Jemy i żartujemy, nie zauważając upływu czasu. Za oknem płatki śniegu zaczynają wirować. Wszystko jest... Tak jak powinno być. Chcę zatrzymać ten moment i wypalić go w mojej pamięci. Rozglądam się dookoła i staram się zapamiętać każdy szczegół. Kiedy jednak zauważam godzinę na telefonie, Olavi mówi, że powinniśmy już wracać. Jak to możliwe, że ten dzień tak szybko zleciał?
Wychodzimy z kawiarni i idziemy do auta. Nie mogę się powstrzymać i robię śnieżną kulkę.
- Spróbuj tylko.
- Bo...? - Wyszczerzam zęby formując śnieżkę.
- Tak cię natrę śniegiem, że pożałujesz - mówi poważnym głosem. - Nie żartuję.
- Będzie tego warte. - Rzucam śnieżkę prosto w jego twarz i wybucham śmiechem. - Nawet się nie broniłeś!
- Zacznij uciekać. - Jego głos jest przerażająco spokojny. - Bo masz już przechlapane.
- Taki jesteś pewny siebie? - śmieję się kiedy Olavi mnie goni. Naprawdę nie żartował! Biegnę umiarkowanie, ale kiedy niemal mnie dogania, przyspieszam na tyle, że nie daje rady mnie złapać. - Przypominam, że jestem sprinterką!
- Ajj! - Próbuje mnie złapać, ale za każdym razem uciekam w ostatniej chwili. - Mam na to sposób.
- Ta? Niby jaki? - pytam, biegnąc i unikając jego prób złapania mnie. Nagle widzę przed sobą ślepy zaułek.
- Właśnie taki - mówi triumfalnie, kiedy odwracam się w jego stronę. - Teraz mi nie uciekniesz.
- Tyle, że nie ma tu śniegu.
- Tu nie, ale... - Uśmiecha się zadziornie, chwyta mnie pod pośladkami i przerzuca przez ramię. - Zaraz wylądujesz w zaspie!
- Nie, puszczaj! - Śmieję się i staram wyrwać. - Puść mnie!
- Jak sobie życzysz! - Wrzuca mnie prosto w zaspę.
- Lavi! - Wstaję i otrzepuję się ze śniegu.
- Jak mnie nazwałaś? - pyta nagle, poważnym tonem.
- Przepraszam. - Nieświadomie skróciłam jego imię. - Samo tak wyszło. Nie lubisz?
- Nie, nie... Jest w porządku. - Podchodzi bliżej. - Masz sporo śniegu w kapturze. Poczekaj, wytrzepię go. - Twarz Olaviego jest zaledwie kilka milimetrów od mojej. Co prawda widziałam już go z bliska w moich snach, ale... To nie był on. Teraz... To zupełnie co innego. Zaczynam czuć dziwne mrowienie na twarzy i w dłoniach. - Wracamy?
- T-tak... - mówię, ale Olavi nie odsuwa się. Patrzy na mnie intensywnie. - La-
Olavi nachyla się i delikatnie przykłada swoje usta do moich.
Czas na chwilę się zatrzymuje, kiedy czuję jego miękkie wargi i ciepły oddech. Jestem zaskoczona, ale nie odsuwam się. Pocałunek jest lekki, delikatny i trwa zaledwie chwilę. Olavi odsuwa się i widzę, jak jego rubinowe oczy lśnią.
- Przepraszam - szepcze. - Nie wiem co... Nie wiem co mnie opętało.
- Lavi...
- Wracajmy. - Nastrój nagle pryska, a Olavi zamyka się w sobie. - Zapomnij o tym.
Nie wiem co powiedzieć, więc nie mówię nic. Wsiadamy do samochodu i droga powrotna mija nam w ciszy. Mam wrażenie, że Olavi chce coś powiedzieć, ale powstrzymuje się, a ja nie naciskam. Sama mam mętlik w głowie. Staram się uspokoić moje walące jak młot serce. Nie spodziewałam się pocałunku, ale w chwili kiedy nasze usta się zetknęły... Nie chciałam go od siebie odsunąć. Sama jestem tym zaskoczona, ale czułam się dobrze.
CZYTASZ
SPARKLESS [W EDYCJI]
Teen FictionW ciągu kilku dni cały świat Luny legł w gruzach. Najpierw wykryto u niej chorobę przez którą musiała pożegnać się z karierą sportową, a później ziścił się jej najgorszy sen - została wylosowana na Wybraną. Mimo bycia niemagiczką, ma dołączyć do szk...