– Wciąż uważam, że nie powinno cię tu być – mruknął Ksawery, kiedy wysiadaliśmy z samochodu nieopodal JJClub.
– A ja wciąż uważam, że przesadzasz – odparłam, przerzucając torebkę przez ramię. – Nie idę tam przecież, żeby imprezować, tylko pracować.
– Pracować też nie powinnaś – upierał się. – A przynajmniej nie w takich warunkach. – Wskazał na neonowy szyld klubu, z którego wydobywała się głośna, dudniąca muzyka.
– Jeśli naprawdę myślisz, że poproszę lekarza o wypisanie L4, to się grubo mylisz.
– W takim razie sam go o to poproszę.
– Masz zamiar iść ze mną na wizytę?
– Jako ojciec chyba mam do tego prawo, co nie?
– To, że masz, nie znaczy, że musisz z niego skorzystać.
– No chyba żartujesz. Oczywiście, że skorzystam! Czy tego chcesz, czy nie, mam zamiar być jednym z tych w pełni zaangażowanych tatusiów.
Właśnie tak mniej więcej wyglądały nasze rozmowy od wczorajszego popołudnia. On próbował mi wmówić, że ze względu na stresujący charakter mojego zawodu powinnam jak najszybciej przejść na zwolnienie lekarskie. Ja oczywiście w ogóle nie brałam takiej ewentualności pod uwagę. Oznajmiłam stanowczo, że będę pracować, dopóki będę w stanie o własnych siłach dowlec się do kancelarii. Czyli w najlepszym przypadku do rozwiązania. I zdania nie zamierzałam zmienić. A przynajmniej nie tylko ze względu na przewrażliwienie narzeczonego. Wiedziałam, że muszę o siebie dbać, ale bez przesady. Co niby miałbym robić całymi dnami przez następne miesiące?
– Możesz być zaangażowany, bylebyś nie był za bardzo upierdliwy – odparłam buńczucznie. – Bo jak będziesz upierdliwy, to ja się będę denerwować. A przecież nie mogę się denerwować. Prawda, kochanie?
Uśmiechnęłam się cwanie, na co Ksawery prychnął z irytacją. Ha! Tym razem moje było na górze.
– Jeszcze o tym pogadamy – fuknął. – A teraz chodź. Kalina i Michał już na nas czekają.
Chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę, gdzie stali jego siostra i Okoński.
Doskonale zdawałam sobie sprawę, że jeszcze nie raz będziemy się sprzeczać na temat mojej pracy w trakcie ciąży, ale cieszyłam się, że w tym momencie narzeczony odpuścił. I koniec końców pozwolił mi wziąć udział w operacji zdobycia nagrań. Zapewne tylko dlatego, że byłam mu potrzebna, aby stać na czatach, ale skoro raz udało mi się go przekabacić, to może przy następnej dyskusji też uda mi się postawić na swoim.
Kiedy podeszliśmy do naszych towarzyszy na ten wieczór, Michał pochylał się and Kaliną i szeptał jej coś do ucha. Dziurowiczówna uśmiechnęła się słodko, a zaraz potem czule pocałowała swojego chłopaka. Ten widok bardzo mnie ucieszył.
– Widzę, że kryzys zażegnany – rzuciłam radośnie, kiedy się od siebie oderwali.
– Kryzys? – Natychmiast podłapał Ksawery. – Jaki kryzys?
Posłał Okońskiemu wrogie spojrzenie, jakby z góry założył, że jakikolwiek konflikt w tym związku był sprawką prawnika. Chyba wciąż nie przyjmował do wiadomości, że jego kochana siostrzyczka też może mieć coś za uszami.
– Żaden, bo już go nie ma – odparła szybko Kalina.
– Ale najwyraźniej jakiś był – nie odpuszczał Dziura, a ja miałam ochotę przewrócić oczami.
Przestał na chwilę toczyć boje ze mną, to musiał znaleźć sobie inny pretekst do przeforsowywania swoich racji.
– Kalinka ma rację, nie na sensu się już nad tym teraz rozwodzić. – Do rozmowy włączył się Michał. – Lepiej skupmy się na czymś pozytywnym. No, słonko, pochwal się bratu.
CZYTASZ
Więcej niż Pestka (Pestka #3)
General FictionPrzed Pestką szereg ważnych życiowych zmian. Wkrótce czeka ją egzamin aplikancki, dzięki któremu zyska miano pełnoprawnej obrończyni, a niedługo później ma stanąć na ślubnym kobiercu, gdzie przysięgnie Ksaweremu miłość do grobowej deski. Zanim jedna...