rozdział 6

2.7K 146 9
                                    

James unikał mnie przez cały tydzień, albo to ja go unikałam. W sumie nie mieliśmy na swoje towarzystwo ochoty, więc rozmawialiśmy jak było to koniecznie. Zazwyczaj ograniczaliśmy się do ''hej'' codziennie rano i tyle. Przez ten czas zajęłam się pisaniem mojej nowej książki. Była ona oparta trochę na moim życiu, ponieważ była o dziewczynie która przez przypadek poznała gangstera, wzorowanego na Jamsie, a potem została porwana. Książka ta idealnie opisywała moje życie od czasu poznania czarnookiego. No może jest trochę podkolorowana, pościgiem z strzelaniną, ale kto doszukiwał by się różnic.

-Angel!- nagle po domu rozniósł się krzyk chłopaka- Chodź tutaj! -o co może mu chodzić? Nie wiedziałam o co ale posłusznie wstałam od mojego miejsca pracy i zeszłam na dół do chłopak.

-O co chodzi? - zapytałam

-Wychodzę, wrócę późno, nie próbuj uciekać i nie otwieraj nikomu drzwi- mówił nawet nie spoglądając na mnie i buszując w szafkach kuchennych

-Znam zasady -przewróciłam oczami, tyle razy mi to mówił, a zaraz będzie tekst o tym że od tego zależy moje życie

-Nie przewracaj na mnie oczami, od tego zależy twoje życie -a nie mówiłam?

-A może ja już mam dość takiego życia?! Nie chcę spędzić go w jakiejś dziurze, bez internetu, z tobą ignorującym mnie?! -wybuchłam, a chłopak spojrzał na mnie i przybliżył się tak że dzieliła nas tylko odległość blatu

-A może ja mam już dość ciebie i właśnie wychodzę? Co? Jak byś nie zauważyła to ja też w tym siedzę, mógłbym być teraz gdzie indziej, a nie tu z tobą ratując ci dupę, co?- powiedział patrząc mi w oczy

-A może ja tego nie chce? -zapytałam, dość odważnie

-Nic cię tu nie trzyma- powiedział i w mgnieniu oka był już przy drzwiach. Mocno nimi trzasną gdy wychodził z domu i tyle go widziałam. Czyli mogę iść, super, ale ja nawet nie wiem gdzie jestem. Może znajdę jakiś telefon, nie tracąc czasu poszłam na górę i przeszukałam jego pokój, nie krępowałam się tym ponieważ on już dwa razy przeglądał moje rzeczy czy przypadkiem nie mam ze sobą jakiejś komórki. Nie wierzył mi jak mówiłam że takowej nie posiadam. Niestety nic nie znalazłam. Nagle jak bym doznała olśnienia, przecież mam internet, tylko nie korzystałam z niego bo za bardzo się bałam. Szybko poszłam do swojego pokoju i wyciągnęłam z torebki modem USB. Podłączyłam go do laptopa i weszłam w przeglądarkę. Z ciekawości weszłam na jakąś stronę informacyjną, pierwszą informacją jaką zauważyłam była ta o moim zaginięciu. Wyznaczyli nawet nagrodę za mnie, biedna Alice, pewnie zamartwia się na śmierć. Nagle cały ekran zrobił się czarny, a po chwili na ekranie pojawiły się zielone cyfry. Przestraszyłam się wyciągnęłam modem i zamknęłam laptopa. Obejrzałam się na około tak jak by ktoś miał zobaczyć to co się przed chwilą stało, ale przecież nikogo oprócz mnie nie ma w domu. Westchnęłam głośno i zostawiając urządzenie na biurku zeszłam na dół. Trochę się przestraszyłam i usiadłam na kanapie, podciągając kolana pod brodę. Analizując całą sytuację z laptopem, stwierdziłam że nie powiem o tym Jamesowi. Siedziałam tak chyba przez kilka godzin, ponieważ zrobiło się ciemno za oknem, ale bojąc się gdzieś ruszyć, trwałam tak na tej kanapie.

Obudziło mnie trzaśnięcie drzwi, otworzyłam oczy i zauważyłam że nadal siedzę w salonie. Musiałam tutaj przysnąć, rozejrzałam się i sprawdziłam godzinę, na zegarku elektrycznym przy telewizorze, 4.30. Rozejrzałam się by zobaczyć co mnie obudziło i zobaczyłam zataczającego się Jamesa. Ledwo trzymała się na nogach, a w ręce miał do połowy pustą butelkę wódki. Wszedł głębiej do pomieszczenia i gdy tylko mnie zobaczył uśmiechną się pijacko. Z wielkim trudem podszedł do kanapy i usiadł koło mnie.

-Cześć aniołku- powiedział, a co mnie dziwiło język w cale mu się nie plątał, za to śmierdział alkoholem- Będziesz mnnie ignorować jak przez cały tydzień?

-Idę spać, ty też lepiej się połóż- powiedziałam i zamierzałam wstać sobie pójść do pokoju, ale zatrzymał mnie chłopak.

-Porozmawiaj ze mną

-Dobrze o czym chcesz rozmawiać? -zapytałam

-O tobie, o mnie- westchną

-Jak wytrzeźwiejesz to może porozmawiamy -westchnęłam i wstałam z kanapy, kiedy miałam wyminąć chłopaka, ten pociągną mnie za rękę tak że wylądowałam na jego kolanach.

-Dlaczego to robisz? -szepną

-Nie wiem o co chodzi- odpowiedziałam

-Dlaczego piszesz książki? -spojrzałam na niego niezrozumiale, z kąt on w ogóle wie że jestem pisarką- Nie rób takiej zdziwionej miny, musiałem przecież wiedzieć kogo ratuję, planowałem nawet wziąć za ciebie okup- przerwał na chwilę -Nic nie powiesz?

-Nie wiem co- westchnęłam i delikatnie poruszyłam się na jego kolanach

-Dlaczego zgodziłaś się ze mną jechać?

-Nie wiem

-Dlaczego piszesz?

-Nie wiem, po prostu gdzieś w głębi duszy, chciałbym być jak bohaterki z moich książek robić coś zakazanego, szalonego- powiedziałam, nikomu jeszcze nie mówiłam dlaczego tak naprawdę piszę. W sumie co mi szkodzi jutro nic nie będzie pamiętać.

-To dlaczego tego nie zrobisz- zapytał się i spojrzał na mnie oczami

-Za bardzo się boję- wyszeptałam

-Każdy się boi, ale czasem warto zaryzykować- westchną

-A ty kiedyś zaryzykowałeś? -spytałam, na on tylko gorzko się zaśmiał

-A żeby to raz, na przykład rzuciłem wszystko i pojechałem do ciebie ostrzegając cię, albo ukrywając cię tutaj

-Nie musiałeś- wyszeptałam

-Nie nie musiałem, ale z niewiadomych mi przyczyn chciałem- oplótł mnie ramionami i przyciągną do swojej klatki piersiowej. Trochę się spięłam, ale dopiero potem przypomniałam sobie że jest pijany i nie wie co robi.

-A ja z niewiadomych przyczyn zgodziłam się z tobą jechać- nagle poczułam że odpływam, nie mogąc dalej się temu opierać położyłam więc głowę na jego piersi i zamknęłam oczy.

***

Proszę o to kolejny, przepraszam że te pierwsze rozdziały są takie nudne, ale mam nadzieję że przetrwacie je i zostaniecie ze mną na dłużej, czekając na rozwój wydarzeń

Buziaki ;***************************************************

True StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz