4 września (poniedziałek)
– Znajdźmy przede wszystkim miejsce gdzie możemy zrobić nocleg przez całą tą wyprawę – powiedział Jack, stanowczym głosem.
Czemu wszyscy są tacy stanowczy?
Postawiłam krok, drugi i po chwili znalazłam się w czarnym lesie.
Oczywiście szłam pierwsza bo jak coś nas zaatakuje to zginę pierwsza ja. Nadal świeciły mi się oczy bo jak coś to machnę ręką i po demonie.Tak mi się wydaje.
Popatrzyłam się na naszą najmłodszą wojowniczke i zobaczyłam że idzie sama z tyłu.
Z tyłu idzie, czaicie?
– Idziesz ze mną – stwierdziłam stając. Odwróciłam się do Mayi i wyciągnełam do niej rękę żeby się jej złapała. Wiem, że obchodzę się z nią jak z 9-letnią dziewczynką ale naprawdę się o nią boję. Przez ten dzień przywiązałam się do niej trochę. Nawet bardzo. Wiem, że to dziwne ale możliwe, jak widzicie.
Dała mi swoją rękę ale po chwili ją zabrała jak oparzona.
A raczej zmrożona.– Masz strasznie lodowatą rękę. Tak samo ta aura jest zimna, okropnie – powiedziała pocierając rękę. Skupiłam się i przelałam magię z prawej ręki do lewej żeby dziewczyna mogła jej się normalnie złapać.
– Lepiej? – zapytałam z uśmiechem łapiąc jej rękę.
– Tak. Lepiej – odwzajemniła uśmiech.
Ruszyliśmy dalej bo nocleg się sam nie odnajdzie. A szkoda bo zmarnujemy czas. Moglibyśmy go przeznaczyć na zabijaniu tych okropnych, czarnych i brzydkich potworów.
Zamknij jadaczkę.
Nie zamierzam.
Maya się na mnie patrzyła rozbawionym wzrokiem po czym odwróciła się do Jacka.
– Faktycznie ma ładne oczy – zwróciła się do niego. Chłopak się zaśmiał a zaraz za nim Beatrix.
– Przestańcie – zaśmiałam się.
– Ale to prawda – potwiedzieli wszyscy. Ale są zgrani. Zgrani jak najlepsza płyta muzyczna.
Przewróciłam oczami ale po chwili je wybauszyłam z radości.
– Patrzcie! – krzyknełam pokazując palcem drewniany dom. Pokazałam palcem u lewej ręki więc przez przypadek aura wbiła się w dom. – Ups – powiedziałam kończąc z magią i łapiąc się za buzię z przepraszającym wyrazem twarzy.
– Ty już lepiej narazie nie używaj tej magii – zaśmiała się Bi łapiąc mnie za ramię. Pokiwałam rozbawiona głową i ruszyliśmy w stronę domku. Ostatni raz porozglądałam się po lesie. Chciałam być pewna że narazie jesteśmy bezpieczni. Może nie w stu procentach ale bezpieczni.
Jako pierwsze weszłyśmy ja z Mayą do drewnianego domku. Były zadziwiająco cztery łóżka i działająca łazienka. Dziwne ale skuteczne.
– Zaklepuje tu! – krzykneła Maya rzucając się na przed ostanie łóżko.
– To ja drugie! – krzyknełam rzucając się obok biało-włosej.
– To ja pierwsze! – krzyknął chłopak kładąc się obok mnie.
– A ja srakie! – zażartowała Bi kładąc się na ostatnie łóżko jak my wszyscy. – Znaczy, ostatnie – powiedziała z sarkazmem.
Zaśmialiśmy się i pierwsze co zrobiłam to poszłam do łazienki się załatwić przed męczącą podróżą.
Przyjemna zimna woda obmywała moją nagą skórę powodując u mnie lekkie mrowienie. Kiedy się umyłam, wyszłam z prysznica i wziełam z mojej bańki nowe ubrania.
Wyszłam z łazienki po niecałych dziesięciu minutach. Kiedy przekroczyłam próg pokoju, zobaczyłam Mayę i Jacka bawiących się w łapki. Bi śmiała się zajadając banana którego albo przyniosła albo zrobiła.
CZYTASZ
Mój Tajemniczy Żywioł / Tom 1
Fantasy~Królowa Demonów. Ona rządzi nami. Demonami. Kto ją zabije on też ginie~ [Fragment książki. Wizja Florence] Piętnastoletnia Florence Smith wiedzie normalne życie ze swoją rodziną i przyjaciółmi których bardzo kocha. Do czasu. Dzieje się coś, o czym...