Dwanaście

1.5K 164 20
                                    

Pogubiłam się w datach. W niedzielę nie było rozdziału, a powinien być, a wczoraj był wtorek, a nie środa... ale ilościowo wszystko się zgadza 🙈 krejzi
Następny standardowo w piątek i w niedzielę.

_____________________

Gdy następnego dnia pojawiam się na uczelni w towarzystwie June i demonów, wszyscy już się gapią. To mój drugi rok – została końcówka i jeden pełny i właściwie mogę sobie odpuścić dalszą naukę. I tak nie wiem, co mogłabym robić. Będę miała dyplom z neurobiologii, ale specjalizację wybrałam tylko pod kątem powiązania z moją mocą. Dobrze jest znać zakamarki ludzkiego układu nerwowego, gdy przez pół życia radzisz sobie z bólem swoim i innych ludzi. 

Ale te dyplomy… te dyplomy w naszym przypadku nie są nic warte. Jesteśmy powszechnie znani, ludzie wiedzą o istnieniu nadludzi, ale każdy i tak domyśla się, że nigdzie nie znajdziemy w sferze zawodowej. Owszem, niektóre czarownice z Sabatu podejmują zwykłe prace. 

Są też demony, które znajdują sobie bardzo przyziemne zajęcia, ale nie na długo – nie starzeją się, więc kariera szybko ich nudzi. Rogan przez część swojego długiego życia był złodziejem, więc nakradł kupę szmalu i teraz właściwie nie musi robić nic konkretnego, by mieć pieniądze. 

Czasami zastanawiam się, jakby to było być jednym z tych najzwyklejszych w świecie ludzi. Tą dziewczyną, która właśnie zarzuca swój różowy plecak na ramiona i nuci Britney Spears, puszczając oczko do wysokiego sportowca. Jakby to było być tym chłopakiem, który podchodzi do drugiego, by pochwalić się najnowszym osiągnięciem w laboratoriach chemicznych. Jakby to było być jedną z koleżanek Bree, która wśród ludzi zgarnia sobie prestiż i uznanie. Jakby to było… nie być czarownicą. 

Nie mieć Najstarszej jako babci. Nie brać udziału w rytuałach. Nie przyczyniać się do krzywdy, nie widzieć walk, konfliktów, niebezpieczeństwa. 

Raczej nigdy nie będzie mi dane się przekonać, jak to jest nie ciągnąć za sobą bagażu nadludzkich doświadczeń. 

Ludzi na Uniwersytecie jest mnóstwo – pochodzą z różnych stron, niektórzy mieszkają całkiem daleko od Silver Bay i na co dzień przebywają w akademikach obok uczelni. Myślę, że w tym mieście jakoś połowa obecnych to rodowici mieszkańcy. Uniwersytet ma renomę, która przyciąga tu studentów – a poza tym znajdą się tutaj też wszyscy, którzy chcą mieć styczność z magią i oprócz zwykłych przedmiotów, nauczą się też trochę o naszym świecie. Niewiele jest w kraju takich miejsc, zaledwie kilka. Może się wydawać, że to wyjątkowe, ale… to właśnie tutaj nie czujemy się wyjątkowi, bo każdy wie, z czym wiąże się nasze pochodzenie. 

To tutaj możemy swobodnie odprawiać rytuały. 

To tutaj możemy się uczyć i nie wzbudzać w nikim strachu. 

Babcia zawsze mocno naciskała na moją naukę, lecz teraz, gdy to ona została rektorką, jestem praktycznie pewna, że najchętniej by mnie stąd po prostu wyrzuciła. 

– Nie przejmuj się – mówi spokojnie June. – Nic ci nie zrobi. Zaufaj nam. 

Stoję w korytarzu, a na jego końcu znajduje się Mira Hadley w towarzystwie jakiegoś profesora. Trzyma w dłoni czarną teczkę, jej srebrne spojrzenie jest oceniające i nieprzychylne. To przez nią nie potrafię zrobić kolejnego kroku. 

– Gdzie masz teraz zajęcia? – pyta June. 

– We wschodnim skrzydle, w sali numer osiem. 

Uśmiecha się delikatnie. 

– Kian, odprowadzisz Beth na wykłady? 

– Jasne. 

Oglądam się za siebie. Ren stoi u boku June, Kian robi krok w moją stronę i ostrożnie podaje mi swoje ramię. Ujmuję je i od razu czuję się pewniej. Kroczymy przez cały korytarz, w pewnym momencie mijając babcię, która z obrzydzeniem patrzy na demona przy moim ramieniu. 

Gdy zabierasz ból (Srebrna noc #2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz