W skrócie: Kto kogo, miejsce akcji i czy
były z tego powodu dymy🤣🤍 Nemeczek:
Boka.
Przypadkiem rozwiązała Ci się sukienka z tyłu, a byliście akurat na Placu. Erno zaproponował, że pomoże ją zawiązać, tylko żebyś poszła z nim za sągi.Niestety, tak ciasno zasznurował Ci sukienkę, że nie mogłaś oddychać.
— Erno, nie tak mocno! — zaprotestowałaś, i na te słowa wpadł Boka, którego bardzo zainteresowało, po co idziecie za sągi.Gdy okazało się, że to tylko nieporozumienie, i Erno pomagał ci tylko wiązać sukienkę, nawet on się zaśmiał😃
🧡 Boka:
Czonakosz.
Tego dnia byliście tam sami, kiedy Boka o coś Cię poprosił i zabrał do jednej z budek.
Jak się okazało, chodziło mu o opatrzenie mu drobnej rany na plecach, w czym mu pomogłaś.Gdy miał już ubierać koszulę, przyciągnął Cię i pocałował, by zwyczajnie podziękować, gdy nagle do środka wparował Czonakosz.
— Uuuu, generale, w takiej sytuacji się dokładnie zamyka drzwi! — wydarł się tak, że zlecieli się inni, którzy z nim też przyszli na Plac i się głupio uśmiechali, przez co byłaś zawstydzona.
Boka się na nich wściekł i przywołał od razu do porządku:
— Nie wiem, co insynuujecie, Y/N mnie tylko opatrywała! Miała to zrobić na dworze? Już ja wam wybiję z głowy głupie myśli! BACZNOŚĆ! A teraz
raz - dwa, dziesięć pompek, a potem sprint do fortec! Macie je przejść w dwie minuty, ten kto tego nie zrobi, zostanie zdegradowany!
A ty, Czonakosz, masz zakaz gwizdania na tydzień i rekwiruję cały zapas tabaki!💙 Czele:
Jego mama.
Siedieliście sobie na werandzie, kiedy nagle poczułaś, że coś chodzi Ci po nogach.
— Aaaa, mrówki! — pisnęłaś i Czele poprosił, byś położyła się na ławce, a on je z Ciebie zdejmie.Było ich tylko kilka, ale jedna zawędrowała aż za kolano i chłopak chcąc nie chcąc, musiał sięgnąć bardziej pod sukienkę.
Wtem zjawiła się jego matka, z dwiema filiżankami herbaty.— Jezus, Maria, co wy tu wyprawiacie, jak wam nie wstyd...
— Mamo, to nie tak jak myślisz. Y/N oblazły mrówki i pomogłem jej je usunąć, ponieważ się ich boi — wytłumaczył spokojnie elegant.m a Ty przytaknęłaś.
— Ach, no chyba że tak. Wobec czego zapraszam lepiej do środka na herbatę :)💛 Gereb:
Feri Acz.
Tego dnia zabrał Cię do Ogrodu Botanicznego, wypatrzył tam baaardzo romantyczne miejsce.
Tobie tak przypadło do gustu, że rzuciłaś mu się na szyję, ale że wyszło to znienacka, wskutek czego wylądowałaś na nim i zapiszczałaś, gdy się przewróciliście.
Tak zastał was Feri.
— O ty zdrajco jeden, śmiesz nadal tu przychodzić? I jakim cudem znalazłeś takie fajne miejsce? Muszę sam... No! Masz szczęście, że jesteś z dziewczyną, bo bym cię zaraz wrzucił do wody! XD💚 Czonakosz:
Twoja babcia.
Gdy byliście u niej w odwiedzinach, zaczęliście się wygłupiać i wymyśliliście zabawę że Ty uciekasz a on goni i jak Cię złapie to będzie łaskotać.
Ganiał za Tobą po całym domu, aż wreszcie, gdy chciałaś uciec po łóżku w jednym z pokoi, złapał Cię i po chwili piszczałaś i śmiałaś się jak szalona.
— Przestań tabaczniku, nie lubię łaskotek!Babcia była zaniepokojona tymi piskami i zajrzała do pokoju.
— Dzieci, co tu się dzieje, czy wy nie jesteście przypadkiem za młodzi?
— Babciu, on mnie tylko łaskocze, taka zabawa! — powiedziałaś cała czerwona na twarzy, a Czonakosz zaczął się tłumaczyć jak szalony.Na szczęście wam uwierzyła, i kazała zejść na dół, bo właśnie upiekła pyszną szarlotkę, na co on od razu poderwał się z miejsca :)
💜 Barabasz:
Profesor Rac.Tego dnia wpadł na pomysł, że pokaże Ci klasę do biologii, bo mają tam fajne eksponaty.
