Nie mam kiedy zapytać o cokolwiek więcej, co jest z nim związane. Maszyna do zabijania? Nie brzmi to dobrze, ale wyjaśniałoby, dlaczego na jego twarzy tak często widzę zrozumienie.
Myślę o jego słowach przez całe sześć dni, w których tułamy się z miejsca na miejsce, skutecznie omijając noc. Gdy tylko zapada zmrok, Maddox znajduje odpowiednie schronienie i nie pozwala mi wychylić nosa poza cztery ściany. To ma sens pod względem bezpieczeństwa, ale jest bezużyteczne jeśli chodzi o poszukiwanie Veno, bo zależność jest prosta – w tym świecie stworzenia wychodzą głównie po zmroku.
Nie mam więc na co liczyć, że będę sobie szła w lekkiej mżawce ulicami i spotkam kogoś, po prostu porozmawiam, a on jakimś cudem wskaże mi, gdzie może znajdować się Veno.
Wierzę, że on żyje. Manifestuję to. Serce mi puchnie na samą myśl o tym, co mogłaby poczuć June, gdy on do niej wróci. Gdy będą znów razem… będą niezniszczalni.
– Nie możemy tu zostać przez kolejny wieczór – oznajmiam w końcu, zerkając na miejsce do spania na materacu na podłodze. – Tracimy czas.
Zerka na mnie spod leniwie zmrużonych powiek.
– Musisz się przespać. Jutro pójdziemy dalej i poszukamy jeszcze w północnej części miasta, w lasach.
– Chodzimy od pięciu dni i nadal nie spotkaliśmy nikogo, kto chciałby z nami porozmawiać – zauważam trzeźwo. – Wszyscy w dzień od nas uciekają. Boją się, chociaż to my powinniśmy się bać raczej ich. Musimy wyjść nocą.
Spotkaliśmy na swojej drodze jakieś bliżej nieokreślone stworzenia, duchy – każdy omijał nas szerokim łukiem i gdy tylko znaleźliśmy się odrobinę bliżej, znikał, uciekał.. To bez sensu. Przecież nie będziemy atakować niewinnych i zmuszać ich do pomocy.
Marszczy brwi jakbym powiedziała coś bardzo głupiego.
– Nie puszczę cię nigdzie tej nocy. To niebezpieczne.
– Ale po to tu jesteśmy! – naciskam. Czuję frustrację. – Jeśli nie zaryzykujemy, nie dowiemy się, co się dzieje.
– Taka noc jak ta, w drugim wymiarze, to raj dla cieni, Diabłów, okrutnych demonów i potworów – wylicza. – Takie stworzenia nam nie pomogą.
– Dobrze wiesz, że wśród nich może być ktoś, kto porozmawia. Nie jesteśmy w stanie obezwładnić kogoś, kto jest niewinny i tylko przed nami ucieka, ale czarny charakter? Możemy nawet taki związać i wyciągnąć prawdę siłą.
Tak, powiedziałam to. Jestem zdesperowana.
– Nie mogę narazić cię na takie niebezpieczeństwo.
Próbuje go przegadać.
– Jeśli Veno rzeczywiście żyje zgodnie z twoim przeczuciem, to tutaj też liczy się czas. Zwłoka będzie dla nas niekorzystna. To by oznaczało, że żyje w tym wymiarze od niemal roku czasu. Zmaga się z brakiem słońca, z pustką, z ciemnością, mrokiem i nocą. Zmaga się z tym. – Macham w powietrzu papierkiem po jakimś batoniku proteinowym.
Jem to, co się napatoczy. Czasami są to resztki przydatnego jedzenia z losowych działających lodówek, ale w większości mam suchy prowiant. Puszki, płatki, batoniki, bakalie. Maddox je od czasu do czasu – ja nie mam wyjścia i muszę spożywać cokolwiek, by mieć siłę.
– Nie mogę na razie puścić cię w noc. To niebezpieczne.
– To mnie nie puszczaj – mówię gładko. – Nie puszczaj mnie. Zabierz mnie ze sobą.
Patrzy na mnie tak, jakbym powiedziała coś, co przebija właśnie jego serce niczym strzała z trucizną. Odwraca wzrok.
– Jestem tu po to, by go znaleźć, ale przede wszystkim po to, by cię chronić.
CZYTASZ
Gdy zabierasz ból (Srebrna noc #2)
RomanceCałe jej życie oddane było uleczaniu innych, ale nigdy nie znalazła nikogo, kto uleczył by ją. Córka Najstarszej, Lisbeth Hadley, jest chodzącą tajemnicą. Wycofana, z pozoru nieśmiała i przerażona dziewczyna całe życie uporządkowane miała przez bab...