Nic mnie już chyba w życiu nie zaskoczy. Przynajmniej nie kiedy będę miała przy sobie Jamesa, z nim mogę przetrwać wszystko, już nic nie będzie w stanie mnie zniszczyć.
Chyba że on.
Mimo wszytko, każdy z nas układa swoją własną historię. Możemy ją pisać sami i nie zważać na innych, czerpać natchnienie ze świata lub po prostu na całego pogłębić się w naszej wyobraźni. Wiem jedno jeśli pozwolimy by to ktoś inny pisał ją za nas, to marzenia jakie snujemy nigdy się nie spełnią. Po prostu nie ma na to nawet cienia szansy.
Leżę w ramionach mężczyzny, który w życiu dużo już widział, który miał różne doświadczenia. Nie zawsze dobre, zresztą nikt nie ma do końca cukierkowego życia. Tylko tyle że on po prostu miał trochę ciężej i więcej zła w swoim krótkim żywocie niż przeciętny człowiek. Ale gdyby trzymał się statystyk byłby nudny.
Obejmował mnie mocno, ale nie przeszkadzało mi to, też stęskniłam się za jego ciepłem. Bezwstydnie przyglądałam się jego twarzy i nie tylko. Skanowałam każdy skrawek jego ciała, czysta perfekcja.
Myślami przeniosłam się daleko w przyszłość, bardzo dalekiej. Do krainy gdzie ja i James budzimy się koło siebie dzień w dzień, gdzie nie obchodzi nas już nic. Słońce wschodzi i oświetla naszą sypialnię, a na korytarzu słychać stukot małych stópek. Tak chciałabym tego, normalnego życia. Pięknego, białego domku na przedmieściach i małych szkrabów, najlepiej dwójkę, chłopca i dziewczynkę.
-Kocham cię -delikatnie, by nie obudzić ciemnowłosego, cmoknęłam go w policzek i powoli próbowałam uwolnić się z ucisku. Niestety nie jestem jak ninja i obudziłam przy tym Jamesa.
-Co się dzieje? -pyta niemrawo, jeszcze zaspanym głosem
-Chcę wstać
-A tak, tak, ja zresztą i tak muszę już iść.
-Co? Nie rozumiem, gdzie musisz iść? -w mojej głowie zaczęły powstawać czarne scenariusze
-Tam gdzie nie możesz iść ze mną- powiedział spokojnie i nawet na mnie nie spoglądając zaczął zbierać swoje rzeczy z podłogi.
-James? -mój głos drżał, czułam się jak zagubione dziecko, które nie rozumiało co się dzieje. W pewnym sensie, jeszcze jestem takim małym człowieczkiem któremu pokazuje się świat. Właśnie to zrobił ten niebezpieczny mężczyzna, pokazał mi co znajduję się poza moją kołyską.
-Tak? -popatrzyła na mnie, a jego oczy wydały się puste i obce
-Znowu to robisz -on dobrze wiedział o co mi chodzi, znowu mnie zostawiał, znowu będziemy cierpieć, ale nie mam pewności czy znowu się zobaczymy
-Ale teraz jest inaczej...
-Wytłumacz mi - błagałam. Wstałam z łóżka, zakrywając swoje nagie ciało pościelą, mocno zaciskając swoje pięści na materiale, tak jak bym trzymała w nich swoje emocje i nie pozwalała na pokazanie ich mężczyźnie przede mną. Chciałam swoim obojętnym wyrazem twarzy, jakie i on założył, pokazać że też jestem silna.
-Ja się nie zmienię, nie dam rady żyć w klatce, będę nieszczęśliwy. Poza tym wpadłem już w takie gówno, że nawet jak bym chciał to nie dam rady się z tego wywinąć. Zrozum zawsze już będę na celowniku, zawsze będę musiał być ostrożny, a w tedy to ty byłabyś nieszczęśliwa.
-Po tym wszystkim masz czelność mówić takie rzeczy? -widząc że zamierza odpowiedzieć na moje pytanie, na które tak na prawdę nie chcę znać odpowiedzi, przerywam mu- Wszystko co nas kiedyś łączyło... przynajmniej wydawało mi się że takie coś było, zniknęło.
CZYTASZ
True Story
RomanceKażda z dziewcząt marzy o swoim księciu z bajki, układa sobie w głowie scenariusze jakie mogą się zdarzyć kiedy z nim będzie. Ja to wszystko spisuję zarabiając tak na życie. Przez całe dnie marzę o niegrzecznych chłopcach i wcielam się w postacie ró...