§ 30.

135 10 45
                                    

Rzadko z taką wnikliwością przeglądałam się w lustrze, ale tym razem po prostu nie mogłam oderwać wzroku od własnego odbicia. Wciąż niedowierzałam, że to już. Że ta kobieta naprzeciwko z elegancko upiętymi włosami, w subtelnym makijażu i wytwornej sukni ślubnej to ja. Niebywałe, że jeszcze jakiś czas temu nie wyobrażałam sobie siebie w takiej chwili. Nie chciałam nawet myśleć o sobie jako o pannie młodej. A teraz? Nie mogłam się wręcz doczekać, kiedy stanę naprzeciwko ukochanego i oficjalnie złożymy sobie przysięgę miłości i wierności. Niezwykłe, jak jedna, właściwa osoba potrafi kompletnie zmienić nasze postrzeganie rzeczywistości.

Przesunęłam delikatnie dłońmi po koronce na dekolcie, a następnie wygładziłam materiał w okolicach talii. Zatrzymałam się na dłużej na ledwo zaokrąglonym brzuchu. Pogłaskałam go lekko z uśmiechem na ustach. Pierwotne plany nie zakładały, że staniemy przed ołtarzem we trójkę, ale cieszyłam się, że tak się to wszystko potoczyło. Dzięki temu ten dzień będzie bardziej wyjątkowy.

Nagle w lustrze ukazała się jeszcze jedna postać. Podeszła bliżej, objęła mnie w pasie i oparła podbródek na moim prawym ramieniu. Uśmiechnęłyśmy się do naszych odbić.

– Promieniejesz – oznajmiła Marlena, mocniej mnie przytulając. – Jak nic będzie chłopczyk.

– No tak, bo córka odbiera matce urodę. – Ostentacyjnie przewróciłam oczami. – Naprawdę wierzysz w te zabobony?

– Gdybym wierzyła w przesądy, to jako świadkowa byłabym zdruzgotana faktem, że nie przygotowujesz się do ślubu w swoim rodzinnym domu. I w dodatku pan młody szykuje się w pokoju obok. Co za świętokradztwo!

Zaśmiałyśmy się obie głośno. No prawie jakbym słyszała naszą matkę. Co prawda powstrzymała się od werbalnego komentarza, ale wiedziałam, że miała poważne obiekcje co do tego, abyśmy z Ksawerym wspólnie wyjechali do kościoła z domu Dziurowiczów.

Początkowo ja miałam się przygotowywać w naszym mieszkaniu, a Ksawery u rodziców. Pani Ela stwierdziła jednak, że logistycznie lepiej byłoby, aby błogosławieństwo oraz wszystkie pozostałe przedślubne rytuały odbyły się u nich w domu. Głównie ze względu na oszczędność czasu. Tak więc na mocy zarządzenia teściowej został mi udostępniony pokój Kaliny, w którym właśnie się znajdowałyśmy. Ksawery z Tomkiem rozgościli się w dawnym pokoju mojego narzeczonego, a pozostali najbliżsi goście kręcili się po salonie, czekając na rozpoczęcie uroczystości.

Wzięłam głęboki wdech. To prawie już. Według ustaleń za piętnaście minut Ksawery zapuka do drzwi pokoju siostry i będzie próbował mnie „wykupić". Śmieszył mnie trochę ten zwyczaj, ale nasze matki uparły się, że jak tradycja to tradycja. Kit z tym, że znaczna jej część już na wstępie została pogwałcona.

Niespodziewanie Marli wypuściła mnie z objęć, obróciła bokiem do lustra, a przodem do siebie, i chwyciła za ręce. Dzięki temu zyskałam chwilę, aby uważniej się jej przyjrzeć. Jak na świadkową przystało, prezentowała się wręcz oszałamiająco w długiej bordowej sukni z rozcięciem przy prawej nodze i szeroką falbaną na lewe ramię. Ułożone w miękkie fale włosy spływały kaskadą na plecy, a złoty makijaż podkreślał jej niezaprzeczalną urodę. Nie zdziwiłabym się, gdyby przyciągała więcej zachwyconych spojrzeń niż ja.

Marlena wzięła głęboki wdech, a wyraz jej twarzy sugerował, że zaraz zrobi się poważnie. Spięłam się odrobinę, niepewna, co usłyszę. Miałam nadzieję, że nie będzie to nic, co wywoła potok łez. Zośka urządziłaby mi niezłą awanturę, gdyby make-up, który polecona przez nią makijażystka nakładała mi ponad pół godziny, spłynął w ciągu minuty, i to jeszcze przed ślubem.

– Pamiętasz pewnie, że jako dziewczynki, a potem nastolatki wiele razy marzyłyśmy o tym momencie – zaczęła. – A w zasadzie o dwóch analogicznych momentach tylko z odwróconymi rolami. Jeden z nich umknął nam nieodwracalnie, ale cieszę się, że teraz nie popełniamy tego błędu. Dziękuję, że mogę być tu z tobą i towarzyszyć ci w tym ważnym dniu. Dziękuję, że powierzyłaś mi rolę swojej świadkowej. To naprawdę wiele dla mnie znaczy po tym wszystkim, co przeszłyśmy.

Więcej niż Pestka (Pestka #3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz