rozdział 8

2.6K 136 2
                                    

James był bardzo zły na mnie, lecz nie krzyczał, przyjął tą wiadomość z dziwnym spokojem. Mam wrażenie że trochę się na mnie zawiódł.

-Wytrzymaj jeszcze chwilę- powiedział miękko gdy tylko ja westchnęłam głośnej- już jesteśmy- szepną i gdy tylko zaparkował, niemal wybiegł z samochodu. Otworzył drzwi od mojej strony i wziął mnie na ręce, uważając na ranę. Nakazał mi mocno uciskać i szybkim krokiem ruszył w stronę domu. Nie był to za duży budynek, lecz z zewnątrz wyglądał uroczo. Otoczony był wysokim murem, który tworzyły ciasno posadzone tuje. Chłopak zaczął kopać w drewnianą powłokę by ktoś mu otworzył i tak się stało. W futrynie stanął wysoki mężczyzna, ciemny blondyn. Więcej nie dostrzegłam, ponieważ moje oczy zaszły mgłą.

-O kurwa- powiedział tylko blondyn i wpuścił nas do środka. Od razu zostałam położona na kanapie, a nowo poznany chłopak przyniósł apteczkę- Zdejmij jej koszulkę, trzeba zaszyć jej ranę- mówił do Jamesa który cały czas był przy mnie. Zrobił to o co prosił chłopak i przycisnął do mojego boku gazę. Na chwilę odchylił opatrunek, który zdążył już nasiąknąć krwią, by sprawdzić czy rana jest głęboka.

-Masz szczęście pocisk tylko cię drasnął i nie masz kulki w płucach -przebiegł palcami po moim brzuchu i zawiesił wzrok na chwilę w okolicach moich piersi, okrytych w czarny koronkowy stanik. Miałam lekko zamglone oczy, a uszy wydawały się zatkane, lecz cały czas zostawałam przytomna.

-Odsuń się zaszyję jej to -powiedział nieznajomy i położył dłoń na ramieniu Jamesa

-Ja to zrobię- odpowiedział tylko i wyrwał mu igłę, którą sobie przygotował nieznajomy

-Dobra ja będę w kuchni, w końcu nie robisz tego pierwszy raz -podniósł ręce w geście kapitulacji i wycofał się

-Dobra aniele, musisz zostań przytomna, najlepiej rozmawiaj ze mną

-Dobrze

-Więc zaczynamy- szepnął, a w tedy poczułam uszczypnięcie w okolicach rany- mów do mnie aniele

-Aniele? -zapytałam

-Masz na imię Angel, czyli anioł, prawda?

-Tak, ale jeszcze nikt tak do mnie nie mówił- zmieszałam się

-Opowiedz mi o sobie- poprosił, pewnie i tak nie będzie mnie słuchał, ale chce wiedzieć czy jeszcze kontaktuje

-Wychowałam się w małym miasteczku, miałam jedną przyjaciółkę. Nie chodziłam na imprezy, zawsze wybierałam książki. Uczyłam się bardzo dobrze i kiedy skończyłam liceum wyprowadziłam się wraz z Alice do miasta. Pracowałam jako sekretarka i któregoś dnia zadzwonili do mnie z wydawnictwa. Okazało się że przyjaciółka zrobiła mi niespodziankę i zaniosła im moje wypociny, które od zawsze spisywałam w grubym zeszycie. Podpisaliśmy umowę i tak oto zaczęła się moja kariera.

-Już skończone- powiedział zakleił jeszcze świeże szwy- Może zostać blizna- dodał jeszcze podając mi tabletki przeciwbólowe. Łyknęłam proszek, popijając wodą. 

-Dziękuję- szepnęłam i usiadłam na kanapie. Chłopak westchnął głośno i zaproponował mi żebym się przebrała. Zaprowadził mnie na górę, dał ciemne bokserki i dużą, białą koszulkę. Jako że opatrunek był wodoodporny poszłam wziąć prysznic. Szybko umyłam całe ciało i wróciłam do Jamesa, który czekał na mnie rozłożony na wielkim łóżku.

-Zostaniemy tu puki nie znajdziemy lepszej kryjówki -powiedział ilustrując mnie tymi swoimi czarnymi oczami. Ten wzrok sprawiał że robiłam się mniej odważna i czułam się tak inaczej- Chodź zejdziemy coś zjeść -wstał i skierował się do drzwi prowadzących na korytarz, otworzył je na roścież i gestem ręki nakazał wyjść -Tak przy okazji ładnie ci w moich ubraniach- szepnął kiedy miałam

-A nie są one tego chłopaka z dołu? -zapytałam się schodząc po schodach. Nie widziałam już jak jego oczy wpatrują się we mnie, dlatego cała odwaga wróciła

-Nie, mieszkałem tu zanim cię uratowałem i wyjechałem z tobą się ukrywać

-Acha- zaczęłam analizować informację. Jak tu mieszkał zanim wyjechał to znaczy że możemy być w mieście, albo przynajmniej na obrzeżach. W drodze do kuchni rozmyślałam o ucieczce, lecz nie za bardzo wiedziałam czy chcę to zrobić. W czasie naszych cichych dni zaczęłam nawet myśleć o tym że to jest zwykłe porwanie, a nie próba ochrony mnie przed jakimś bossem z mafii.

