– Dlaczego siedzimy tu bezczynnie, zamiast działać? – burknęłam, nerwowo krążąc po salonie. – Już dawno temu powinniśmy być w drodze do domu Dębickiego!
– Od kiedy to ty jesteś aż tak w gorącej wodzie kąpana, co? – spytał Ksawery, podnosząc na mnie wzrok znad ekranu trzymanego na kolanach laptopa. – Jest już późno. Pojedziemy tam jutro rano.
– A co, jeśli w tym czasie Tatianie stanie się jakaś krzywda? Powinniśmy ją jak najszybciej ratować!
– Z moich ustaleń wynika, że Tatiana przebywa tam od prawie trzech tygodni. I nie wygląda na to, żeby ktoś się w tym czasie nad nią znęcał. A przynajmniej nie fizycznie. Sądzę więc, że jeden dzień zwłoki nikogo nie zbawi, a nam przyda się dobry plan.
Westchnęłam z frustracją, wiedząc, że narzeczony ma rację. Patrzył na sprawę zdroworozsądkowo. W przeciwieństwie do mnie. Naprawdę nie rozumiałam, co się ze mną działo. Dlaczego nagle stałam się taka nerwowa? Czy to będzie nie w porządku, jeśli znów zwalę wszystko na hormony?
– Pestka, proszę cię, usiądź. – Ksawery spojrzał na mnie błagalnie. – Nie mogę się skupić, kiedy tak chodzisz w tę i z powrotem. Wprowadzasz nerwową atmosferę, a przecież nie powinnaś się denerwować.
No oczywiście, Teraz to jest argument na wszystko. Tak samo jak te pieprzone hormony. To dopiero drugi miesiąc, a ja już mam dosyć.
Opadając na kanapę, prawie usiadłam na kodeksie postępowania administracyjnego. Z odrazą spojrzałam na książkę i odłożyłam ją do stosu innych piętrzących się na stoliku kawowym. Ta kupka brutalnie przypominała mi, że powinnam się teraz uczyć, a nie frustrować na narzeczonego, który nie chce spełniać moich żądań.
– Co ty właściwie chcesz jeszcze sprawdzać? – spytałam z wyraźną irytacją w głosie. – Mamy przecież dowody na to, że Tatiana przebywa w domu Dębckiego w Piasecznie. Wystarczy tam pojechać i ją stamtąd wyciągnąć.
Teraz to Ksawery wydał z siebie ciężkie westchnienie.
– Naprawdę myślisz, że to będzie takie proste? Zapukamy do drzwi, otworzy nam Dębicki i co? Powiemy „dzień dobry, przyszłyśmy uwolnić Tatianę"?
– Mówiłeś, że wcale nie wygląda na przetrzymywaną – burknęłam.
– Co nie znaczy, że powinniśmy robić cokolwiek na hura. Nie wiemy, jaka jest relacja między Tatianą i Dębickim. Dlatego, mimo przesłanek, że pan minister wcale się nad nią nie znęca, powinniśmy założyć najgorszą wersję zdarzeń, którą sama wysnułaś.
Fakt, jeszcze kilka godzin temu byłam przekonana, że Andriyko została porwana. Kiedy jednak przyjrzałam się dokładniej zrobionym przez Ksawerego zdjęciom, nie dostrzegłam wcale zastraszonej, pobitej dziewczyny, która zjawiła się w kancelarii niespełna miesiąc temu. Fotografie nie obejmowały całej sylwetki, ale po samym wyrazie twarzy można było stwierdzić, że Tatiana ma się całkiem nieźle. Na jednym z ujęć nawet się uśmiechała. Czy mogła być tak dobrą aktorką? Czy to ja niewłaściwie oceniłam sytuację i Piotr Dębicki wcale nie był w tej historii czarnym charakterem?
– No dobra, to jaki masz plan? – spytałam, nie chcąc tracić czasu na kłótnie.
– Przede wszystkim uważam, że powinniśmy pojechać tam, kiedy jego nie będzie w domu. Jest ryzyko, że Tatiana nie będzie chciała nam otworzyć, ale może uda się chociaż porozmawiać przez okno. Najważniejsze, aby Dębickiego nie było w pobliżu. Wtedy powinna być bardziej skłonna do rozmowy.
Miało to sens. Nawet jeśli Tatiana nie bała się Dębickiego, mogła nie chcieć mówić przy nim pewnych rzeczy. O ile on w ogóle pozwoliłby nam z nią porozmawiać. Tak, jego nieobecność mogła wiele nam ułatwić.
CZYTASZ
Więcej niż Pestka (Pestka #3)
General FictionPrzed Pestką szereg ważnych życiowych zmian. Wkrótce czeka ją egzamin aplikancki, dzięki któremu zyska miano pełnoprawnej obrończyni, a niedługo później ma stanąć na ślubnym kobiercu, gdzie przysięgnie Ksaweremu miłość do grobowej deski. Zanim jedna...