22. Tak się baliśmy.

34 4 2
                                    

31 sierpnia (czwartek)

Podeszłyśmy do Jacka nie bardzo zadowolone.
Mogłybyśmy zostać tutaj do końca świata a nawet i dłużej ale nie mogę.
Muszę zabić demony.

– No już nie marudźcie. Jak się poduczycie to będziecie mogły se pobiegać – śmiał się Jack. My chciałyśmy tylko chwilę wolności. To normalne, Jack.

– Haha. Zabawne – przemrużyła powieki Bi i oddaliła się ode mnie.

Każdy był w odpowiedniej odległości.
Wzorem przypominaliśmy trójkąt.

– Dobra. Flora, wystaw rękę przed siebie – wystawiłam trochę niepewna. – Okej. Skup się i wyobraź sobie że jesteś wyjątkowa – zamknęłam oczy żeby się lepiej skupić. – Okej. Teraz, skup się na swojej mocy i wyobraź sobie co chcesz zrobić. Co kolwiek się stanie, nie poddawaj się – powiedział a ja się przygotowałam. – Dobra. Rób swoje. Beatrix, skup się i pomyśl co chcesz zrobić.

– Chce zabić królową demonów – powiedziała pewna siebie dziewczyna na co cicho parsknełam.

– To zrobimy później. Ale teraz zrób postać a później spróbuj ją zabić. Z ziemi. Nie prawdziwą – zaśmiał się.

Otworzyłam oczy bo nie mogłam się skupić. Bi stała do nas tyłem. Wyciągneła ręcę i zrobiła człowieka z ziemi. Aura nie odstąpywała jej na krok. Opuściła ręce, zamkneła oczy i wzieła długi łyk powietrza. Kiedy je wypuściła otworzyła oczy. Aura rzuciła się na posąg i obcieła mu głowę.

Ostro.

– Brawo, Bi – zaklaskał Jack. Po chwili Dołączyłam do niego. Bi ukłoniła się rozbawiona naszym zachowaniem. Wyraźnie się cieszyła.

– Teraz ty – zaproponowała Beatrix pokazując na mnie z uśmiechem. A Jack? Proszę, ja nie chce. Nie uda mi się i wyjdę na głupie pośmiewisko. Gdybym miała wybór żeby uciec a tu zostać, wybrałabym ucieczkę.

– Okej – westchnełam.

Wyciągnełam dwie ręce przed siebie i zgiełam je w łokciu. Zamknełam oczy i pomyślałam o mojej sile w żyłach. Po chwili ją poczułam i poczułam bardzo przyjemny chłód na dłoniach i nadgarstkach. Pomyślałam o śnieżkach na moich dłoniach które się obracają. Otworzyłam oczy i je zobaczyłam.
Śnieżki. Śnieżki obracające się na moich dłoniach. Lekki i przyjemny chłod doskwierał w moich oczach.
Uśmiechałam się lekko.

– Masz piękne oczy – zaoponował Jack.

Uśmiechnełam się lekko w jego stronę. Aura obwiązywała moje ręce dotykając lekko mojej skóry.

Chciałam czegoś więcej.

Rozciągnełam ręce wzdłuż ramion przy tym moje Śnieżki znikneły.
Pomyślałam o śniegu i mojej mocy.
Wyciągnełam ręce w powietrze a z moich rąk zaczął wydobywać się śnieg. Skończyłam czarować po chwili. Dalej śnieg padał bo tak chciałam ale aura znikneła a moje oczy wróciły do normy. Te uczucie było jakby niesamowite. Było magiczne.
Jack podbiegł w moją stronę i mnie przytulił. Podniósł mnie po chwili i chlusnął wodą delikatnie w mój nos.

Bi bawiła się śniegiem którego zaczeło się robić coraz więcej.
My z Jackiem śmialiśmy się razem prawie stykając się nosami.

– Rodzice byli by dumni – szepnął.

I to jak.

– Wiem – rumieniec lekko oblał moje policzki a oczy same się zaszkliły. Nie no, aż takiego dużego ego nie mam żeby mówić takie rzeczy. Co się że mną dzieje? Łzy szybko znikneły kiedy Jack postawił mnie na równe nogi.

Mój Tajemniczy Żywioł / Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz