Trzydzieści dwa

1.5K 153 11
                                    

Ziomy, przypominam, że możecie znaleźć mnie na socjalach:

Twitter/X: ewaremek
TikTok: ewaremek (np dzisiaj wpadł spojler właśnie tego rozdziału 🙊)

Mam nadzieję, że tam też się zobaczymy 🙋

_________________

Słowa Zane'a były prawdą. Jak tylko przerwaliśmy dotyk, nie mogliśmy go ponowić. Ta jedna próba, do której zmusiłam Maddoxa, okazała się porażką, chociaż naprawdę miałam nadzieję, że jednak nic się nie zmieniło.

Ale wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Jego dotyk sprawił, że straciłam przytomność. Szybko wróciłam, bo mnie ocucił, jednak byłam już tak przygnębiona, że nie odważyłam się podjąć najważniejszego tematu. 

Jego słów. 

Tych słów, które sugerowały mi dosadnie, że mnie… kocha. 

Nie neguję tego. Czuję więź i chyba ją rozumiem – to przeznaczenie. Nie mogło być inaczej. Mogliśmy od siebie uciekać, ale każde z nas na końcu by tego żałowało. To, jak on na mnie patrzy, jak mnie wspiera, to już nie tylko efekt niewidzialnej nici, która zawsze pomiędzy nami była. To efekt spędzonego ze sobą czasu, wzajemnego wsparcia, rozmów i poznania swoich mocnych i słabych stron. Być może on okazał się znacznie czystszy, niż wydawał się być na początku. A ja być może okazałam się zupełnie inna, niż wszyscy sądzili – byłam w stanie zabić tych, którzy go atakowali i wiem, że właśnie na to mnie stać.

Gdy już odnalazłam samą siebie, jestem w stanie podejmować decyzje i pogodzić się z tym, kim jestem. 

A jestem oddana. Lojalna. Skłonna do poświęceń. Wcale się nie boję, chociaż świat wokół jest przerażający. Gdyby udało nam się wrócić do June, pomogłabym jej i już nigdy nie dałabym sobą manipulować. 

Tak dużo kwestii się zmieniło… że w tej jednej, którą wciąż przeżywam, też powinnam przestać się nad sobą użalać. 

Veno śpi w pokoju obok, widziałam go wiele razy przez ostatnie dni. Znów minęło ich kilka, odkąd okazało się, że dotyk Maddoxa jednak na mnie działa. On zniknął na ten wieczór, właściwie nie wiem dlaczego. Wraca dopiero długo po zachodzie słońca, gdy deszcz już nie pada, ale niebo jak zwykle nie ma na sobie ani grama gwiazdy ani księżyca.

Słyszę tylko zamykanie się drzwi. Nie patrzy na mnie od razu. W ręce ma worek z jakimiś ubraniami – zapewne dla nas na zmianę. Drugą rękę zajmuje jakiś metalowy pojemnik, chyba z jedzeniem. Stawia go na stole w pokoju, zaczyna wypakowywać ubrania z worka. Obserwuję tylko jego spokojne ruchy i biję się z myślami. 

– Przyniosłem ci ciepłą kolację – oznajmia. 

– Dziękuję. Nie jestem głodna – odpowiadam mechanicznie. 

– Kiedy ostatnio jadłaś? 

Wzruszam ramionami.

– Rano. 

– Zjedz chociaż trochę. Jeśli nie będziesz jadła, nie będziesz miała siły, a potrzebujemy cię, byś mogła zabrać Veno i Zane'a do naszego świata. 

Od razu podnosi mi ciśnienie. 

– Bez ciebie nigdzie nie idę. 

Śmieje się cicho. 

– Idziesz. 

– Tylko jeśli ty pójdziesz ze mną. 

Wzdycha, zostawia rzeczy tam, gdzie zaczął je układać i powoli zmierza w kierunku łóżka. Siada na jego krawędzi wyprostowany, dłonie splata przed sobą na udach. 

Gdy zabierasz ból (Srebrna noc #2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz