20. Dobranoc gwiazdki.

35 3 1
                                    

30 sierpnia (środa)

Zobaczyłam ich...
Moich przyjaciół...
Przez ból kompletnie zapomniałam dla kogo miałam się wybudzić.
Łapczywie łykałam powietrze.
Natomiast szlochałam.
Szlochałam płaczem w bluzy Bi i Jacka. Przytulali mnie do siebie mocno. Bardzo mocno. Nie pozwalali mi się uwolnić z uścisku. Słyszałam ciche płakanie moich przyjaciół.
Czyli... Jacka też?
Boże...

Bariera.
Królowa Demonów.
Demon.
Serce...

Serce!

Złapałam się automatycznie za klatkę piersiową uwalniając się tym samym z uścisku moich przyjaciół.

Nic tam nie było.

Wszystko okej.

To był tylko sen...

Odetchnełam z ulgą.

– Powiesz nam o co chodzi? – zapytała zapłakana Bi.
Jack patrzył się się na mnie wyczekująco a ja... Jak to ja. Wybuchłam płaczem.
Nie byłam gotowa na tyle.
Nie byłam gotowa na demony.
Nie byłam gotowa...

Schowałam twarz w dłoniach ale postanowiłam im powiedzieć. Nie mogę wzlekać. Prędzej czy później i tak się dowiedzieli, a mnie by zżerała ta rozpacz od środka. Musiałam się wygadać.

Pociągnełam nosem i spojrzałam w dół.

– Ja...widziałam ją. Widziałam Królową Demonów – spojrzałam się na Jacka swoimi zapewne spuchniętymi od płaczu oczami. – Wtedy jak mnie znalazłeś. Śmiała się ze mnie. Za drzewem – znowu opuściłam wzrok na czerwoną podłogę. – Później... – zagrysłam wargi bo byłam blisko wybuchu płaczu. – Zobaczyłam Demona. W białym pokoju. W-wyjął mi serce. Myślałam że to już koniec... – zabełkotałam i ponownie schowałam twarz w dłoniach. Usłyszałam cichy głos Beatrix. Szepneła do Jacka ,,Czerwone krostki”.

Okej?

Jack lekko mnie objął a ja usłyszałam cichy jęk Bi.

– To moja wina... Mogłam cię ostrzec – zapłakała, a po jej policzku spłyneła łza.

– Bi... Nie gniewam się – spróbowałam się lekko uśmiechnąć do zielono-włosej i najwidoczniej się udało bo odwzajemniła uśmiech.
Wszyscy starliśmy ostatnie łzy cieknące po naszych policzkach. Jack uwolnił mnie ze swojego uścisku.

– Flora? – zapytał Jack.

- Hm?

– Chyba...chyba chciałaś mnie o coś zapytać. Zgadza się? – zapytał niepewnie.

Pytanie.
Oczywiście że taaak.
Jak mogłaś zapomnieć ty niedołęgo ostatnia.

– Tak... - wziełam powietrze i je wypuściłam powoli tym samym wzdychając. – Powiedziałeś... Powiedziałeś że 17 marca ma się otworzyć bariera...

– Tak mówiłem – przerwał mi. Co za głupolek.

– Nie przerywaj mi! – krzyknełam lekko rozweselona. Zaśmiał się lekko.

– No to mówwww.

– A więc... Ale nie powiedziałeś którego roku – wróciłam do tematu.

Tak wiem.
Krótkie ale potrzebne pytanie które po prostu miało sens. Przynajmniej ja tak myślałam.

– Dlatego potrzebujemy kamienia – powiedział podpierając się rękami od tyłu. – Oczywiście, go już mamy – odetchnął i usiadł po turecku nie umiejąc się usadowić. – Jak nauczymy się wszystkiego to otworzymy bramę. Nie wiadomo którego roku. Może to być za rok, za dziesięć lat a nawet za sto... – westchnął. – Dlatego nie będziemy tyle czekać.

Mój Tajemniczy Żywioł / Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz