Rano obudziłam się z wielkim bólem głowy. Prawie nic ze wczoraj nie pamiętałam jedynie miałam małe i krótkie przebłyski. Przede mną pojawił się brunet. Spojrzałam na niego zaspanymi oczami a wspomnienia uderzyły we mnie dwa razy mocniej. Te krótkie wspomnienia zaczęły tworzyć film. A jedyne słowa jakie pamiętałam to były
- Ty mnie kochasz- wyszeptałam ledwo słyszalnie ale tak że brunet to usłyszał. Nastała cisza słychać było nasze oddechy.
- Tak kocham cię- powiedział bez zająkania po chwili ciszy- ale jak nie odwzajemniasz...- nie dokończył bo wpiłam mu się w usta. Brunet zdziwił się na ten ruch jednak go oddał.
- Też cię kocham- wyszeptałam gdy skończyliśmy się całować.
-Chcesz może przyjść dzisiaj na mój mecz?- zapytał gdy nakładałam sobie jajecznice
- jasne- odpowiedziałam i posłałam mu uśmiech
-poczekaj tu- powiedział i wyszedł z kuchni. Po chwili przyszedł z koszulką ze swoim nazwiskiem- Przyjdziesz na mecz w tej koszulce- powiedział i podał mi koszulkę
- oczywiście
Po woli zbliżała się godzina meczu. Do domu wróciłam około godziny czternastej. Pomalowałam się i uczesałam. Postanowiłam ubrać spodnie cargo w odcieniu beżowego. Na górę ubrałam koszulkę od Gaviego, a na stopy ubrałam białe air force 1. Na stadion dojechałam po piętnastu przez korki. Wysiadłam z samochodu i udałam się na miejsce.
Na trybunach byli już Ania i Klarą i Laurą, Sira i Carmen. Ktoś ją pamięta w ogóle bo ja już o niej zapomniałam. Ale wracając usiadłam pomiędzy Anią a Sirą. Do meczu zostało jeszcze pięć minut a ja już nie chciałam tu być. Znaczy wiecie ja lubię piłkę ale po prostu nie lubię przebywać miejscach przebywać.
Piłkarze zaczęli wchodzić na murawę. Pośród nich zauważyłam nowego zawodnika. Nie kojarzyłam go ani nigdy nie wiedziałam. Ustawili się do odśpiewania hymnu. Mój wzrok był cały czas skierowany na nowego gracza barcelony.
- Ej co się tak na niego patrzysz- powiedziała Sira trącą mnie w ramie
- Nic po prostu nigdy go tu nie widziałam- odpowiedziałam wracając wzrokiem do nowego zawodnika. Akurat obrócił do mnie tyłem więc mogłam przeczytać jego nazwisko. Joao Felix. Nie znałam żadnego takiego piłkarza więc odpuściłam i przeniosłam swój wzrok na Gaviego który się we mnie wpatrywał. Uśmiechnęłam się co on odwzajemnił.
-Widzieliście Gavi się do mnie uśmiechną- wykrzykła podekscytowana Carmen a ja jedynie przewróciłam oczami. Mecz się zaczął.
Właśnie skończyła się pierwsza połowa wynikiem zero do zera. Gavi wydawał się jakiś rozkojarzony cały czas wywracał się o własne nogi lub nie trafiał do bramki bo albo mu ktoś ją odebrał lub za lekko kopnął. Chciałam zejść i z nim porozmawiać ale Sira powiedziała że trener to ustawi i strzeli gola. Na zmiankę o golu Ania uśmiechnęła się pod nosem ale szybko go zamaskowała odwracając się w stronę dziewczynek. Po piętnastu minutach zaczęła się druga połowa.
CZYTASZ
El tiempo cura las heridas || Pablo Gavi ||
Teen FictionOna- Ania,17 letnia dziewczyna z Polski która chce zacząć układać sobie życie po śmierci rodziców ale pewnego dnia zostaję zmuszona do przeprowadzki do słonecznej Barcelony. Tam spotyka osobę która chciała by zobaczyć jako ostatnią w swoim życiu...