7 stycznia (niedziela)
~×MAYA×~
Jack siedział w sypialni na łóżku Beatrix i patrzył jak leży nieprzytomna. To tylko kwestia czasu zanim się obudzi, bo tak właściwie, jest jedną z ważniejszych osób i ma potężną moc a do tego silną głowę, więc jak się wybudzi, powinna powoli wracać sama do zdrowia, odpoczywając i nie używając narazie magii, w tym nie uzdrawiać się.
Martwiliśmy się o Florę, kiedy zniknęła nam z pola widzenia, a tym bardziej późniek kiedy zobaczyliśmy ją nieprzytomna i mokrą na piasku przez odrzucenie na kilka metrów.
Nie wiemy co się stało kiedy jej nie widzieliśmy tak samo z Beatrix, więc to nas niepokoiło. Ta niewiedza.
Nie wyglądała ona za dobrze, ponieważ miała spuchnięte wory pod oczami a w dodatku rana na czole też nie była ciekawa. I te zachowanie, jakby miała zaraz nam padnąć.
Flora zapytała się mnie czy może iść do kuchni więc się zgodziłam, jednak niepewnie widząc jej bladą twarz. Coraz bardziej zaczeło mi się to wszystko nie podobać.
Jeśli chodzi o mnie i o moje ataki, to coraz bardziej zaczynam mieć wrażenie, że zaraz coś się stanie.
Że kogoś stracę, a po tym wszystkim co przeszłam przez ojca, nie chcę tego. Jednak ta sytuacja z dzisiaj, nie daje mi myśleć pozytywnie, ponieważ okropnie się czuję z tym, że nie trzymaliśmy się dalej. Demony się na nas zaczai, porwały gdzieś Bi i Fi a w dodatku nie wiemy co im zrobili.Usłyszałam rozbijający się kubek na co wstałam gwałtownie z przerażeniem w oczach.
Pod biegłam do kuchni i złapałam się framugi roztrzęsiona tym wszystkim. Nie daje rady, mam dość, ja mam dopiero czternaście lat, nie takie chciałam mieć życie. Chciałam mieć kochających rodziców, wspaniałych przyjaciół, chciałam skończyć szkołę, zakochać się, mieć dzieci i zestarzeć się z myślę że mam rodzinę, która mnie kocha, że miałam wspaniałe życie a zamiast tego, będe miała co?Obrzydliwego ojca i godzinny monolog na temat moich wymyślonych wad i obelg.
Cały czas byłam bita, a dodatku byłam bez matczynej miłości czy szkoły. Bez przyjaciół i prawdziwego poczucia bezpieczeństwa.
Na szczęście po kolejnym biciu mnie, trzeciego lipca, pojechał autem i już nigdy nie wrócił, ponieważ zrobił wypadek czołowy w którym zabił jakąś panią i siebie.
Już nigdy go nie usłyszałam czy nie zobaczyłam, więc to była jedyna chwila w moim życiu dobra, o której marzyłam by się spełniła.W kuchni zobaczyłam Florę leżącą na podłodze a obok był rozbity kubek. Pod jej głową zaczeła robić się plama krwi na co wstrzymałam oddech i szybko uklękłam koło niej, wziełam jakąś szmato i przyłożył am do kwawiącej rany.
– Jack! – zawołałam płaczliwym tonem. Z moich oczu poleciały łzy, ponieważ tak bardzo się bałam. Nikt jej nie uleczy.
Usłyszałam kroki a po chwili Jack odebrał ode mnie Florę i zaniósł ją jak najszybciej do łóżka. Poszłam szybko po opatrunek schowane przez Beatrix na wszelki gdyby jej coś by się stało i nie mogłaby nas uratować.
Podeszłam do łóżka Flory i założyłam jej opatrunek na głowę, ponieważ tylko tak mogliśmy jej w jakimś stopniu pomóc.
Nie wiedzieliśmy co robić, więc tylko siedzieliśmy w ciszy, aż w końcu Jack schował twarz w dłoniach i jęknął.– Dlaczego to spotyka nas i to kurcze w moje osiemnaste urodziny – zapłakał na co złapałam go za dłoń i mocno ścisnełam.
Usłyszeliśmy kaszel więc obruciliśmy się i zobaczyliśmy już przytomną Beatrix próbująca siąść na co podeszliśmy do niej i uśmiechneliśmy się smutno.
– C-co się stało?
– Ty nam powiedz, Bi. Znikasz, później Flora, a następnie BUM! Jesteście obie nieprzytomne a do tego jeszcze są w to w mieszane te gnidy! To ty nam powiedz co tam się stało – wybuchnął Jack na co walnełam z otwartej ręki w czoło.
– Po pierwsze, nie drzyj tak mordy, bo mi głowa eksploduje, po drugie, zobaczyłam demony i poszłam do nich, jednak ci, mi nagle znikneli. Później mnie złapali, rzucili a później...tyle. Po trzecie, jak to Flora była nieprzytomna? Gdzie ona jest? Jack, gdzie ona do jasnego słońca jest! – krzykneła na co my zeszliśmy z łóżka i spojrzeliśmy na Florę. Spojrzał na Beatrix która teraz miała łzy w oczach a do tego zakrywała sobie usta dłonią. – Boże...Demony ją porwały czy jak?
– Wydaje nam się, że tak, jednak to już później się dowiemy tego, kto ją skrzywdził. Szukaliśmy ciebie, a później Fi, jednak następnie widzieliśmy ją jak spada na piasek mokra i nieprzytomna, więc chyba ktoś ją trzymał w tej wodzie.
Obudziła się, przyszli oni i ta żmija, zaczeły się bić, tamta walneła Florę dwa razy o znak i tak ma chyba to wykrawienie się – uznałam patrząc w jej czerwone od zmęczenia oczy– Ulęczę ją – zaoponowała szybko dziewczyna wygrzebując się z kołdry.
– Nawet. O. Tym. Nie. Myśl – wycedził Jack popychając ją lekko na łóżko. – Jeszcze trumnę chyba ci przygotujemy.
– To co ja mam robić, hm?! Czekać bezczynnie jak umrze?!
– Spokojnie, nic jej się nie stanie. Nie zawsze magia jest rozwiązaniem. Musi odpocząć a do tego ani Flora ani ty nie możecie używać magii przez najbliższy przynajmniej tydzień – powiedziałam spokojnie jednak dziewczyna wydawała się jakby miała zaraz wybuchnąć.
– Mamy areszt domowy?!
– Nieźle to ujełaś – uśmiechnął się sarkastycznie na co Beatrix prychneła pod nosem i odwróciła od nas wzrok.
– Paranoja.
CZYTASZ
Mój Tajemniczy Żywioł / Tom 1
Fantasy~Królowa Demonów. Ona rządzi nami. Demonami. Kto ją zabije on też ginie~ [Fragment książki. Wizja Florence] Piętnastoletnia Florence Smith wiedzie normalne życie ze swoją rodziną i przyjaciółmi których bardzo kocha. Do czasu. Dzieje się coś, o czym...