! - wołam co sił. - Jeśli tylko mnie słyszysz... Proszę!

- Luna? - Słyszę znajomy głos i odwracam się. Olavi stoi za mną. Przerażony, z twarzą całą w czerwonej mazi. Jego oczy chaotycznie biegają we wszystkie strony. - T-to ty?

- Lavi! - Przytulam go, ale jego ciało jest zimne i obce. - Co się stało?

- N-nie... On... - Kręci głową, nie mogąc dokończyć zdania. - Uciekaj.

- Dlaczego? Co się stało? - Chwytam jego twarz w dłonie.

- O-on t-tu jest - szepcze. - Uciekaj... Zanim...

- Lavi, jestem z tobą. - Patrzę w jego rozdygotane oczy. - Co mogę zrobić?

- N-nie wytrzymam... Dłużej... On... - Olavi wygląda, jakby zaraz miał zemdleć.

- Soren, co z Sorenem? - pytam, poklepując go po policzkach.

- P-pomaga mu. U-ukradł książkę.

- Jak go powstrzymać?

- Z-za p-późno... - Łzy, czyste łzy, oczyszczają jego brudną twarz. - M-musisz... Agh!

Olavi zwija się w pół i pada na ziemię. Doskakuję do niego, by mu pomóc, ale wtem światła latarek zaczynają nas otaczać.

- Luna, odsuń się! - Rozkazuje mi Dyrektorka. - Musimy go pojmać.

- Nie - mówię stanowczo. - To nie on spowodował wypadek. Trzeba mu pomóc!

- To nie jest prośba! - Oczy Dyrektorki zaczynają świecić się jasnym światłem. - Natychmiast się odsuń!

I wtedy na niebie rozbłyska biała struga, przypominająca błyskawicę. Dwie postacie w czarnych kombinezonach dosłownie spadają z nieba. Czy to Asim?!

- Major Triss Laflamme, Generał Bartos oraz Aur Heydari z Trzeciej Dywizji Magów Obronnych Wojsk Boharii. - Melduje Dyrektorce znajomy głos. - Przejmujemy sprawę Olaviego Sigurda w trybie natychmiastowym.

- Z całym szacunkiem, panie generale, ale kto was poinformował o sprawie? - Dyrektorka marszczy brwi.

- Informacja niejawna, pani major - mówi poważnie wyglądający, starszy mężczyzna.

SPARKLESS [W EDYCJI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz