Jechaliśmy już bardzo długo, byłam zmęczona, ale przez całą tą sytuację nie mogłam zmrużyć oka. Nagle zaczęliśmy skręcać, popatrzyłam przez okno i zauważyłam że zjeżdżamy na stację benzynową.
-Chcesz coś? - zapytał kiedy staną na parkingu
-Chcę iść z tobą - odpowiedziałam i wysiadłam szybko z samochodu, aby chłopak nie zdążył zabronić mi. Usłyszałam tylko westchnięcie z jego strony, a za chwilę stał już przy mnie. Jako że było już dawno po zachodzie słońca, nawet lekki wiaterek sprawił że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Chłopak nawet się na mnie nie obejrzał i wszedł do sklepu. Szybko podążyłam w jego ślady i weszłam do budynku. Kiedy tylko znalazłam się w środku, oślepiło mnie światło jarzeniówek, więc chwilę zajęło mi się przyzwyczajenie. Po chwili odzyskałam już ostrość widzenia i zobaczyłam czarnowłosego między półkami, więc podeszłam do niego.
-Jak chcesz coś do jedzenia to weź sobie- powiedział i poszedł dalej trzymając w dłoni opakowanie miętowej gumy. Wybrałam sobie jakieś ciasteczka zbożowe i butelkę soku pomarańczowego. Podeszłam do kasy gdzie stał już James i kupował sobie jeszcze kawę, położyłam swoje zakupy na ladzie i spojrzałam na chłopaka.
-Idę jeszcze do łazienki - szepnęłam i nie czekając na jego odpowiedz, skierowałam swoje kroki do drzwi z oznaczeniem toalety. Szybko załatwiłam swoje potrzeby, a kiedy wyszłam z pomieszczenia nigdzie nie zauważyłam mojego towarzysza. Stwierdziłam że jest już przy samochodzie, więc tam poszłam i miałam rację. Stał oparty o maskę swojego czarnego mustanga, ubrany pod kolor auta. Między palcami trzymał zapalonego papierosa, a przy uchu telefon. Współczuję jego rozmówcy, po minie Jamesa można było wyczytać to że jest zły. Nie chcąc mu przeszkadzać wsiadłam do samochodu. Po dłuższej chwili dołączył do mnie mocno trzaskając drzwiami.
-Coś się stało? -zapytałam
-Nie-warkną
-A daleko jeszcze?
-Tak, więc idź lepiej spać - i na tym skończyła się nasza wymiana zdań. Zjadłam ciasteczka i wypiłam sok, który sobie kupiła, a raczej James. Nie odważyłam się już więcej do niego odezwać, ale za to się zaczęłam perfidnie gapić. Szczęka chłopaka była byłam mocno zaciśnięta, tak samo jak dłonie na kierownicy. Zaplotłam nogi w kostkach i odwróciłam się tak by bez problemu widzieć czarnookiego. Moje plecy opierały się o drzwi, a oczy skanowały wysportowaną sylwetkę, odzianą w czarną koszulkę. Nagle James spojrzał w moim kierunku i uśmiechną się pod nosem.
-Patrz na drogę - upomniałam go
-Nie ufasz mi? - zapytał z chrypką w głosie
-Sama nie wiem -przyznałam i taka była prawda.
-Musisz mi zaufać, jeśli chcesz żyć- powiedział ponuro.
-To chyba nie mam wyboru - zaśmiałam się - Dlaczego to robisz? -Byłam naprawdę ciekawa jego odpowiedzi, ale zastałam tylko ciszę. Postanowiłam już o nic nie pytać, jak nie chce mówić, to nie.
-Jestem zabójcą - zaczął cicho - ale zabijam tylko tych którzy na to zasłużyli, a nie osoby które przez ich ciekawość znalazły się w niewłaściwym miejscu
-A kto twoim zdaniem zasługuje na śmierć?
-Gwałciciele, porywacze, złodzieje, oszuści - wymieniał
-Moim zdaniem tylko Bóg może decydować kto ma żyć, a kto nie
-Idź spać, naprawdę będziemy jechać jeszcze długo - spojrzał na mnie wzrokiem który nie znosił sprzeciwu.
-Spróbuję - zgodziłam się i zwinęłam się w kłębek na siedzeniu. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
________

CZYTASZ
True Story
RomanceKażda z dziewcząt marzy o swoim księciu z bajki, układa sobie w głowie scenariusze jakie mogą się zdarzyć kiedy z nim będzie. Ja to wszystko spisuję zarabiając tak na życie. Przez całe dnie marzę o niegrzecznych chłopcach i wcielam się w postacie ró...