47. Matko, mamy go.

2 0 0
                                    

29 kwiecień (poniedziałek)

Obudziłam się, jednak nie chciałam otworzyć oczu, bo bałam się co się stanie jak je otworze. Jedyne co wiedziałam to to, że jestem w pozycji siedzącej i mam związane nadgarstki sznurem, co bardzo bolało i pewnie już miałam na nich krew. Głowa mnie okropnie bolała, pewnie przez uderzenie, a jakże by inaczej. I właśnie teraz przypomniało mi się wszystko. Zwidy, demony, ból, uderzenie, ziemia, ciemność.
Otworzyłam oczy bojąc się co teraz zobaczę, ale może jednak nie było tak źle? Byłam przywiązana do bardzo nie wygodnego drzewa a wokół mnie, były czerwone rośliny. Mnóstwo roślin. Drzewa, co prawda suche, ale jakieś były. Po lewej stronie był większy stopień na którym był czerwono czarny tron. Chyba wszyscy wiemy dla kogo. Była noc i wszystko było ciemne, ale oświetla to miejsce tylko jedna wielka podpalona pałka na środku co trochę umożliwia mi opisywanie otoczenia. Na przeciwko mnie, była królowa demonów pochyli na nad czymś, ale jak się odsunęła, zobaczyłam tam Beatrix i Jacka przywiązanych do drzewa tak samo jak ja. Wstrzymałam oddech i spróbowałam wyrywać swoje ręce z tych lin by się wydostać i ich wypuścić, jednak te nie dały za wygraną. Po kilku sekundach liny stały się czerwone i zaczeły mnie parzyć okropnie na co potwornie krzyknełam. Kobieta obróciła się na pięcie z cytryną uśmieszkiem i pstryknięciem palca sprawiła, że lina wróciła do normy. Popatrzyłam na nią głośno i szybko oddychając. Nie nawidziłam tej kobiety. Czego od nas chciała?

– Królewna się obudziła – kobieta podbiegła do mnie i schyliła się nademną.

– Czego ty chcesz? Odwal się od nas.

– Ale co tak od razu podskakujesz hm? Mało ci przykrości? – zaśmiała się i odeszła ode mnie. – Chce kamienia, a ty, mi go oddasz.

– Nie ma takiej opcji, gnido. Zginiesz w piekle – wysyczałam jej na co ta szybko do mnie podbiegła i złapała moją szczęke w ręce na co pisknełam.

– Albo powiesz mi ładnie i grzecznie, gdzie go masz, albo pożegnasz się z przyjaciółmi – puściła mnie a później, nie wiem czemu, rozcieła linę. Pomasowałam zranione nadgarstki i od razu poczułam piekące mnie łzy. – No, to gdzie on jest? – zapytała jednak siedziałam narazie cicho. – Jednej nie ma, ale ją też złapiemy i się pozbędziemy, jeśli nie będziesz gadać. To taka biało-włosa dziewczynka, coś świta?

Kiedy to wypowiedziała, przypomniała mi się, że uciekła z jakąś torbą. Jednak ona uciekła i nie wiem gdzie ona jest. Spojrzałam na Bi, ale ta miała wyraz twarzy mówiący jedno ,,my nic nie wiemy".

Kobieta zaczeła się zbliżać do Jacka na co pod presją od razu powiedziałam, bojąc się co może im zrobić.

– Jest w domu! – wykrzyknełam na co kobieta się zatrzymała, a po chwili rzuciła we mnie czerwoną auto, która przywiązała mnie do drzewa nią. Krzyknełam potwornie, ponieważ okropnie mnie ta aura parzyła. Płakałam, prosiłam żeby przestała, jednak ona nie robiła sobie z tego nic.

– Nie ma go w żadnym domu! Przeszukaliśmy cały wasz ten głupi dom, ale nigdzie go nie było! – krzykneła i wypuściła mnie z tej aury na co złapałam się za obolałe miejsce z ulgą.

– My też nie wiemy gdzie on jest, skoro nie w domu! Nie jesteśmy aż tacy głupi, żeby chować go poza naszego domu! – wykrzykneła Bi z wyraźną nienawiścią. Kobieta już chciała do niej podejść, ale zatrzymał ją pewnien męski głos.

– Matko, mamy go – czarna postać pokazała w jego dłoniach biały i świecący się kamień.
Zamarłam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Zawsze próbowałam myśleć w takich beznadziejnych sytuacjach, ale w tej chwili mam pustkę. – Miała go dziewczyna. Niska i biało-włosa, bezbronna dziewczyna. Dostała za swoje.

Kobieta spojrzała się na mnie z szyrderczym uśmiechem na co wstrzymałam oddech. Spojrzałam się na przyjaciół przerażona, oni też byli.

Mayi mogło się coś stać i to ona uciekła z kamieniem. Jezu...

Królowa demonów wzieła od swojego synalka kamień i zaciágneła się nim z tęsknotą. Nie wiem po co. Kobieta podchodziła do tronu, nie zwracają uwagi na mnie, więc na szybko obciełam demonów głowę, by mi nie przeszkadzał, a po chwili podeszłam do kobiety by ją jakoś chociaż na chwilę obezwładnić. Jednak ta odwróciła się do mnie i umysłem zrobiła coś, co bardzo bolało. Zaczekam krzyczeć i kupić sobie na podłodze z bólu. Czułam jakby mi ogień się palił w mojej głowie. Jednak spróbowałam zebrać w sobie siłę i trzasnełam kamieniem z lodu kobietę na co ta chyba straciła przytomność. Ból zniknął na co szybko się podniosłam i obciełam liny przyjaciół Jack szybko podszedł do kamienia, a królowa demonów zaczeła się już wybudza', więc musieliśmy to robić szybko. Mieliśmy ich tutaj zamknąć na kilka dni, byśmy mogli spokojnie uciec. Jack położyć kamień przede mną i zaczął mówić.

– Złapmy się za ręce i skupmy na jego magii. Wtedy on wyczyta czego pragniemy w sercu.

Złapaliśmy się tak jak powiedział Jack i zamknęliśmy oczy. Poczułam ogromną siłę, bojące z kamienia, a po chwili otworzyłam oczy i zobaczyła przeraż on kobietę. Przed nami zaczeła pojawiać się ściana, odgradzahącą nas od Królowej demonów.

– NIEEEEE!!!! – usłyszeliśmy jej krzyk na którego uśmiechneła się, a ściana była już zrobiona.

– Dobra, teraz, faza druga. Znaleźć Mayę i jej pomóć.

Mój Tajemniczy Żywioł / Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz