9 października (poniedziałek)
1 miesiąc i 4 dni później...
Za dużo się nie działo przez ostatni miesiąc. Zabiliśmy 36 demonów przez co zostało nam ich 658. Każdy, ale to każdy, powtarzał że mam oczy matki więc będą czuły do mnie słabość. Nie rozumiem tych słów ale teraz mam inne zmartwienie. Takie, które zniszczył mój entuzjazm i humor. Nie martwiłam się tym dniem bo myślałam, że go przeżyje jak każdy inny, ale po prostu ja nie umiem tego uczucia tęsknoty ominąć. Nigdy nie zapomnę o tym dniu i jak ważny dla naszej rodziny był. Teraz już nigdy jej nie zobaczę i nie złoże życzeń. Taki jeden krótki dzień, a jednak tak dla mnie ważny, że sprawił że po prostu odpływam myślami. Tak bardzo chciałam ją zobaczyć. Chciałam z nowu usiąść przy stole i się pośmiać jak normalny człowiek. Z okazji tego tak ważnego dla mnie dnia.
Dzisiaj są urodziny mojej mamy.
Od samego rana, miałam smętną minę. Nie gadałam do nikogo i prosiłam żebyśmy dzisiaj odpuścili sobie zabijanie demonów. Nie chciałam patrzeć na kolejne żmiefcie po prostu nie chce. Nie obyło się bez pytań ale je zignorowałam. Później im powiem. Teraz muszę się wypłakać.
Była dziesiąta rano i byliśmy po śniadaniu. Maya obserwowała mnie bardzo uważnie bo to czułam, a nie raz ją na tym przyłapałam.
Moje oczy co sekundę się napełniały łzami. Tak bardzo chciałam ten dzień spędzić z nimi. Chciałam ten dzień spędzić przy stole z mamą i tatą. Zjeść razem tort i zaśpiewać sto lat. Dlaczego to musiałam być ja? Dlaczego musiałam ich stracić?Unikałam zdziwionych i zmartwionych spojrzeń za każdym razem.
Poszłam do łazienki, na szczęście nikt mnie nie zatrzymał.Zsunełam się po ścianie i zaczełam płakać. Każda spłynięta łza to moja kolejna spłynięta cząstka energi i chęci. Chciałam żeby tu byli. Chciałabym żeby tu byli i byli ze mną. Żebyśmy zaśpiewali razem te jedne sto lat. Zatańczyli do różnych piosenek i śpiewali do północy. Nikt nie może nam tego przywrócić. Chce ich zobaczyć. Obiecała mi...
– Choćby słońce dotkneło ziemi, ja cię nie opuszczę...
Z tej całej rozpaczy nawet nie zauważyłam kiedy zaczełam się świecić. Światło było bardzo mocne przez co raziło mnie w oczy. Ale przyjemnie. Łzy się osuszyły a światło zaczeło zmieniać się w kształt. Ja się grawitacją nie zajmuje więc proszę nie wnikać.
Jed ak te światło to nie było jakieś kółko czy kwadrat. To byli moi rodzice. Zaczęli wyglądać jak oni. Mimo że byli niebiescy to uśmiechali się do mnie. Byli w normalnym wzroście. Podali mi ręke, którą chciałam złapać ale ręka mi przenikneła. Z drzwi zaczeła wyłaniać się babcia Raya. Szła z ciasteczkami i tortem do mojej mamy. Na ścianach pojawiały się balony, a Łza spłyneła po moim policzku, ale kiedy babcia do mnie podchodziła by wycałować moje policzki, zaczełam płakać jak nigdy.Wstałam, by podejść bliżej nich, mimo że było to trudne.
– Cześć skarbie - babcia wyciągneła ramiona. To był taki sam głos tylko że taki stłumiony i jakby z za światów. – Zjesz z nami tort? – zapytała.
Rozpłakałam się i wtuliłam w jej ramiona. Przynajmniej miałam takie wrażenie. Oplotłam się ramionami sama, ale czułam ich obecność. Nie było już przy mnie nikogo bo światło, kiedy tylko go dotknełam, znikło.
To było twoje pragnienie.
Schowałam twarz w dłoniach i upadłam na kolana. Zaczełam łkać w dłonie bo tak bardzo za nimi tęskniłam. To pragnienie zrobiło mi jeszcze większą ranę w sercu i dopiero zobaczyłam jak bardzo ona jest duża. Już się nigdy nie zagoi.
CZYTASZ
Mój Tajemniczy Żywioł / Tom 1
Fantasy~Królowa Demonów. Ona rządzi nami. Demonami. Kto ją zabije on też ginie~ [Fragment książki. Wizja Florence] Piętnastoletnia Florence Smith wiedzie normalne życie ze swoją rodziną i przyjaciółmi których bardzo kocha. Do czasu. Dzieje się coś, o czym...