-O witaj wyglądasz już o niebo lepiej, jestem Lucas, Luke, a laseczki mówią do mnie Lu- przedstawił się całując wierzch mojej dłoni. 

-Angel- odpowiedziałam niepewnie

-Dobra koniec tego przedstawienia -uratował mnie James, który przy okazji jak mijał blondyna szturchnął go tak że chłopak zachwiał się -Na co masz ochotę? -zapytał stojąc do mnie tyłem, przeglądając zawartość lodówki

-Jestem tak głodna że zjem nawet resztki -zaśmiałam się nerwowo gdy mój żołądek dał o sobie znać i głośno zaburczał

-Raczej się nie najesz słońce, bo nie spodziewałem się gości i nie zrobiłem zakupów- powiedział Lukas

-Ma racje -dodał czarnowłosy zatrzaskując przy tym drzwi lodówki -Idziesz na zakupy -oznajmił i skierował się do salonu

-Muszę? -zaczął marudzić blondyn

- Proszę -zrobiłam w jego stronę maślane oczy -głodna jestem

-No dobra -westchnął nowy znajomy -wrócę za pół godziny -dodał jeszcze i zabrał kluczyki ze stołu. Potem usłyszałam tylko trzask drzwi frontowych. Poszłam do salonu, gdzie na kanapie siedział James w jego ręku spoczywał pilot od telewizora, a jego czarne oczy skanowały ekran. Przysiadłam obok niego i zainteresowałam się filmem który aktualnie leciał.

-Wdaje mi się że ...Lu cię polubił -powiedział, a w jego głosie nie było nawet krzty wesołości

-Chyba tak- powiedziałam niepewnie, a on prychnął pod nosem

-To sobie na niego czekaj- rzucił pilota i szybkim krokiem wyszedł z pokoju. Jestem ciekawa co go ugryzło. Nie miałam czasu długo się nad tym zastanawiać, ponieważ do domu wrócił Luke z pełnymi torbami.

-Pomoże mi ktoś? -zapytał od wejścia, od razu wstałam i poszłam pomóc chłopakowi- To co dzisiaj ugotujemy? -odezwał się tylko kiedy dotarliśmy do kuchni i położyliśmy zakupy na kuchennym blacie.

-A co ty tam kupiłeś? -zabrałam się za rozpakowywanie siatek

-Kupiłem wszystko co stało na półce -stwierdził i zabrał się za pomoc mi -A tak przy okazji to gdzie jest James?

-Poszedł na górę i tyle go widziałam -powiedziałam i zaczęłam rozmyślać o ty co można ugotować -Zróbmy zapiekanki -zaproponowałam

-No dobra- zgodził się, a ja zaczęłam wyciągać potrzebne składniki. W czasie przygotowań głośno się śmialiśmy i przy okazji dowiedzieliśmy się o sobie kilku ciekawych rzeczy. Nie przeszkadzał mi nawet fakt że przez cały czas rzucał jakieś drętwe teksty na podryw.

-Dobra skończ już z tym nie szukam chłopaka, a te teksty mnie śmieszą -wydukałam między napadami śmiechu -W ogóle czy jakaś dziewczyna poleciała na twoje żarciki? -zapytałam, wstawiając przy okazji zapiekankę do piekarnika

-Tak- spojrzałam na niego zdziwiona- zazwyczaj są zalane w trzy dupy, ale mi to nie przeszkadza- i znowu po pomieszczeniu rozniósł się nasz donośny śmiech

-Dobra skończyliście już, bo jestem głodny- do kuchni wkroczył James, a jego mina wyrażała niezadowolenie

-Za chwilę będzie jedzenie -powiedziałam i przestałam się uśmiechać, ponieważ od kąt pojawił się czarnowłosy w pomieszczeniu nastała niemal przytłaczająca atmosfera

-To dobrze -James usiadł przy stole i zaczął skanować całe pomieszczenie

-Więc stary opowiadaj jak to się stało że was znaleźli? -zapytał Luke siadając na przeciwko ciemnookiego

-Namierzyli nas przez łącze internetowe -powiedział i dając tajny znak Lukowi, którego miałam nie widzieć po tym wycofali się do salonu.

True StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz