rozdział 28

1.8K 97 6
                                        

Rozbiłam to o co prosił mnie Luke. Siedziałam grzecznie na w pokoju przesłuchań i w sumie to tylko tyle, poza oddychaniem, oczywiście. Na przeciwko mnie siedział zdenerwowany policjant, był to młody funkcjonariusz o pociągłych rysach twarzy i z blond kosmykami opadającymi na czoło. Po raz kolejny zadawał to samo pytanie, oczekując odpowiedzi. Lecz powinien już dawno się poddać, tak jak jego starszy partner, komisarz Reklej.

-Musisz nam powiedzieć co się wydarzyło. Co ci zrobił? Dlaczego pojawił się w twoim domu? Czy to on cię porwał miesiąc temu? -mężczyzna mówił wolno, akcentując każdy wyraz. Dokładnie tak jak by mówił do dziecka.

-Roy -nagle drzwi otworzyły się, a za nich wyszedł komisarz- Daj już jej spokój, nic raczej nam nie powie. Dajmy jej chwilę wytchnienia. -zwrócił się do młodszego policjanta -Chodź na korytarzu czeka ktoś kto mówi że cię zna -tym razem powiedział do mnie.

Miałam już dość małego i ciemnego pomieszczenia, które przyprawiało mnie dreszcze. Tak więc bez żadnych dodatkowych zachęceń, wstałam i wyszłam. Mijając komisarza zostałam obdarzona ciekawym spojrzeniem, a ja nawet domyślałam się dlaczego. Moim tajemniczym gościem, który wiedział gdzie mnie szukać, był oczywiście Luke.

-Nareszcie -mruknęłam tylko kiedy dostrzegłam go na korytarzu i od razu rzuciłam mu się w ramiona.

-Już jestem, spokojnie -wyszeptał mi do ucha, kiedy trwaliśmy w ucisku. Kiedy odsunęłam się od chłopka zilustrowałam go całego i szczerze nie zdziwiłam się dlaczego komisarz obdarzył mnie takim spojrzeniem. Ciężkie buty motocyklowe, podarte jeansy, skóra i roztrzepane włosy, to cały on.

-Chodź -pociągną mnie za rękę w stronę wyjścia- Spokojnie komisarzu, Angel potrzebuje trochę świeżego powietrza.- krzykną jeszcze tylko przez ramię do Rekleja, który przypatrywał się nam z drugiego końca korytarza.

-Okej trzeba ustalić jakieś zeznania -powiedział do mnie kiedy tylko znaleźliśmy się przed budynkiem. -Tylko musi być realistyczny -zaśmiał się

-Czy ty uważasz to za jakieś żarty? James siedzi w więzieniu. -moje nerwy puściły, a ton nabrał miana krzyku.

-Spokojnie, wiem że to nie żarty- zaczął chłopak, ale ja oczywiście musiałam powiedzieć swoje i mu przerwać.

 - To rusz tą swoja mózgownicą i go wyciągnij.

-Nic nie wymyślę w stresie... A nie czekaj mam plan... -blondyn zawiesił się na chwilę.

-To powiedz -poprosiłam

-Więc zrobimy to tak, powiesz prawdę -uśmiechną się dumny z siebie jak by co najmniej odkrył Amerykę. 

-Odbiło ci, właśnie przez tą całą prawdę już nigdy nie będzie wolny...

-Spokojnie- przerwał mi- powiesz mi tylko to co my chcemy żeby wiedzieli, a kiedy zapytają się o to Jamesa, to pomyśli że wyznałaś prawdę i się do tego przyzna

-To co mam im powiedzieć? 

-Zaczniesz od tego...

______________________

- ...spędziliśmy ze sobą bardzo miłe chwile. Nie chciałam by ktoś się o tym dowiedział ponieważ, James miał trudną przeszłość. -zakończyłam opowiadać komisarzowi o całej tej historii z ''porwaniem''. Powiedziałam prawdę, ale tylko te szczegóły które Luke uznał za mało ważne, aby wnieść jakieś oskarżenia wobec czarnookiego. 

-A pieniądze? -zapytał się starszy policjant 

-Mieszkaliśmy w drogich hotelach, chodziliśmy do kasyna i nie ograniczaliśmy się, przez co narobiliśmy sobie trochę długów. -na to pytanie też miałam już gotową odpowiedź. -Mogłabym się z nim zobaczyć?

True StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz