-Hej -blondyn niepewnie wszedł do mojego pokoju zastając mnie zwiniętą na środku łóżka. Nie chciałam by mnie opuszczał, nie chciałam by wyjeżdżał. Jestem egoistką, ale jedyne co z tym zrobię to powiem trudno i pogodzę się z tym.
-Tak? -zapytałam cicho
-Chciałem się pożegnać -odwróciłam się do niego plecami dając mu tym samym znać że nie chce z nim rozmawiać.-Słońce, proszę nie utrudniaj tego -chłopak westchną głośno.
-Co ty chcesz osiągnąć przez tą rozmowę, że tak na prawdę mam się cieszyć? Nawet nie zaczynaj- powiedziałam nawet się do niego nie odwracając.
-Przepraszam, ale mi też jest ciężko. Jak bym mógłbym to bym został...
-To on kazał ci wyjechać? -zapytałam wprost i tym razem przekręciłam się by patrzeć w niebieskie tęczówki chłopaka, lecz nie było dane mi ich zobaczyć ponieważ od razu opadły w dół. -Nie musisz odpowiadać, już wiem. -Jego milczenie było potwierdzeniem moich przypuszczeń
-No to... do zobaczenia? -zapytał nieśmiało Luke
-Do zobaczenia -podniosłam swoje ciało i usiadłam obok chłopaka. Luke od razu wziął mnie w swoje ramiona i mocno przycisną do swojej piersi. -Musisz?
-Muszę.- usłyszałam tylko.
Nie wiem ile tak trwaliśmy w takim uścisku, ale wiem że na pewno było mi przyjemnie. Chciałam by na jego miejscu był ktoś inny, lecz wiedziałam że tak być nie może.
-Proszę obiecaj mi coś- chłopak odsuną mnie lekko i spojrzał w moje szare tęczówki- Nie załamiesz się i pójdziesz dalej.
-Okej -przytaknęłam niechętnie -Idź już bo jeszcze chwila i cię nie puszczę. -chciałam się zaśmiać, ale nie wyszło. Z moich oczu popłynęły pierwsze łzy i nie umiałam ich już zatrzymać. Chłopak uniósł dłoń i delikatnie starł słone kropelki z moich policzków.
-Do zobaczenia -szepną i nie czekając już na moją odpowiedź po prostu wstał. Spojrzałam w jego kierunku, lecz zobaczyłam już tylko skrawek jego czarnej bluzy znikającej za drzwiami. W tym momencie wszystko runęło, łzy lały się już strumieniami, a moje ciało przejęły drgawki. Nie mogłam się uspokoić.
Leżałam na łóżku już od dobrej godziny, mój oddech już się uspokoił, a łzy wyczerpały się. Nie miałam ochoty na nic, nawet na zmienienie pozycji, chodź od dobrych dziesięciu minut nie czułam swojej ręki.
Nie miałam siły na nic, nawet na myślenie. Czułam się tak jakbym przebiegła maraton.
-Słoneczko?- nagle w pokoju pojawiła się Alison -Przyniosłam lody- niepewnie weszła do środka -pamiętasz zawsze jadłyśmy te o smaku gumy balonowej, gdy byłyśmy smutne. -usiadła obok mnie i pomachała dwoma łyżeczkami przed moim nosem.
-Pamiętam- szepnęłam, mój głos był lekko zachrypnięty przez płacz.
-To co? Zjadamy całe pudło i idziemy na zakupy? -zapytała
-Dlaczego nie? -w sumie nie miałam już nic do stracenia, a jeśli Alison chce naprawić naszą przyjaźń to chyba mogę dać jej szansę. Podniosłam się do pozycji siedzącej i odebrałam od blondynki jedną łyżeczkę. Na jej twarzy od razu pojawił się dawny uśmiech, na co również odpowiedziałam jej tym samym.
Nie wierzyłam że kiedyś jeszcze będę z nią rozmawiać tak jak kiedyś, a jednak. Po niezręcznej chwili ciszy, zaczęłyśmy wspominać dawne czasy. Od dawna nie wymieniłyśmy aż tylu słów, co dziwniejsze nie podejrzewałam nawet, że dzisiaj na mojej twarzy zawita uśmiech.
![](https://img.wattpad.com/cover/38300333-288-k769829.jpg)
CZYTASZ
True Story
RomanceKażda z dziewcząt marzy o swoim księciu z bajki, układa sobie w głowie scenariusze jakie mogą się zdarzyć kiedy z nim będzie. Ja to wszystko spisuję zarabiając tak na życie. Przez całe dnie marzę o niegrzecznych chłopcach i wcielam się w postacie ró...