~19~

438 13 0
                                    

Rano obudziłam się w ramionach bruneta.  Kiedy poczułam dotyk na ramieniu odrazu zrobiła mi się gęsia skórka a przez ciało przeszedł nieznany mi prąd. Dlaczego jak tak na niego reaguję? Zadawałam sobie to pytanie dotąd aż nie poczułam jak brunet składa na moim czubku głowy buziaka. Poczułam jak przez  moje podbrzusze przefruwa stado motyli. To cholerne uczucie.

- dzień dobry- mówię lekko zachrypniętym głosem.- jak się spało?

- masz strasznie wygodną tą kanapę- mówi na co ja się lekko zaśmiałam. Po czym wstałam I poszłam do mojej sypialni się ogarnąć.

Po szybkim prysznicu i ubraniu podstanowiłam się nie malować. Bo po co jak nigdzie się nie wybieram? Dzisiejszy dzień zaplanowałam na kończeniu rozpakowywaniu i porządkowaniu.

Na śniadanie podstanowiłam zrobić tosty francuskie I do tego kawę. Gdy skończyłam robić śniadanie akurat zeszedł ze schodów Pablo.

- Mhm.... co dziś serwujesz?- zapytał siadając przy wyspie i dokładnie obserwując każdy mój ruch.

- tosty francuskie- odpowiedziałam kończyć parzyć kawę- coś nie pasuje?- zapytałam i dopiero teraz na niego spojrzałam. Miał na sobie dresy które kiedyś tu zostawił i moją koszulkę z działu męskiego. Tak ja kupuje na dziale męskiem ale tylko koszulki i może się zdarzyć że też jakąś koszule.

- nie pasuje- odpowiedział lekko się uśmiechając co odwzajemniłam.

Po śniadaniu Pablo pojechał do siebie bo musiał się szykować na trening. A ja siedziałam w sypialni na łóżku i myślałam o brunetce którego jeszcze niedawno nienawidziłam. A teraz co? Normalnie się z nim przyjaźnie. Przerwał mi telefon. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam wiadomość od Pabla.

pablogavi

O 19 bądź gotowa.
Ubierz coś wygodniego

Zdziwiła mnie jego wiadomość. Ale polubiłam tylko jego wiadomość i nie odpisywałam a resztę dnia spędziłam na czytaniu.

Pov. Gavi

Rano obudziłam się obok pięknej brunetki. Szczerze? Chcę się tak budzić codziennie. To był piękny widok jak stała wtulone we mnie. Zrobiłem zdjęcie na pamiątkie. Było dopiero piąta niesamowicie. Postanowiłem pójść jeszcze spać.

Obudziłem się po paru godzinach. Brunetka koło mnie już nie spała tylko patrzyła na widok za ogromnym oknem i intensywnie o czymś myślała.  Byłem cholernie ciekawy o czym teraz myśli.

- dzień dobry- odezwała się lekko zachrypniętym głosem na co na moim ciele pojawiła się gęsia skóra. Odkąd tylko ją zobaczyłem na tym pieprzonym meczu odrazu się w niej zakochałem. Jak to inni mowią miłość od pierwszego spojrzenia. Czy jakoś tak. Dałem jej swoje dwie koszulki co ona je jedynie oddała, co spowodowało że jeszcze bardziej się mi spodobała. Bo wiecie nie zachowywała się jak te inne dziewczyny które leciały na mój hajs czy wygląd.- jak się spało- zapytała wyrywając mnie z rozmyśleń.

- masz strasznie wygodną kanapę- powiedziałem na co ona lekko się zaśmiała. Kocham jej śmiech. Kocham jej oczy. Kocham jej melodyjny głos. Kocham ją całą. Uświadomiłem sobie że ja ją naprawdę kocham. Nidy nie czułem się tak przy innych kobietach jak przy niej. Przy niej czułem się inaczej. Czułem się kochany. Brunetka już nic nie odpowiedziała tylko wstała I ruszyła do swojej sypialni. Weszłem do jej sypialni i ruszyłem do garderoby. Znalazłem tam moje dresy u zabrałem pierwszą lepszą koszulkie. I ruszyłem pod prysznic.

Po prysznicu ruszyłem odrazu do kuchni gdzie była Ania. Usiadłem przy wyspie i obserwowałem każdy jej ruch. Nawet niewie cię jak bardzo chce jej wyznać miłość. Jak bardzo chce abym mógł nazywać się jej chłopakiem. Ale to były tylko marzenia które się nie spełnią.

- Mhm... co dzisiaj serwujesz?- zapytałem

- tosty francuskie- odpowiedziała parząc kawę- coś  nie pasuje?- zapytała podnosząc na mnie wzrok. Miała piękne oczy które wpatrywały się we mnie.

- nie wszystko git- odpowiedziałem na co ona jedynie kiwneła głową i wróciła do parzenia kawy.

Podczas śniadanie rozmawialiśmy o głupotach. Ale już po śniadaniu musiałem jechać na trening.

Trening miną szybko. Ale cały czas miałem w głowie jedną brunetkę z brązowymi oczami. Gdy kierowałem się do szatni zatrzymał mnie kobiecy głos.

- poczekaj!- usłyszałem głos za sobą. Obróciłem się a przede mną stanęła Carmen. Przychodziła codziennie na treningi aby komuś się podlizać. A zamiast tego jedynie każdy ją znienawidził.

- co?-odburknąłem na to się skrzywiła

- co odrazu tsk chamsko?- zaśmiała się a ja jej posłałem spojrzenie całe mordu.- okej zatrzymałam się bo chciałam cię zaprosić do klubu dzisiaj wieczorem- powoedziała mi posłała mi lekki uśmiech.

- nie mam dzisiaj wolnego czasu ani do końca tygodnia- dopowiedziałem jej na co ta tylko prychnęła. Obróciłem się na pięcie i ruszyłem do szatni.

- to przez tą sukę?- zapytała śmiejąc się. Zignorowałem ją.- Czekaj jak ona miała na imię?- zrobiła przerwę- A no tak Ania!- krzyknęła na  o we mnie zagotowała się krew. W ciągu niecałej sekundy znalazłem się przy niej i posłałem jej mordercze spojrzenie.

- masz jej tak kurwa nie nazywać- warknołem na co ta się wystraszyła.- masz zakaz mówienia tak o niej i zbliżania się- powiedziałem przez zacisniętą szczękę.- rozumiesz?- powiedziałem ostro o na jedynie kiwneła. A ja ruszyłem do szatni. Dumny z ciebie wkroczyłem do szatni i odrazu wpadłem na świetny pomysł. Wzięłem telefon do ręki I wystukałem wiadomość do Ani

pablogavi
O 19 bądź gotowa
Ubierz coś wygodnego

Ona jedynie polubiła moją wiadomość na co na moją twarz wpęłznął szeroki uśmiech. Uśmiechnięty ogarnołem się i pojechałem do domu.

El tiempo cura las heridas || Pablo Gavi ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz