Po rozmowie chłopaków w salonie nastała dziwna cisza i nikt nie odważyła się jej przerwać. W ciszy zjedliśmy przygotowany posiłek i rozeszliśmy się do pokojów. Ja oczywiście podążyłam za Jamesem. Stanęłam w drzwiach pokoju gdzie wcześniej byłam i patrzyłam na chłopaka. Ten zaś wydawał się nie zwracać na mnie uwagi, zdjął koszulkę zostając w samych dresach. Skanowałam jego nagą klatkę piersiową, a umięśnione V znikające w spodniach na zawsze wyryło obraz w mojej pamięci.
Następnie chłopak położył się do łóżka i nakrył kołdrą.-Będziesz tak stała? -zapytał, ponieważ nadal stałam w miejscu- Kładź się spać albo możesz pójść jeszcze do Lukusia
-O co ci chodzi co? -zapytałam, od kąt poznałam Luka, James dziwnie się zachowuje, cały czas się złości i obraża.
-Po prostu daje ci wybór, możesz iść spać lub zejść na dół do Luka- powiedział twardo. To tak jak bym miała wybierać między nim, a jego przyjacielem.
-Idę spać- powiedziałam twardo
-Zapraszam -chłopak podniósł kołdrę zapraszając mnie do siebie. O nie tak to nie będziemy się bawić. Podeszłam do łóżka i zabrałam jedną poduszkę oraz koc -Co robisz? -zapytał zdziwiony James
-Idę spać. Ile trzeba ci to powtarzać? -przeniosłam wszystko na kanapę stojącą w rogu pokoju. Już samo patrzenie na nią przyprawia mnie o ból karku, ale nie zamierzam ustąpić i dać mu satysfakcji. Położyłam się na niewygodnym meblu i przykryłam kocem.
-Jak chcesz- mrukną jeszcze czarnooki i odwrócił się. Zamknęłam oczy i dałam ponieść się mojej wyobraźni do nieznanych mi krain.
Słońce oświetlało moją twarz, przekręciłam się na bok, by uchronić oczy od promieni. Jednak po chwili podniosłam ociężałe powieki do góry. Promienie wdzierały się do pokoju przez lekko zabrudzone szyby balkonowe. Rozejrzałam się i stwierdziłam że nie leżę już na niewygodnej kanapie w rogu pokoju, lecz w łóżku. Jednak miejsce bok mnie było pusta to znaczy że James musiał już wstać. Z niechęcią robię to samo i idę do łazienki, w lustrze obrzucam się wzrokiem. Moje niebieskie oczy wyglądają na zmęczone, co jest podkreślone wielkimi sińcami, a długie brązowe loki sterczą na wszystkie strony. Ochlapuję twarz zimną wodą, a włosy próbuje przyklepać. Załatwiam jeszcze swoje potrzeby i postanawiam zejść na dół do chłopaków.
Już kiedy idę po schodach do moich uszu docierają odgłosy głośnej rozmowy, a raczej krzyków. Niestety nic nie słyszę, przez zagłuszającą muzykę. Niepewnie wchodzę do salonu i zamieram na chwilę. Luke stoi na środku i śpiewa do butelki z jogurtem pitnym. Uśmiecham się szeroko, a potem spoglądam na Jamesa, siedzi na kanapie i gapi się w telefon. Blondyn próbuje zwrócić na siebie jego uwagę, nadal śpiewa wraz z wokalistą, którego głos sączy się z głośników. Dom niemal się trzęsie na bit szybkiego rockowego kawałka. Nagle Luke zaczyna wymyślać własny tekst, zwracając się do czarnowłosego chłopaka.
-Proszę cięęęę- nachyla się nad przyjacielem, a ten unosi na niego wzrok- wypij ten jogurt, bo się juro popsuje- ryczy na cały głos, ja nadal stoję w przejściu i powstrzymując śmiech, przyglądam się całej scenie -Ja go nie lubię, a jutro się popsuje -Luke kończy swój występ na zaskakująco wysokich tonach. Muzyka ucicha wraz z nim, a ja nie mogąc się powstrzymać zaczynam klaskać. Lekko zdezorientowany blondynek odwraca się w moją stronę i kłania się nisko. Ma chyba na twarzy takiego samego wielkiego banana jak ja, aż czuję jak mięśnie mojej twarzy pracują. Już dawno tak szeroko się nie uśmiechałam. James obraca na nas tymi swoimi czarnymi oczami i prycha lekko pod nosem.
-Przepraszam, nie chciałem cię obudzić -zaczyna Luke -Chodź zjesz śniadanie -podchodzi do mnie i nie dając nawet na powiedzenie tego, że to nie przez niego podniosłam się z łóżka, zaciąga mnie do kuchni. Sadza na wysokim stołku i odwraca się do mnie z otwartymi ramionami.
![](https://img.wattpad.com/cover/38300333-288-k769829.jpg)
CZYTASZ
True Story
RomanceKażda z dziewcząt marzy o swoim księciu z bajki, układa sobie w głowie scenariusze jakie mogą się zdarzyć kiedy z nim będzie. Ja to wszystko spisuję zarabiając tak na życie. Przez całe dnie marzę o niegrzecznych chłopcach i wcielam się w postacie ró...