Było już po lekcjach, ale włamaliście się do szkoły a potem do tej sali. Barabasz pokazywał jakieś tablice z anatomii, układy krwionośne i te sprawy, a na koniec zdjął płachtę przykrywajcą kościotrupa.
Wystraszyłaś się i złapałaś się go tak, że wylądowaliście na ławce.
Niestety, na to wszedł jego nauczyciel, który po sprawdzeniu kartkówek postanowił jeszcze posprawdzać klasy.— A co wy tu robicie? Już dawno po dzwonku! I co dziewczyna robi w szkole dla chłopców? Co to ma znaczyć?!
— Sam mnie pan zostawił w kozie, a mama przysłała po mnie moją kuzynkę. Znalazła mnie w tej klasie i wystraszyła się kościotrupa... — trzeba przyznać, że rozegrał to bardzo dobrze :)— A, no tak, przypominam sobie, dałem szlaban tobie i Kolnayowi, a on zdaje się uciekł tak? Jutro będzie pytany! A tymczasem zmiatać mi do domu na obiad...
❤🖤 Młodszy z braci Pastorów:
Jego brat.
Gdy byłaś u niego w domu, graliście w chowanego.
Ty postanowiłaś się schować w szafie u niego w pokoju, a on szukał Cię po całym domu XDNa nieszczęście, znalazł cię jego starszy brat, który chciał akurat coś pożyczyć.
— Hej, nie masz nic przeciwko, jak wezmę tę czarną marynarkę?! — wydarł się i bez pozwolenia otworzył szafę.— Oooo, takie rzeczy to ja rozumiem, sam się parę razy ukrywam w szafie u mojej dziewczyny!
— Ale my tylko gramy w chowanego — starałaś mu się to wytłumaczyć.
— Ta, w chowanego. Zaraz zawołam tu tego debila, tylko pamiętajcie, żeby zamykać drzwi, to nie będzie trzeba włazić do szafy. Spokojnie, nic nikomu nie powiem...Zaraz wyszedł, a Ty postanowiłaś pogadać ze swoim chłopakiem, by wyjaśnił swojemu bratu, jak było naprawdę 😆
🖤❤ Starszy z braci Pastorów:
Jakaś mohera.
Spacerowaliście sobie po Ogrodzie Botanicznym, przytuleni i co jakiś czas się całowaliście, gdy nikogo na horyzoncie nie było.
A przynajmniej tak wam się wydawało, bo przyuważyła was jakaś mohera, i was śledziła, coś tam mamrocząc sobie pod nosem, że rozpusta w biały dzień, i jak można chodzić bez przyzwoitki...
Weszliście do szklarni, ona za wami, czając się po posadzonych tam gęstych roślinach niczym austriacki szpiegXD
— Ale tu ładnie i nikogo nie ma — powiedziałaś i rzuciłaś mu się w ramiona, gdy nagle...
Plusk! Mohera wpadła do tego samego basenu z zimną wodą co kiedyś Nemeczek.
— Jezus, Maria topię się, ratunku!
Oderwaliście się od siebie natychmiast, i podeszliście do niej.— Wyłaź, pszepani, to tylko niewielki basen — Pastor podawał jej rękę.
— Odejdź ode mnie, nieczysty szatanie, do spowiedzi lepiej idźcie, takie obściskiwania przed ślubem, kto to widział!
— A nie wiecie, pani, że podglądanie to grzech? No i kara jest natychmiastowa, jak kąpiel w zimnej wodzie...❤ Feri Acz:
Członkowie Czerwonych Koszul.
Tego wieczora zorganizował dla Ciebie randkę na wyspie, mówiąc, że dziś nie ma zebrania, więc na pewno będziecie sami. Był koc, lampiony, przekąski i wino :)
Razem wspaniale spędzaliście czas, aż nagle Feri zaczął Cię obsypywać pocałunkami, i oboje położyliście się na kocu.
Aż tu nagle na wyspę wmaszerowała spora ekipa chłopaków.
— Feri, gdzie jesteś? Wiemy że to ty, bo palą się latarnie!
Podeszli bliżej i was zobaczyli.
— Uuuu, kapitanie, czy my w czymś nie przeszkadzamy?
Kto wybierzesz na chrzestnego w razie czego?Feri zrobił się czerwony jak jego koszula, i zdenerwowany zaczął wrzeszczeć:
— Wynocha mi stąd głąby, nie wiecie, że dziś miało nie być zebrania? I na co się tak gapicie?! Wszyscy po kolei, raz - dwa do wody, ale już! XD
CZYTASZ
☆☆☆ Preferencje☆☆☆
De TodoPreferencje ChZPB, czyli ożywiamy fandom!♡ Chcecie się przenieść w inny wymiar? Jeśli tak, to te Prefki są idealne dla Was<3 Uwaga! Akcja będzie się toczyć zgodnie z oryginalną książką, czyli pod koniec XIX wieku, aleeee.... Czasem zdarzy mi się c...