§ 5.

136 8 64
                                    

Niewielki parking pod JJClub był niemal pusty. W sumie nie było się co temu dziwić. Żaden odpowiedzialny człowiek nie wybiera się do klubu samochodem, jeśli ma zamiar wypić kilka drinków. Ponadto godzina otwarcia lokalu wybiła zaledwie kilkanaście minut temu, więc zapewne w środku nie było zbyt wielu klientów. I właśnie na to liczyłam.

Ksawery zaparkował auto prawie pod samym wejściem. Chwilę później zgasił silnik, ale żadne z nas nie zebrało się jeszcze do opuszczenia pojazdu.

– To jaki jest plan? – spytał Dziura. – Robię tylko za twoją obstawę czy mogę się odezwać?

– Ha, ha, bardzo śmieszne – przedrzeźniłam go. – Ja skupię się na rozmowie z Krystianem, więc twoje główne zadanie to rozglądanie się dookoła i wyłapywane ewentualnych podejrzanych rzeczy. Ale jeśli coś przejdzie ci na myśl, możesz zadać pytanie.

– Och, dziękuję za pozwolenie, pani mecenas – odparł kpiąco, na co posłałam mu spojrzenie pełne politowania.

– Jeszcze nie pani mecenas.

– Ale już prawie. O ile oczywiście nie zawalisz egzaminów.

– Ksawery. – Spojrzałam na niego karcąco.

– Nie ksaweruj mi tu, tylko wysiadaj – rozkazał. – Im szybciej to załatwimy, tym szybciej wrócisz do książek.

Nie chciałam się kłócić, więc posłusznie odpięłam pas, otworzyłam drzwi i opuściłam samochód. Przez chwilę wpatrywałam się w neonowe logo klubu zawieszone nad ciężkimi, metalowymi drzwiami. Nie przepadałam za takimi miejscami. Miałam nadzieję, że po dzisiejszej wizycie nie będę miała zbyt prędko do czynienia z podobnym przybytkiem.

Ksawery chwycił mnie za rękę i wspólnie ruszyliśmy do wejścia. W środku było ciemno i duszno. Jedyne źródło światła stanowiły zlokalizowane nad lożami pojedyncze kinkiety oraz zamontowana na środku kula dyskotekowa, rzucająca na parkiet różnokolorowe plamy. W tle niezbyt głośno grała popowa muzyka. Przy jednym ze stolików dostrzegłam dwie około dwudziestoletnie raczące się drinkami dziewczyny. Poza tym lokal wydawał się pusty. Podeszliśmy do baru, za którym nikt obecnie nie stał.

Czekając na pojawienie się kogoś z obsługi, jeszcze raz uważniej przyjrzałam się wnętrzu. Po prawej stronie dostrzegłam w półmroku niewielką scenę. A na niej rurę do tańca. W ofercie klubu nie doszukałam się informacji o pokazach pole dance, ale to nie znaczyło, że takowych nie można było tu oglądać. Możliwe też, że rura stanowiła wyłącznie element dekoracji wnętrza. W końcu chyba każdy szanujący się klub nocny powinien taką posiadać. Chociażby dla picu.

– Co podać? – Usłyszałam nagle za sobą, więc obróciłam się w stronę baru.

Za kontuarem stał młody facet. Nie uśmiechał się, ale też nie sprawiał wrażenia gburowatego. Może uda się coś z niego wyciągnąć, gdybyśmy nie zastali właściciela klubu.

– Szukamy Krystiana Jezierskiego – odparłam z przyjaznym uśmiechem.

– A w jakiej sprawie? – spytał podejrzliwie barman.

– W zasadzie to prywatnej. Nic związanego z lokalem.

Facet przyglądał mi się uważnie. Bar był dość dobrze oświetlony, więc chłopak musiał dostrzec moją wystającą spod płaszcza prostą, szarą, na wskroś biurową sukienkę. Przyjechaliśmy do JJClub prosto z kancelarii, więc nie miałam okazji ubrać się w coś bardziej klubowego. Zresztą to nie miało żadnego znaczenia, bo przecież nie miałam zamiaru się tu bawić. Najwyraźniej jednak barman uznał to za powód do nieufność. Może podejrzewał, że jestem z Sanepidu czy innej instytucji, która mogłaby z hukiem zamknąć jego miejsce pracy.

Więcej niż Pestka (Pestka #3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz