9 października (poniedziałek)
Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę białego lasu. Chciałam ich zobaczyć, ale jednocześnie bardzo się bałam. Nie bardzo radziłam sobie z utratą kogoś, kogo bardzo kocham. Tak miałam z Babcią. Przez parę miesięcy, jako 7-latka, siedziałam w pokoju i płakałam, bo chciałam do babci. Nie wyobrażałam sobie dnia, tygodnia miesiąca czy życia z myślą, że jej już nie ma i nie będzie. W szkole, Cloe się wyśmiewała ze mnie, że każdy chce mi zrujnować życie a ja, jako mała dziewczynka, myślałam że ma rację i że tu nie pasuje a do tego prędzej czy późniek zabiję wszystkich których kocham. Nie miałam nikogo żeby się odepchnąć od dna. Chociaż wszystko się spełniło. Zabiłam wszystkich a przy okazji zraniłam też siebie i swoją obecność czy chęć. Jedyne czego chce to zniszczyć mi coś, co doprowadziło mnie do tego koszmaru. Coś, ci zmieniło mi drogę, który miałam podążać.
Denerwowałam się coraz bardziej z każdym krokiem. Nie wiedziałam czy w ogóle wejdziemy do tego domu. Przecież tam pewnie będzie z dwadzieścia osób, jak nie więcej.
Jakoś trzeba będzie zadziałać.Niestety szliśmy w ciszy która bardzo mnie przygniatała. Coraz bardziej zaczełam czuć napływające do moich oczu łzy, a najgorsze było to, że ja ich jeszcze nie zobaczyłam, a już, jak to ja, płaczę.
Zaczełam widzieć zielone drzewa niedaleko nas, więc to oznaczało, że niedługo znajdziemy się przy jeziorku. Po około piętnastu minutach znajdowaliśmy się w miejscu gdzie miesiąc temu, dotknełam bariery. Nie przepadałam za tym miejscem. Nie mogłam się wyluzować i zapomnieć o przygodach związanymi z tym denerwującym miejscem. Przez głupią barierę, straciłam dziesięć dni swojego jakże, ochydnego życia.– Idziemy w lewo a później w prawo. Następnie kierujemy się cały czas prosto aż natrafimy na drogę – poinstuował nas Jack, przerywając ciszę. Wszyscy kiwneliśmy głową, omijając nasze namioty i drzewa. Chciałam tu wrócić, usiąść na Julii (czyt. Dżulii) i zjeść kiełbaski z naszego ogniska. Szliśmy cały czas prosto a ja miałam głowę spuszczoną w dół i ręce włożone do kieszeni. Zabijały mnie myśli że wszędzie będą policjanci i że złapią mnie za kratki za zabicie swoich rodziców i trzech innych osób. Wiem, że jest to nie możliwe, wiem, ale w tym momencie brakuje mi zdrowego rozsądku o czym bardzo dobrze wiecie. Przy każdej takiej chwili będzie brakowało. Jeśli emocje były na pierwszym miejscu, już nic innego się nie liczyło. Czy prowadziła mną rozpacz czy złość nie miałam praktycznie nie przejmowałam się swoim stanem. Jednak złość to jest takie coś, że właściwie nie zważałam na taką opcję jak skrzywdzenie siebie czy innej osoby. Liczyła się równowaga. I chce, żeby każdy, kto mnie zranił i zepsuł, poniósł za to konsekwencje.
Zauważyłam ulicę a przy tym drogi i jedno-rodzinne domki. Przebiegliśmy przez pasy próbując nie być zauważonym i schowaliśmy się za krzakami by obmyśleć plan jak się dostać w MOJE miejsce zbrodni. Ta ulica nie była jakoś bardzo zaludniona, natomiast chyba przez całe sześć lat się myliłam. Naprzeciwko nas, znajdował się niebieski i lodowy dom, przed którym znajdował się ogrom ludzi. Wszyscy robili zdjęcia z aparatów a nawet zauważyłam dziennikarkę z mikrofonem, pokazującą na dom. Jak jej ten mikrofon zabiorę i wsadzę jej w tą głupią pupę to przez dziesięć lat się nie pozbiera.
Buzowały we mnie różne emocje. Złość, smutek i nienawiść. Nienawiść do ludzi z tej okolicy. Naprawdę nie mają gdzie maczać swojego palca. Nie mają nic ciekawszego do roboty niż oglądanie i podziwianie jakiegoś zamrożonego domu z pięcioma martwymi osobami w środku? Naprawdę?– Słuchajcie, mogę spróbować zrobić wicher, tylko nie wiem czy to nie zrobi im krzywdy – skrzywiła się Maya.
– Wolę patrzeć na ich martwe buzie niż na żywe, oglądające mój dom z podekscytowaniem – warknełam nie odwracając wzroku od ludzi i domu na przeciwko nas. Naprawdę miałam ochotę coś im zrobić. Miałam gdzieś ich uczucia.
CZYTASZ
Mój Tajemniczy Żywioł / Tom 1
Fantasy~Królowa Demonów. Ona rządzi nami. Demonami. Kto ją zabije on też ginie~ [Fragment książki. Wizja Florence] Piętnastoletnia Florence Smith wiedzie normalne życie ze swoją rodziną i przyjaciółmi których bardzo kocha. Do czasu. Dzieje się coś, o czym...