48. Obiecujesz?

9 0 0
                                    

30 kwiecień (wtorek)

– Maya! Gdzie jesteś?! – krzyczeliśmy już tak dobre pół godziny i chodziliśmy po czarnym lesie. Liście były suche i obrzydliwe, a przecież mieliśmy kwiecień. Wiosnę.
Wszyscy się baliśmy, bo wszystko mogło być możliwe. Mogła wyjechać, pójść od nas na przykład do białego lasu, ale jest też najgorsza możliwość, że coś jej się stało.

– To bez sensu. Nie ma jej, wszystko jest bez sensu. Nasza magia, demony, te lasy, to wszystko. Mogliśmy teraz stękać w szkole, a zamiast tego, modlimy się o każdy głupi dzień, byśmy go przetrwali, a i tak jest stracony i do niczego – jęknełam i walnełam nogą w małe i suche drzewo, na co pękło i runego na suche liście. Łzy zaczeły mi wpływać po policzkach, ponieważ tak bardzo chciałam odnaleźć Mayę i mieć pewność, że nic jej nie jest.
Miałam ją pilnować, opiekować się, a zamiast tego, przeżyje traumę w wieku 14 lat. Miałam nie dopóścić do tego by coś się jej stało, a okazji się, że to ona będzie pierwsza w kolejce.
Usiadłam nie przejmuje się, że będe miała mokre spodnie i schowałam twarz w dłoniach. Znowu nie możemy nic zrobić. Idziemy cały czas ale bez skutku w odnalezieniu Mayi, a co jeśli ją zabili i zakopali gdzieś w ziemi?

Poczułam jak ktoś siada obok mnie a kiedy odchylalam palce, zobaczyłam, że to chłopak siedzi że mną na mokrych liściach i patrzy się przed siebie.

– My też chcemy ją za wszelką cenę znaleźć, jednak, nie zawsze musi się nam coś udawać. Mogá być śmieszne i radose chwile, ale czasami, musimy przeżyć i te smutne. Każdy z nas takie przeżył i próbujemy sobie radzić, bo mamy dla kogo. Inni, nie mają, a sobie próbują radzić, jednak są też tacy, którzy...nie dają rady. Chce ci tylko powiedzieć, że ja nie miałem nikogo. W szkole, byłem przezywany, nie miałem nikogo, a w dodatku moi właśni rodzice mieli mnie w nosie. Wyrzucili mnie, rozwiedli się, kiedyś chciałem jak nie istnieć...jednak pojawiła się Beatrix. W tym dniu...oboje mieliśmy ciężko, ale wspólnie daliśmy radę, więc jeżeli coś się stanie, a pfe pfe, że nie, to pamiętaj, że nie jesteś sama i że każdy przeżywa to samo co ty – uśmiechnął się krzywo i zaczął powoli wstawać. Otrzymał się i podał mi dłoń, którą przyjełam.
Wytarłam łzy i odwzajemniam z czasem uśmiech. Beatrix się nam przyglądała ze łzami w oczach i smutnym uśmiechem.

Szliśmy przez najbliższe 10 minut sami w ciszy, bo tego potrzebowaliśmy. Ciszy.

Po chwili Beatrix zatrzymała nas rękami i z przerażeniem patrzyła się na ziemię. Wymieniłam z Jackiem pytają czemu spojrzenia, ale kiedy popatrzyłam pod nogi, oczy znowu zaszły mi łzami. Tam była zaschnięta krew.

Boże...

Idziemy dalej może gdzieś to nas doprowadzi – stwierdziła Beatrxi, ale ja przerażona polował am głową na boki, patrząc się w tą krew na tych paskudnych liściach. Usłyszałam jak Bi wzdycha a po chwili złapała mnie za ręke. – Wiem, że nie chcesz, jak my, ale musimy to sprawdzić, okej? – zapytała na co niepewnie skinełam głową. Nie daliby mi zostać. Napewno nie tutaj. W środku lasu. Samą. Albo i z demonami.

Szłam dalej z nimi, kierując się za krwią. Wydawało by się jakby była coraz świeższa, co mnie powoli utwierdzała wiadonośc, że może nie jest za późno? Ob gdy zakamuflować nerwowo wargę i oddychałam nieregularnie. Miałam ją pilnować. A ona nam uciekła z kamieniem praktycznie porzucając się lewą do paszczy. Nie wiem co miała ona na myśli, ale może nie było to konieczne. Jeszcze w dodatku coś się z nią działo, a my nie braliśmy tego zupełnie pod uwagę. Kurde, dlaczego my zawsze musimy widzieć wszystko, kiedy akurat to tracimy. Ale ja jeszcze nie powiedziałam, że Maya umarła. Bo tak nie jest. Pewnie gdzieś chodzi i nas szuka, albo jest w naszym domku i czeka na nas?

Mój Tajemniczy Żywioł / Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz