§ 16.

121 9 29
                                    

Różnica wzrostu między mną i Ksawerym zazwyczaj nie sprawiała nam większego problemu. Okazało się jednak, że jeśli chodzi o taniec, w którym trzeba trzymać ramę, te niecałe pół metra stanowi pewną przeszkodę. Musiałabym chyba założyć szczudła, aby jako tako to wyglądało. Albo chociaż trzydziestocentymetrowe szpilki.

– No dobrze – westchnęła Paula, nasza instruktorka, po tym, jak przez pół godziny ćwiczyliśmy podstawowe kroki i złapanie wspólnego rytmu. – Spróbujemy tak ułożyć choreografię, aby ramy było jak najmniej. Macie wybraną piosenkę, czy chcecie skorzystać z naszych propozycji? Młodzi najczęściej decydują się na „Thinking out loud" Eda Sheerana albo „All of me" Johna Legenda.

Wybór piosenki na pierwszy taniec był jedną z niewielu rzeczy, co do których nie miałam zamiaru nikogo się radzić. Nie chciałam, aby to był jakiś ładny, ale oklepany utwór, jak te wymienione przez Paulę. To miało być coś specjalnego, coś naszego. Z piękną melodią i tekstem, który oddałby wszelkie uczucia, które towarzyszyły naszemu związkowi. I tak się składało, że znałam piosenkę idealnie wyrażającą to, co chciałabym w tym szczególnym dniu przekazać ukochanemu.

Ksawery nie wiedział jeszcze, co to za utwór, ale miałam nadzieję, że będzie nim tak samo urzeczony jak ja. I że zrozumie, co w ten sposób chciałabym mu przekazać. Kiedy pierwszy raz usłyszałam tę piosenkę, a było to prawie dekadę temu, nie uderzyła mnie ona jakoś szczególne. Potem na długi czas o niej zapomniałam. Teraz natomiast mogłam w pełni się z nią utożsamić. I dlatego chciałam, aby nie tylko wybrzmiała na naszym weselu, ale także towarzyszyła nam przez całe wspólne życie.

– „Empty handed" Lei Michele – oznajmiłam.

Ksawery zrobił zdezorientowaną minę, bo najwyraźniej nie kojarzył ani tytułu, ani wokalistki. Paula za to uśmiechnęła się szeroko.

– Ciekawy wybór – skomentowała. – Piękna piosenka, na pewno ułóżmy do niej fajną choreografię. Ale widzę, że pan młody nie kojarzy, więc może najpierw wspólnie przesłuchajmy utwór.

Skinęłam głową na zgodę, a Paula podeszła do swojego smartfonu podłączonego do nagłośnienia sali i puściła z YouTube'a odpowiednią piosenkę. Ja znałam ją doskonale, bo katowałam ją codziennie od kilku tygodni, czyli odkąd sobie o niej przypomniałam i uznałam, że będzie idealna na nasz pierwszy taniec. Zwykle podśpiewywałam sobie tekst pod nosem, ale tym razem całą swoją uwagę skupiłam na narzeczonym. Nie mogłam przegapić jego reakcji.

Kiedy popłynęły pierwsze dźwięki, Ksawery przymknął oczy, jakby chciał w pełni wczuć się w melodię i słowa. Już w trakcie pierwszej zwrotki zauważyłam zmianę na jego skoncentrowanej twarzy. Na początku pojawiło się zainteresowanie, potem zrozumienie i rozczulenie. A na koniec przy słowach: „If I am a promise will you let me break again? I will be your compass. I will only let you bend." otworzył oczy i posłał mi spojrzenie wyrażające czystą miłość. Ścisnął mocno moją dłoń w geście obietnicy, że tak właśnie będzie. Będzie moim kompasem i pozwoli mi się ugiąć, ale nigdy złamać. I że nawet jeśli przyjdę do niego z pustymi rękami, z pustym sercem, on pokaże mi czym jest miłość. Za to właśnie go kochałam.

Muzyka ucichła, a my wciąż staliśmy w bezruchu, wpatrując się w siebie. Nie musieliśmy nic mówić. Same spojrzenia wyrażały nasze uczucia i podkreślały wagę słów zawartych w piosence. Nie było potrzeby cokolwiek dodawać.

– Widzę, że wybór narzeczonej zaakceptowany, więc możemy przejść do choreografii. – Paula przerwała nam intymną chwilę. – Mam już w głowie kilka sekwencji, mam nadzieję, że spodobają się wam tak bardzo jak sama piosenka.

Przez następne dwie godziny ćwiczyliśmy układ, który zaproponowała instruktorka. Kroki nie były skomplikowane, ale choreografia zawierała sporo obrotów, od których mocno kręciło mi się w głowie, oraz dwa podnoszenia, do których musiałam nauczyć się przyjmować odpowiednią pozę. Ksaweremu wszystkie elementy wychodziły z nadzwyczajną łatwością, ja potrzebowałam kilku powtórzeń, aby dobrze zsynchronizować wszystkie ruchy. Ostatecznie jednak, jeśli wierzyć Pauli, wypadaliśmy całkiem nieźle.

Więcej niż Pestka (Pestka #3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz