Pokój, który znajduje się dwa piętra nad Norą, wygląda znów trochę jak miejsce noclegowe. Chyba tym właśnie jest. Znajduje się tu świeża czarna pościel, ściany mają kolor ciemnego beżu i kilka plam w różnych miejscach, jakby nieudolnie zostały umyte. Po tym, co zobaczyłam na dole, wolę nie wiedzieć, jak powstały te smugi mieniące się delikatnym różem.
Okna są niewielkie i słabe, więc słychać w nich każdy podmuch wiatru, każde drganie wywołane przez uderzające w ziemię pioruny i przede wszystkim w pokoju roznosi się echo deszczu. Burza rzeczywiście nie spowalnia, szaleje wciąż na zewnątrz, uniemożliwiając nam ruszenie się stąd.
Siadam na łóżku, obok znajduje się niewielki stolik, na który podano tacę z jedzeniem. Jest tu jakieś ciepłe mięso, kasza, piklowane warzywa. Gdy biorę pierwszy kęs, rozkoszuję się nim, bo chociaż nie jest specjalnie smaczne, to pierwszy ciepły i pełny posiłek, który jem od wielu dni. Wcześniej żywiłam się suchym prowiantem i puszkami, które znajdowaliśmy gdzieś po drodze. Mój żołądek nieco się jednak buntuje, więc nie jestem w stanie zjeść wszystkiego.
Łóżko, na którym siedzę, wydaje się niesamowicie wygodne i jest ogromne. Naprawdę duże. Jedno. Na cały pokój. Zalewa mnie fala niepewności, gdy wyobrażam sobie, że może jakimś cudem… Maddox też się w nim położy. Nie boję się go. Wiem, że nie będzie tego chciał, ale wolałabym, by też miał miękko i wygodnie, gdy będzie spał lub odpoczywał.
– Zane tak po prostu ich wszystkich zabił – stwierdzam dużo później, gdy już kończymy posiłek i udało mi się skorzystać z toalety i ściągnąć pas z bronią. – Pstryknął palcami, a oni padli jak muchy.
Maddox potwierdza kiwnięciem głowy.
– Jest Diabłem. Wiesz, jaką ma moc.
– Jak to jest, że wszyscy, którzy mnie otaczają, mają coś wspólnego ze śmiercią i krzywdą? – śmieję się cicho.
Tak jest. Mira zawsze krzywdziła mnie, Maddox zabija dotykiem, a teraz pojawił się również Zane, który dosłownie kontroluje śmierć. Maddoxowi jednak chyba nie podoba się to stwierdzenie, bo pochmurnieje.
– Kiedyś zabijałem wiele stworzeń. Teraz robię to tylko wtedy, gdy muszę. Mam swoje przysięgi.
– Wiem – zapewniam. – Wiem to. Kiedyś… czy może wtedy, gdy poznałeś Zane'a?
Zerka na mnie nieprzychylnie. Sznuruje usta, ale ja nie poddam się tak łatwo. Musi ze mną rozmawiać.
– Opowiedz mi o nim. Powiedz, skąd się znacie i dlaczego było między wami takie napięcie.
Waha się. W jego oczach widzę groźny błysk. Zbiera nasze talerze i układa w jednym miejscu na komodzie przy drzwiach do pokoju.
– Rozmawiaj ze mną – żądam.
Obraca się powoli. Marszczy delikatnie brwi i znów mam wrażenie, że jego kącik ust drga ledwie zauważalnie. Ale nie uśmiecha się. On nigdy się nie uśmiecha, a mnie denerwuje to do tego stopnia, że zaczynam się zastanawiać, co mogłabym zrobić, by w końcu dał mi tę jedną rzecz, której nie daje nikomu innemu – uśmiech. Tylko tyle.
Albo aż tyle.
– Urodziłem się w naszym świecie. Nie znam swojej matki i ojca, ale prawdopodobnie oboje byli demonami – zaczyna cicho i nieco zbyt ponuro. – Zostałem wydany na świat tylko po to, by mogli oddać mnie komuś, kto potrzebował demonów do własnych niezbyt dobrych celów. Dorastałem w ciemnych celach bez światła, bez dostępu do świata, zwykle samotnie albo z innymi demonami, z którymi stawałem do walki, jak tylko wykształciłem moc w pełni. Stało się to szybko. Na siłę. W wieku ośmiu lat zabiłem pierwsze stworzenie, bo postawiono nas w sparingu na śmierć i życie. Nie miał ze mną szans. Dotknąłem go i nie żył.
CZYTASZ
Gdy zabierasz ból (Srebrna noc #2)
RomanceCałe jej życie oddane było uleczaniu innych, ale nigdy nie znalazła nikogo, kto uleczył by ją. Córka Najstarszej, Lisbeth Hadley, jest chodzącą tajemnicą. Wycofana, z pozoru nieśmiała i przerażona dziewczyna całe życie uporządkowane miała przez bab...